Niestety, nikt nie powie Ci czym jest FluxBB - musisz go poznać sam!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Dobra dalsza część chaosu i rzezi. Nie pytajcie o dokładną sytuację taktyczą, jest już pełen chaos, przemieszanie, przepychanie i turlanie w trawie. Wrzaski bólu, kurwienie Gorda i piskliwe modlitwy. Tylko Lucek na koksie widzi wszystko dobrze.
Monaghan i Lucek - działanie, ciosy/dmg
EDIT: co było to tam wyżej, bo jak edytowałem to wpadały nowe posty.
Referee
Offline
Na początku napiszę, że moje wszelkie uszczypliwości wcale nie wynikają z tego, że za chwilę nam zrobią dożynki. Mam świadomość, że powinienem odwalić kitę przy rzucie obronnym. (W sumie nie wiem czy tego nie zrobiłem;).
Powiem tylko, że od początku te negocjacje zmierzały w bardzo ciekawą stronę. Doszliście do ściany i nagłe miłujący równowagę druid postanowił zrobić skok naprzód
. Z nieustępliwością jeśli chodzi o kasę miałbyś angaż w banku krasnoludzkim co najmniej na stanowisku wiceprezesa. A całe to zajście to bardzo fajne doświadczenie, bez możliwości komenowania.
Chodziło szczerze mówiąc nie o kasę (jak zauważyłeś pewnie mało się nią interesuję) tylko o życie, uznałem (jako Monaghan oczywiście), że żywych nas nie puszczą, a jeżeli mam zginąć to na własnych warunkach...a moją postać druida ( a może bardziej szamana) rozumiem zupełnie nieklasycznie (zresztą wspominałem o tym MG trochę), to tak na marginesie.
Ostatnio edytowany przez Monaghan (2019-01-13 01:25:39)
Offline
Monaghan/Miłek na prawdę nie mam do Ciebie żadnych żali czy tym bardziej pretensji za działania postaci, tylko się po prostu zdziwiłem. Każdy gra tak jak lubi i to jest tu chyba najistotniejsze.
Offline
Monaghan/Miłek na prawdę nie mam do Ciebie żadnych żali czy tym bardziej pretensji za działania postaci, tylko się po prostu zdziwiłem. Każdy gra tak jak lubi i to jest tu chyba najistotniejsze.
Tak, rozumiem, miałem potrzebę udzielenia Wam dodatkowych wyjaśnień dlaczego Mona poszedł w berserka....wszystko ok.
Offline
Dure idzie w sukurs Monaghanowi, jednak jego ataki są nieskuteczne. Z kolei Gord to rzeźnik, rozdaje ciosy na lewo i prawo (jak to wojownik z maszyną do zabijania i wyższym niż 1 poziom), nieustanne was spycha. Trafia obu przeciwników:
Wiadomość dodana po 16 min 25 s:
Ostatnia Kusza ciska broń i rzuca się w stronę rannego Wiewióra dobywając miecza. Walter sięga po miecz i tarczę i zastępuje mu drogę.
Mabukarapta okłada swojego przeciwnika toporkiem jak jakaś cholerna żmija. Przeciwnik w panice cofa się pod gradem ciosów brocząc z kilku ran.
Wurdok dalej turla się w trawie z jednym z ludzi Gorda, obaj broczą dość obficie.
Wiadomość dodana po 11 h 08 min 17 s:
Lucek jebiesz swego.
Referee
Offline
Tak, masz. W poprzedniej nie bo piłeś
Wal drugi raz. Teraz pudło.
Referee
Offline
Włócznik walczący w Luckiem desperacko zaatakował, Lucek odpowiedział gwłtownym kontratakiem i obie włócznie znalazły drogę obok pancerzy. Włócznik sapnął i wycofał się skulony, potem opadł na kolana i jęczy. Lucek oberwał w biodro, krew płynie całkiem wartko.
Zatem mamy komplet z drugie rundu walki.
