Niestety, nikt nie powie Ci czym jest FluxBB - musisz go poznać sam!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Ktoś rzucił na Briborna zaklęcie abraka-sraka (ew. sraka-kadabra) ;-)
No objawy narastają stopniowo ale rzeczywiście goni Briborna. Nie wiem jeszcze jak Lucek i Mona, ale na razie mamy komplet.
Referee
Offline
Zatem nie licząc Wurdoka, MaBukarapty oraz kapłana wszyscy (Lucek też:
odczuwacie znaczne osłabienie, bóle brzucha, "mulenie", niektórzy dostają też rozwolnienia. Właściwie nie sposób w tej sytuacji iść dalej. Wydaje się też, że objawy pojawiły się m/w w podobnym czasie u każdego.
Wiadomość dodana po 24 min 12 s:
Wurdok z MaBukaraptą z niepokojem na was spoglądają, coś tam zaczynają dyskutować. Wurdok zdecydowanym gestem pokazuje dalej na ZACh, MaBukarapta coś tam ciszej tłumaczy kręcąc głową. Tymczasem ojciec Radeusz (Tydzyk ;-) przyklęka przed siedzącym i mocno osłabionym Bribornem zaglądając mu w oczy.
- Wielki Pelorze, sam nie wiem czy to jakaś zaraza czy zatrucie - mruczy - chyba jednak to drugie. Módlcie się do Pelora o siłę i wybawienie, powtarzaj za mną synu. Wielki Pelorze w niebieskiech...
Tamczasem Dure sapiąc jak po wielokilometrowym biegu coś tam gada do hobków, pokazując na migi a potem przyciąga Merleja, który z trudem zwalcza torsje.
- Tłumacz im kurwa.
Marlej tłumaczy, robiąc przerwy na gwałtowne wymioty.
Walter sam wkłada palce w japę by wywołać torsje, potem zapija to gorzała z małej flaszki i częstuje resztę.Wydaje się trzymać najlepiej z chorych, prawie po nim nie widać osłabienia. Osłabieni są Monaghan i Wiewiór, ale u reszty objawy gwałtownie się powiększają.
Wiadomość dodana po 49 min 19 s:
Wiewiór z Walterem ściągają gałęzie na z krzaków na ogień, Wurdok szuka zielska a MaBularapta cośtam rozciera w małej drewnianej miseczce.
Referee
Offline
- Ojcze! Od kiedy nas zaszczycasz obecnością, czuje się jakbym został błogosławiony klątwą. Nie chciałbym byś mnie odebrał że jestem jakiś niemiły, ale może byś się do czegoś przydał? Masz coś więcej do powiedzenia czy tylko ta zdarta płyta o Pelorze?
Offline
Interesuję się mocno tym co szuka Wurdok i rozciera MuBakarapta...mogę tą robotę jakoś sklonować?
Offline
Trudno orzec co tam wódz wyciągnął za susz z sakiewki, coś poznajesz innych rzeczy nie. Lepiej jest z ziołami jakiedoniósł Wurdok na polecenie Dure. Poza tym osłabienie nie ułatwia ci koncentracji.
Radeusz zaś przemawia w te głosy do Lucka:
- Pogański skrzacie, niekczemny koboldzie...hm...drogi krasnoludzie. Dla każdego jest łaska Pelora i jego wybawienie, ale nawet bóg nie pomoże temu, który tej pomocy nie chce. To cierpienie i ból nie są nadaremne - i popadajac w coraz większą emfazę - One mogą wskazać wam drogę, pomóc wam w oczyszczeniu! Czy czujesz się oczyszczony synu? - zwraca się do pochylonego Marleja.
Wszyscy widzieliscie jak chwilę wcześniej Marlej się oczyszczał, gwałtownie i sądząc z fetoru, na oba końce.
Stan Mnulith, Briborna, Zorina, Pra Batara i Lucka się coraz bardzie pogarsza. W zasadzie nie macie już siły stać, Dure już totalnie odpływa w jakąs malignę i syczy z bólu skręcającego mu trzewia. Briborn podobnie. Monaghan, Walter i Wiewiór lepiej, ale to i tak jest silne osłąbienie, odczuwalne bóle brzucha i mocne gazy. W czasie kiedy kapłan Peroruje Wurdok z Wiewiórem rozpalają ogień, wstawiają mały kociołek Wiewióra i MaBukarapta kręci jakiś dekokt. Radeusz w tym czasie modli się głośno (Mnulith coś mamrocze o zaciąganiu mocy), krążąc wokół osłabionych, którym pomaga jak może Walter.