Ponownie Monaghan
Referee
Offline
Ha masz tam jeszcze +1 do trafienia ponieważ walczycie 2 na 1, ale to nic nie zmienia.
Dure zbiera się w sobie i ponownie wali korbaczem, ale Gord albo schodzi z lini ciosu albo odbija korbacz tarczą. Widać, że Dure jedzie ostatkiem sił.
Wolny jest Lucek i może was wspomóc, ale nie jest szybki i nie wyprzedzi ofensywy Gorda. W stronę Gorda pędzi o dziwo ojciec Radeusz, nie widać po nim śladów dwóch trafie bełtami z całkiem bliskiej odległości.
Marlej chyba zatłukł tarczą swego przeciwnika, skrwawiony zsuwa się na ziemie niezdolny do działania - kompletnie wycieńczony lub ciężko ranny, a może jedno i drugie. Wurdok sto na pełznącym i wrzeszczącym Włócznikiek, pochyla się z noże łapie go za włosy a potem ostro podrywa jego głowę i metodycznie zaczyna go skalpować. Wrzask jest nieziemski.
MaBUkarapta wreszcie znalazł lukę w obronie swego przeciwnika, najpier sięknął go w nadgarstek a potem jego toporek wbił się w czoło włócznika. Trafiony wyprężył się, zazezował zabawnie a potem bez jęku runął na plecy. Ale tym czasem Gord ...
Wiadomość dodana po 15 min 51 s:
Wiem, że nie jest głupi a dodatkowo jest dostatecznie doświadczonym żołnierzem, że nawet w czasie walki potrafi ocenić przebieg starcia i swoje szanse. Raczej nie będzie chętny ginąć dla zemsty, zakładam, że przede wszystkim poszuka szansy uniesienia głowy.
Wiadomość dodana po 29 min 56 s:
Z drugiej strony proste poddanie się też raczej nie wchodzi w grę, po tym co pokazaliście, pewnie zakąłda, że poddanie = śmierć. Zatem
1- zabrać kogoś ze sobą i bez kompromisów
2-3 zabić kogoś, drugiego zgłuszyć
4-6 już bez zabijania jako celu
Wiadomość dodana po 33 min 30 s:
No niestety, wściekłość zaćmiła mu chyba częściowo rozum:
oczy wyszły mu z orbit, wyziera z nich tylko szaleństwo, gdy napiera na Dure i MOnaghana
- Wy...skurwiele! dałem ... wam szanse załtwienia tego ... bez walki - rzuca po każdym ciosie
Wiadomość dodana po 1 h 17 min 13 s:
Słyszał już chyba nadbiegajacego Radeusza i ew. Lucka (?), nie pociągnął mocno obu ataków, zatrzymał rycząć jak osaczony tygrys, brócił młynkując to w lewo to w prawo.
- No który kurwa pierwszy w ramiona kostuchy!
Dure skorzystał z okazji odkuśtykał na bok i bezceremonialnie padł na bok, chyba dał już z siebie wszystko - poważna rana i zatrucie to za wiele. NIemrawo próbuje tamować krew, ale jest blady jak sama śmierć i strasznie niemrawy.
- Poddaje się, poddaje! - krzyczy ostatni ze stojących na nogach, ten który starł się z Walterem.
Wiadomość dodana po 1 h 48 min 56 s:
- I dobrze - warczy Walter z uśmiechem nie wróżącym nic dobrego - Na kolana, broń na glebe - i dobywa noża.
- Dość przemocy i zabijania! - krzyczy piskliwie Radeusz, który ma chyba oczy wokół głowy, teatralnie rozkładając ręce - Wszyscy jesteśmy ludźmi, wszyscy jesteśmy dziećmi Pelora! Poniechaj go!
O dziwo Walter wstrzymuje się.
- Ciesz się, oto nowy, lepszy ja - i wali gościa pięścią w mordę, ogłuszając.
- To wy zaczeliście kurwa! - ryczy z kolei Gord - Pierdol się i choć tu!
- Ale to wy przyszliście do nas w gniewie i przemocą w sercu
NIe wiem czy i na ew. kiedy Lucek chce ew. "wjebiać się" w ten temat.
Referee
Offline
- Goooord! - mierze do niego z dzidki, gotowy do rzutu, (jeśli można zrezygnować z drugiego ataku by przycelować bardziej)
- Opanuj się! Nikt więcej nie musi umierać. Chcesz kasy? To ją dostaniesz, tylko się poddaj.
Jeśli nie zareaguje wykonuje rzut.
Wiadomość dodana po 42 min 46 s:
Jeśli mam jego uwagę:
- Żałuje że tego doszło i nie poznaliśmy się w innym okolicznościach.
Mam dla Ciebie propozycję. Pracuj dla nas. Dostaniesz kase na start i robotę. Ale musze wiedzieć tu i teraz że mogę na Tobie polegać. Poddaj się.
Offline
headhunting lvl epic - dosłownie i w przenośni
Ostatnio edytowany przez amholen (2019-01-14 00:08:02)
Offline
headhunting lvl epic - dosłownie i w przenośni
Nie rób takich rzeczy, przez Ciebie zaplułem monitor...
Offline
To tak nie działa. Maszyna do zabijania - podczas walki z przeciwnikami o jednej kostce lub mniej ("poziomie"), wojownicy wykonują jeden atak na rundę na każdy swój poziom.
Przeciwko Gordowi masz tylko jeden atak, to doświadczony wojak, na pewno nie jednokostkowiec.
W tej sytuacji perspektywa zatrudnienia nie brzmi chyba dla niego zbyt przekonująco. Stojac w trójkącie Monaghan, Radeusz, Lucek wyczekuje ataku.
- Ha ha - przyszliśmy tu z bronią wy wyrżneliście moich ludzi. Mam kurwa uwierzyć, że mnie oszczędzicie jak ją oddam? Chyba cie zdrowo pojebało (ale czeka - nie wiem co to oznacza wobec twojej wcześnjszej deklaracji. Tak czy inaczej - patrz niżej - Radeusz odpala przemowę)
Lucek czujesz jak nagłą falą atakują cie nieobecne dotąd odczucia - straszne zmęcznie, drżenie mięśni, pulsujący ból rany, zwężąjace się niebezpiecznie pole widzenia. Ulatnia się gdzieś euforia i poczucie niezwyciężenia. Mikstura niestety przrestaje działać.
Sytuacja bardzo ogólnie: Hobki zbliżają się powoli, ale nie dołączają do osaczajacych Gorda, trzymając się z tyłu (znaczy dobrych 10 kroków za Luckiem). Wiewiór na szybko czymś przwiązał nogę i już sięga po łuk. Marlej się nie rusza, Dure niemrawo cośtam próbuje tamować. Walter nie byłby sobą gdbyby tam jeszcze czegoś nie odjębał, więc słychać jak z chrzęstem łamie nieprzytomnemu rękę a potem rusza powoli w stronę otoczonego.
-Stać! - ryczy Radeusz wskakując tak,jakby bardziej chciał zablokować Lucka niż "domykać" Gorda - NIkt już nie zginie! Pelor nas obronił a ten grzesznik został ukarany. Jego dume strzaskano, jego zadufanie obrócono w niwecz, potegę rozwiał wiatr, teraz jest tylko grzesznikiem, który ujrzał chwałę i miłość Pelora, który ma szanse dostrzec swe grzechy, pokajać się i nawrócić!
Wiadomość dodana po 01 min 56 s:
- Osaczony rosomak być najniebezpieczniejszy - rzuca z kolei Wódz
Referee
Offline
Opuszczam broń.
- To może po prostu pozwólmy Ci odejść. Chłopaki puście go. Niech idzie. Niech poczuje się wolny.
Było negocjować ze mną, a uderzyłeś do pastucha z kosturem.