- Módlmy się o pomoc do Pelora, niech ześle nam pomoc w cierpieniu i wybawienie. Powtarzaj synu...
Większość nieskładnie powtarza jego słowa, poza PraBatarem który pewnie nie kuma i Dure, który każe mu się po cichu pierdolić.
Kto z was się modli z kapłanem?
Referee
Offline
Jesli chodzi o mnie to krótka modlitwa do Erebosa i staram się w miarę sił pomagać tym co najgorzej znoszą srakatak - głownie pewnie podaję wodę.
Offline
Przeklinam pod nosem, że jak mi przejdzie to zajebię temu żółtemu.
Offline
Czas mija, zatrucie postępuje, ale hoby przygotowały dekokt ziołowy z węglem drzewnym (skrobany z gałęzi ogniska) i poją nim najbardziej cierpiących. W drugiej turze dostaną go pozostali.
Proszę teraz wszystkich o decydujące, trzecie rzuty na RO (drugie wykonałem sam):
wojownicy + 2 (wojownicy mają +1 do rzutu obronnego na truciznę +1 dekokt)
monaghan + 3 (kapłani mają +2 do rzutu obronne na truciznę +1 dekokt)
Briborn oraz Lucek +1 za modlitwę do Pelora (czuć jakiś napływ ciepła po słowach Radeusza) - czyli razem macie +3 do rzutu
MaBukarapta coś tam tłumaczył po swojemu, ale w końcu powtarzał tylko we wspólnym: trucizna, trucizna.
Wurdok z kolei zauważa, że zbliża się do was od WSCH jakaś grupa -najwyraźniej zbrojni, 7-8, z daleka trudno jeszcze dokładnie stwierdzić. Są jeszcze daleko.
Referee
Offline
Ironia losu, bo gdybyś się uczciwie pomodlił to byłoby 15, czyli akurat tyle ile potrzeba do sukcesu, a tak ... czujesz, że coraz bardziej odpływasz i tracisz przytomność.
Referee
Offline
Życie.
Offline
W każdym razie Mnulith, PraBatar, Briborn i Zorin tracą przytomność. Rokowania są niepewne niestety
Lucek jest mocno osłabiony, ma dreszcze, ale jest przytomny i chyba przewalczył kryzys. W podobnym stanie są Dure i Marlej. Widać ten dekokt zrobił swoje.
Osłabiony jest Wiewiór, Walter.
MOnaghan jest co najmniej osłabiony (jak dorzuci będzie wiadomo czy nie mocno osłabiony).
Osłabiony: -1 do trafienia/+1 dla wroga
Mocno osłabiony -2/+2
Jest to o tyle ważne że, zbliżająca się 8 nie wygląda nadmiernie przyjaźnie. Zbliżają się bez nadmiernego pośpiechu, teraz dość szeroka linią, w centrum krępy koleś w lśniącym z daleka napierśniku i tarczą, po bokach ma dwóch włóczników z tarczami. Są też trzy naładowane kusze. 7 to włócznik bez tarczy, a ósmy taszczy wielgachny toporzysko.
Referee
Offline
- Zdaje sie grupa Olafa na horyzoncie. Otruli nas gdy obozowaliśmy w wiosce.
No dobra pora na zdecydowane ruchy, kto ma flaszkę?
Walter - Mnulith?
Marleja flaszka lezy nieprzytomna
Briborn?
Zorin zdaje sie chyba ma flaszkę.
Monaghan mógłby pomóc.
Ja zdaje się mam Heroizm w skoncentrowanym soku.
- Ojcze Radeuszu, jezeli Twoja wiara jest tak silna to módl się jak potrafisz, bo Ci co nadchodzą mogą nie być przyjaźnie nastawieni.
Offline
Monaghan tylko osłabiony.