Otrułeś nas, Twoje zamierzenia były dość jasne. Mieliśmy prawo Tobie nie zaufać. Jak mówiłem Twoi ludzie zginęli przez wypadek, teraz Ci zginęli przez Ciebie.
Mimo to jeśli będziesz chciał rozważyć moją ofertę, spotkajmy się w Motte.
- Wiewiór, podaj jakąś nazwę lokalu gdzie w Motte możemy się tam spotkać.
- Czekaj tam na nas, być może jeszcze się spotkamy.
Offline
headhunting lvl epic - dosłownie i w przenośni
No Lucek ostro jedzie W ogóle chłopaki dają radę.
Offline
Gord się zastanawia, widać różne emocje przebiegają mu po twarzy. Chyba już się skreślił chcąc tylko zabrać jak nawięcej ze sobą, a tu mu się jakieś światełko zapala. Chwilę trwa napięcie w końcu rzuca:
- Dobra, może i kurwa trzeba było gadać z tobą. Odchodzę z Bertem (ruch głowy w kierunku ogłuszonego przez Waltera) i nikt wiecej nie ginie.
Radeusz odsuwa się nieco, a Gord powoli, w postawie defensywnej przesuwa się w kierunku swojego człowieka.
- Dopiero go uspałem - rzuca Walter z wyrzutem i pytająco patrzy na Lucka
Wiadomość dodana po 1 h 13 min 53 s:
- Dobra, spadajcie w podskokach - i kilkoma kopniakami cuci kolesia, potem odsuwa się przed ostrożnie pełznącym Gordem. Ten cały czas zastawiajac się tarczą, nie wypuszczając miecza, próbuje pomóc Bertowi wstać. Koleś jest dobrze ogłuszony, ale jakoś się w końcu zbiera i obaj powoli, z Gordem, który cały czas osłaniającym się tarczą. Krok za krokiem, powoli odchodzą na ZACH. W końcu kiedy wydaje się, że są poza zasięgiem skutecznego strzału, odwracają i słabym truchtem ruczają dalej.
- Chwalmy Pelora! - rzuca Radeusz padajac na kolana - Zmówmy dziękczynną modlitwę za nasze ocalenie!
- NIesamowite - mruczy Walter pomagajac Marlejowi -kiedy dochodzisz do momentu, w którym chcesz kolesiowi podziękować, on musi otworzyć paszcze i spierdolić to wrażenie.
Wiadomość dodana po 1 h 27 min 57 s:
Ojciec Radeusz leczy rany Dure (oczywiście po obowiązkowej modlitwie). Marleja opatruje (już bez modlitwy, bo Marlej zemdlał), jednak chyba jego moc na tym się kończy. Wyglada na wyczerpanego. Sam też jest ranny, choć nie tak jak powinien po trafieniu dwoma bełtami. Kolczugę ma rozprutą i zakrwawioną.
Wódz pomaga opatrzeć pozostałych. Finał jest jednak taki, że nawet po uleczeniach i opatrzeniach jest tylko trzech sprawnych ludzi, a reszta chorych lub leżących i mnóstwo "padliny".
Wiadomość dodana po 1 h 30 min 01 s:
Wódz twierdzi, że zatruci się wyliżą, ale co najmniej dzień zajmie zanim będa na chodzi. Problemem jest żarcie, hoby będą musiały zapolować i zdobyć świeżą wodę.
Wiadomość dodana po 1 h 32 min 23 s:
Okiem Sędziego:
Nie komentuje wyborów bo są subiektywne. Mniej też trudno ocenić co tam widać, ze strony postaci, bo w wielu kwestiach mam już wylosowane/wybrane zachowanie npc.
Spotkanie poszło nadspodziewanie dobrze, było sporo szczęścia w rzutach, tam gdzie było to potrzebne. W praktyce widać, że posiadanie 2 poz. daje wiele, nawet jak się wydaje inaczej np. Monaghan zamiast 3 ataków Gorda zbierał tylko jeden, bo Gord nie mógł z nim odpalić w pełni maszyny do zabijania (tzn. mógł sobie dodatkowo dziabnąć 1 poz. Dure). A teraz bura
Wydaje mie się, że kuleje u was przygotowanie do zdarzeń, w tym zwłaszcza świadomość własnych zasobów. Jest niebezpieczna sytuacja, do której możecie się jako tako przygotować, a dwie magiczne bronie +1 leżą sobie na ziemi razem z nieprzytomnymi. W tym spotkaniu decydowały niuanse: Zorin leży, bo się nie pomodlił i nie miał +1 do RO z błogosławieństwa, Wiewiór trafił z łuku bo je dostał, Monaghanowi 2 razy zabrało 1 do trafienia Gorda. Nie wspomnę już o szacie przy Mnulith (szerokie możliwości taktyczne). Dobrze, że mikstura było w robocie chociaż. Mam też wrażenie, że niektóre osoby ;-) nie do końca dokładnie czytają forum i muszę powtarzać podawane już informacje - co może nie jest złe, zawsze lepiej dopytać niż zapomnieć, ale znowu pytanie o ważną kwestie pada już po rozpoczęciu dymu. Proponuję aby każdy zrobił sobie prostą exellową tabelką:
-cechy postaci
-wyposażenie (czacha od hobgoblinów, list od Gorazda itp.), może nawet info, że towarzysz ma miecz +1 itd
-czary czy tam informacje ad profesja/zawód
-kasa i inne ważne dla gracza rzeczy (urzędnik Jonas mi podpadł, wieśniak Tom wisi mi przysługę, sklepikarz Babir to kłamliwa kurwa)
na pamięć się nie da przy takim modelu grania. Ja bez tabel byłbym już pogubiony na maksa dawno.
Nie było jakiegoś, choćby krótkiego obgadania sprawy w stylu: jak się zacznie to postarajcie się wyeliminować strzelców, ty wspieraj tego, czy coś w tym stylu. Akurat Walter jest byłym wojakiem, więc swój rozum ma i wyszło dobrze, ale całość poszła na żywioł totalnie.
Nikt nie zapytał Hobków co zrobią w razie walki. Nie wiem czemu założyliście, że będą walczyć. Dla mnie to nie było pewne i musiałem analizować ich pobudki. Tylko z Radeuszem była podjęta jakaś próba.
Nikt się głębiej nie zastanowił (a przynajmniej nie dał o tym znaku na forum), jaka jest wasza sytuacja. Skąd zatrucie? Czy leczący znają rodzaj trucizny? Czy jest śmiertelna i jakie są rokowania (czy leżący za chwilę wstaną czy może stojącym zaraz się pogorszy?)
Złóżmy to może wszystko na karb wyczerpania postaci zatruciem – będzie to uzasadnione usprawiedliwienie
Mam też takie wrażenie, że cały czas oczekujecie, że to npc (czytaj: ja ich ustami) będą stawiać takie kwestie i o nich pamiętać. Przypominam tylko, że teksty npc są tylko ich poglądami (czasem są to po prostu złe rady, tzn. dawana w dobrej wierze, ale nieprawidłowe). Przez dłuższy czas mocniej udzielałem się Marlejem, ponieważ miał to być gracz, ale odchodzę od tego. Więc proszę o tym pamiętać.
To tyle ode mnie
Weekend był intensywny proponuję przerwę do środy z forum.
Wiadomość dodana po 1 h 33 min 04 s:
Zastanówcie się tym czasem co dalej: jak się z organizować w czasie przymusowego postoju itd
Referee
Offline
Gratulacje dla drużyny, po negocjacjach Monoghana sądziłem, że już nie żyjemy ;-]
Okiem Gracza:
Zorin się nie pomodlił, bo nie miał ochoty, ot co. Nie można myśleć tylko o efektach, ważne też, żeby być w zgodzie z samym sobą. Zresztą nie sądziłem, że to tak dokładnie się przekłada na mechanikę, raczej patrzyłem na wątek fabularny, a ten typ w żółtym wdzianku Zorina wkurwiał maks. Co do zasobów w ogóle - również nie zaczaiłem jako gracz, że nas ktoś otruł, bo nawet wiedząc, że to pewnie nic nie da - zanim padłem był żłopnał flaszkę. Myślałem, że normalnie nas gnębisz zwykłym zatruciem pokarmowym. Zorin jakby był w swojej skórze to by łyknął tą flaszkę, ale ja nie zaczaiłem - za szybko to się potoczyło - a niejako po fakcie nie było co pisać.