Lucek - mikstura bohaterstwa
Zorin - mikstura uzdrowienia, miecz +1
Briborn - mikstura uzdrowienia, strzała +1
- Moja wiara jest jak stal, jak sama skała - odpowiada z wyrzutem, po czym wytrzeszcza się jakby niedowidział na odległość - ilu ejest tych grzeszników, o których nawrócenie poproszę Pelora?
- Kurwa - warczy Walter dobywając łuku i rozsypując strzały na ziemie - to nie wygląda dobrze. Chyba nas złapali ze spuszczonymi spodniami.
A tak, dopiero skumałem. Marleja flaszka -Pra Batar - sra pod siebie.
Referee
Offline
Spectator mode ON :-]
Offline
No teraz wszystko w rękach (jęzorach) Lucka i Monaghana.
Referee
Offline
Ale dlaczego tylko sami?
Sądziłbym że właśnie w takich momentach warto jest podać miksturki.
Zorin i Briborn się przydadzą nam. Ja bym im podał mikstrurkę do wypicia. Niech sami decydują czy chcą wstać czy będą udawać nieprzytomnych. Będą mieli chociaż wybór jak chcą zginąć. Raczej słabo zginąć tak jak tych dwóch z ekipy Olafa.
Póki wędrowcy nie widza co konkretnie przy Was robię, można by uznać że sprawdzałem czy żyjecie.
(Podaje miksturę i przekazuje informację że ekipa Olafa się zbliża, udawaj nieprzytomnego, albo jak chcesz)
Jeśli Mona mógłby uzdrowić w tej chwili kogoś to jeszcze ma do wyboru Mnulith/PraBatara. Ktoś jeszcze? Mnulith być może mogła by przechylić szalę "kołysanką" w kluczowym momencie.
A na rozpoczęcie rozmowy możemy rżnąc głupa, że ich wcale nie mamy pojęcia kim oni są, ale cieszymy się że też tą drogą podążali. Cos się stało i się źle poczuliśmy.
Samego mnie z tym bajzlem nie zostawicie. Jak sobie z tym poradzimy to każdy sobie dokupi po flaszce.
Wiadomość dodana po 16 min 19 s:
W zasadzie jak tak się rozglądam to więcej jest nas trzeźwych niż padniętych, wiec w zasadzie nie wiem czy warto by ktoś udawał martwego.
Przed podaniem mikstury: 4 leży, 8 stoi (z czego 6 osłabionych) + ojciec Radeusz.
Wiadomość dodana po 21 min 31 s:
Po podaniu mikstur i być może Mona zrobi debiut: 1 leży, 5 w pełni zdrów, 6 osłabionych + ojciec
Ostatnio edytowany przez k0rek (2019-01-10 18:14:33)
Offline
Jeśli leczenie działa na trucizny to oczywiście bym spróbował (Mnulith tak jak Lucek sugerował). Nie wiem czy słusznie , ale myślałem, że tu jakiś cure poison bardziej potrzebny.
Offline
Monaghan nie jesteś pewien co tu zadziała, niestety podanie mikstury przez Lucka rozwiewa wątpliwości - niestety to nie działa i nic się nie dzieje. Zatem zapewne potrzeba by jakiejś neutralizacji, czym nie dysponujecie.
Wiadomość dodana po 04 min 25 s:
Co do waszego stanu: 6 jest osłabionych ale 3 bardzo - efekt jak wyżej. Po prostu sie słaniacie, w walce pewnie dziecko was otłucze kijem.
Chociaż fakt, fizycznie niby 9 od was stoi na nogach.
Coś na szybko jeszcze robicie zanim kolesie podchodzą?
Wiewiór z Walterem mają naszykowane łuki, Radeusz wyszedł lekko do nich z dobrym słowem od Pelora. Hoby stoją, broń blisko. Dure ciężko stoi, darował sobie tarcze tylko korbacz w nisko opuszczonej dłoni.
Wiadomość dodana po 11 min 21 s:
Btw to nie Olaf tylko Gord jeśli mówisz o tych bandytach, których zaciukaluście.
Wiadomość dodana po 43 min 19 s:
Zbrojni są już około 50 metrów, kusze w pogotowiu (choć jeszcze nie wycelowane). Kusznicy przeszli na skrzydła lini. Lider trzyma obnażony miecz trzyma oparty o kark. Włóczni założyli hełmy.