Co do zatrucia - moja główna myśl - czym nas otruli i czy jest antidotum. Chłopaki zanim puścili Gorda mogliby oto zapytać. Bardzo mnie też interesuje kto nas otruł (pewnie poplecznik Gorda w wiosce) i wypadało by mu odpłacić. Ale ja tam byłem nieprzytomny, więc co to pisać na forum.
Wypada chyba znaleźć jakieś miejsce na tymczasowy obóz, z ogniskiem i jakimś schronieniem - jaskinia czy chociaż jakaś wyrwa przy uskoku? Szałas? Do wioski nie mamy co wracać, bo nasz truciciel dokończy sprawę... Jak mi chłopaki opowiedzą co i jak dziękuję i gratuluję. Żółtemu też uściskam dłoń: "Ten Twój Bóg chyba naprawdę zna miłosierdzie!", "Dure, chłopie, właśnie zasłużyłeś na premię!" (oddaje mu 50sz)
Wiadomość dodana po 22 min 59 s:
Czyżbym zapomniał dodać: "Lucek, teraz to mi zaimponowałeś!" ;-)
Offline
Modlitwa to był przykład na te +1, mniej oczywisty niż broń
Modlitwa tak nie działa mechanicznie. Po prostu kapłan rzucił błogosławieństwo - selektywnie na tych, którzy się jego zdaniem modlili (swoją drogą niezły trik).
Wiadomość dodana po 03 min 24 s:
Jak Zorin dla klimatu jest gotów rezygnować z potencjalnych bonusów wiary to ma mój szacun
Referee
Offline
Okiem Gracza:
Ja chyba szczerze mówiąc nie wyczułem "formatu" naszej zabawy, potraktowałem to do tej pory bardziej jako storytelling niż taktyczne rpg.
A jeżeli tak, to w życiu po tym jak zaczęliśmy odczuwać efekty zatrucia (ja też tak jak Zorin z jakichś powodów uznałem, że to "umyślne" zatrucie pokarmowe a nie podanie trucizny) nie wpadłbym na to, że by rozbierać Mnulith i zakładać jej szatę (zresztą nawet nie wiem, że ma takową).
Wróciłem do drużyny po dłuższej przerwie i (jako Monaghan oczywiście) nie czuję się jeszcze jej pełnoprawnym członkiem. I jest dla mnie w związku z tym naturalne, że w momencie zagrożenia życia nie mówię : stop - muszę zrobić naradę z Luckiem i hobkami jak się taktycznie przygotować do potyczki tylko działam instynktownie (niekoniecznie rozsądnie i optymalnie).
Tak czysto rolplejowo i to będzie kontrowersyjne, wiem, to jestem przeszczęsliwy, że tak się zachowałem (przepraszam wszystkich bawiących się za te słowa, bo wiem, że ryzykowałem waszym życiem), bo zachowałem się w oderwaniu od rozsądku, czysto na żywioł, takie wariactwo na które nigdy w naszych grach nie mogłem sobie pozwolić, bo najważniejszy zawsze był survival. A to przecież chodzi w tych grach, żeby oderwać się trochę od siebie, wyobrazić sobie swoją postać jako kogoś zupełnie innego. No, ale sypię głowę popiołem. Monaghan dzisiaj zrozumiał, że na taki berserk go po prostu nie stać, bo będzie chodził po głuszy sam i musi pracować nad sobą ))))
A teraz ostatnia rzecz, już bardziej od nas graczy dla nas graczy, rozumiem, że gra przez forum powoduje pewne skróty, nie mamy tyle czasu itp. , ale ja sobie nie wyobrażam, że po tej historii nie siądziemy przy ognisku i nie zastanowimy się generalnie jak być przygotowanym na sytuacje alarmowe, a wtedy dopiero możemy zrobić audyt tego co mamy ustawić role, zastępstwa itp. Tego nie było do tej pory, ale traktuję to jako dopuszczalne i może nawet normalne dla początkujących bohaterów. Co nas nie zabije to nas wzmocni. Szkoda tylko, że tego Gorda tak puściliśmy wolno, ja mu nie odpuściłęm, on nam pewnie też. Trzeba też wyciągnąć konsekwencje w wiosce, w której zostaliśmy otruci, takie jest moje zdanie.
Używam leczenia na najbardziej potrzebującego i idę się pomodlić do lasu o błogosławieństwo od Erebosa i podziękować mu za przeżycie.
Salut!!
Offline
Szata Mnulith to nie jej ubranie:) To jest Szata Kameleona, którą ma w torbie i którą znaleźliście w Domu Złym, zresztą w momencie kiedy Monaghan był z drużyną - więc Monaghan wie o szacie.
Tu nie chodzi o jakieś wielkie taktyczne rozkminki, raczej o kwestie, o których wiedzą wasze postacie, a chyba nie pamiętacie wy jako gracze (typu nieprzytomny kumpel ma magiczną broń, którą wystarczy podnieść bo jest na to mnóstwo zcasu zanim kolesie podejdą) oraz o rzeczy, które się pojawiały juz wcześnieś np. w opowieściach npc (np. co do Gorda i jego zbroi). No ja niestety nie mogę tego za was pilnować, być może warto jednak sięgać raz na jakiś czas do zapisków czy nawet dawnych postów.
Ja po prostu nie wiem czego, co wie postać może nie wiedzieć gracz, bo nie siedze z wami przed komputerami i nie widzę, których postów ew. nie czytaliście.
Zatem nic nie mam przeciw graniu na żywioł czy w innny sposób, sami to dookreślacie (choć osobiście odniosłem wrażenie, że sami uczestnicy w dotychczasowych przygodach nieco zdefiniowali rozgrywkę poprzez rozważne i planowe postępowanie, w tym zwłaszcza poprzez uważne szacowanie ryzyka), zwracam tylko uwagę na możłiwość wykorzystywania rzucanych przeze mnie informacji i od siebie jako mały kamyczek wolałbym aby decycje postaci wynikały z tego, że "taka ona jest" (jakakolwiek by nie była!), a nie z tego, że gracze czegoś nie doczytali/nie zapamiętali/nie zrozumieli i nie chciało im się spytać (nie twierdze, że tak było, miałem po prostu takie wrażenie kilka razy ostatnio)
Teraz możecie się chwilę ponapawać zwycięstwem, dam znać czy napastnicy mieli coś ciekawego oprócz (ważnego w tej chwili) jedzenia na dwa dni!
Wiadomość dodana po 14 h 21 min 01 s:
Dla rozluźnienia (byle nie stolca), choć w temacie i dla dodania klimatu. Obsada Bramy Zachodniej w pełnym rynsztunku (po ostatniej rotacji, w tym Kapitan Blake odsunięty o zadań w terenie). Na pawężu widać dokładnie herb Braeth. 2-3 niestety słabe, bo nie bylo światła. Na 3 fotce dałem grosza do porównania, jakby się ktoś zastanawiam czy to są duże pacynki 20190115_064850-01 by Marcin Gawlik, on Flickr
Referee
Offline
Zepsułeś mi wizję Balke'a ;( Myślałem, że to bardziej postawny skurwiel ;-)
A figurki zacne
Offline
Zbił ostatnio wagę do zbroi z młodości ;-)
Referee
Offline
Offline