Wiadomość dodana po 15 h 04 min 41 s:
Zatrzymują się jakieś 25 metrów od was, kusznicy odeszli nieco na boki, do was ruszył ten w lśniącym napierśniku i jeden z włóczników. Zatrzymują się z dziesiec kroków przed wami, szef taksuje spojrzeniem każdego z obecnych. W tym czasie Walter przekrzywiając głowę spogląda na włócznika.
- Tom Przyszczaty Ryj?
- Walter? Byłem pewien, że już dawno gryziesz ziemie.
-Znasz go? - pyta chwiejący się Dure
- Stare dzieje. Kiedyś dymałem jego siostre.
- Każdy ją dymał - rzuca Włócznia pocierając knykciami rudego wąsa słabo maskujacego dzioby po ospie - nawet ja, ale tylko ty złapałeś takiego syfa, że prawie odpadł ci kutas.
- Życie - rzuca filozoficznie Walter wzruszając ramionami
- Żarcie smakowało? - pyta chrapliwie ten w napierśniku. Zęby ma krzywe i popsute, gdy podciąga wargi w słabo maskowanym gniewie - Ktoś już zdechł mam nadzieje. Jestem Gord i dobrze kurwa wiecie po co tu jestem.
a po chwili milczenia ciągnie dalej:
- NIech wystąpi kutas który tu dowodzi i przekona mnie, żebym nie zaczynał tu i teraz. Dodam, że będzie musiał być kurewsko przekonujący.
- Szefie, myślałem, że mieliśmy ich od razu...zaczyna Tom Pryszczaty Ryj, ale Gord ucisza go niedbałym ciosem w twarz
- Zawrzyj paszcz, koński łbie. Ja tu jestem od myślenia i gadania. No, który?
Referee
Offline
- Witam Cie Gord... oraz twoich towarzyszy. Zwą mnie Lucek. Jesteśmy drużyną podróżników, zastałeś nas jakby z opuszczonymi gatkami, zabiore głos jako jeden z dowodzących.
Spodziewam się że oczekujesz wyjaśnień odnośnie stanu Twoich ludzi. Tak sądze, bo tam też słyszałem pierwszy raz Twoje imię.
Powiem Ci jak było.
Gdy zmierzaliśmy po terenach około bagiennych, gdzieś PŁD-ZACH stąd, usłyszeliśmy głośną rozmowę dwójki ludzi, być może nawet kłótnię. Część z nas wyszła im naprzeciw, przywitać się, cała sytuacja okazała się dla nich zupełnym zaskoczeniem i szybko stali się spięci, a rozmowa szybko zaczynała być napięta. Mimo mojej próby uspokojenia sytuacji, wyjęli broń... no i niestety ale wydarzył się wypadek.
Całe wydarzenie nastąpiło tak szybko że w zasadzie bez możliwości innego wyjścia z tej sytuacji... może... (oglądam się na Waltera), gdyby z nami wtedy był Walter, to być może inaczej by oni zareagowali.
Bardzo mi przykro, mają mój szacunek za ich odwagę, choć mogli by mieć więcej rozsądku, to nie musiało się tak dla nich skończyć.
Offline
- Brzmi prawie jak mlaskaniem kutasem - warczy Gord - zaraz uklękniesz i zaczniesz ruszać tym brodetym łbem? Masz mnie za durnia krasnoludzki lachociągu?!Dobrze widziałem co się stało! Spętaliście ich, zarżneliście jak prosiaki i obrabowali! Czekam na propozycje rekompensaty i jeśli usłyszę coś równie niedorzecznego jak: jesteśmy biedni albo rozejdźmy się bez dalszych ofiar, to zrobie ci w dupie drugą dziurę!
I zdejmuje miecz z karku, kusznicy podnoszą nieznaczne broń, a Walter z Wiewiórem z przekństwem drugiego podnoszą łuki. Słychać głos Radeusza, który apeluje o bojaźń bożą i nieobnażanie broni w obecności męża bożego. Wyszedł też nieco w stronę dwóch kuszników po lewej. Słychać jak Dure syczy:
- Ma racje, kurwa jak mam zginąć to zaczynaj... Jak mam przeżyć to kończ pierdolić... jeszcze chwila i nieustoje.
Referee
Offline