Niestety, nikt nie powie Ci czym jest FluxBB - musisz go poznać sam!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Dziękujemy! I nawzajem oczywiście.
Referee
Offline
Takie późne życzenia wesołych świąt (mam nadzieje, że takie były/są) dla Was!!
Offline
Dobra jedziemy.
Wkurwienie wodza powoli mija. Patrzy wilkiem na Monaghana, ale owinął łape a kiwa na Zorina, którego najwyraźniej uznał za wodza oraz na Mnulith, która jak chyba zakumał po rozmowie z bratem, zna się na magii, co zapewne mocno podwyższa jej status, nawet pomimo tego, że jest kobietą.
- My nie iśc na południe. Czibejkowie (chyba lojalne mu plemie), nie wrócić razem z resztą, znaczy nie wrócić na północ pod miasto. Nie zaryzykować by marszu na ZACh, nie ma powód. Musieć wrócić do starego obozu...- myśli - na bagniszcze nie iść. Na pewno chcieć je obejść wschód. Jak możliwe, to ruszyć dalej na PN. My iść za nimi to nie zdążyć...my ryzykować i wybrać droga wschód. Co ty na to Zwinny Języku? Czy Patrząca Przez Mgłę zgadzać się?
Patrząca Przez Mgłę nadyma lekko policzki.
- Jak poetycko - mruczy -Patrząca Przez Mgłę najchetniej już skończyłaby wygniatanie dupska po jakichś chaszczach i wróciła do swoich ksiąg. Twój plan brzmi sensownie, skoro wyklucza łażenie po bagnach.
Referee
Offline
Skąd on wie, że mam zwinny język? Puszczam oczko do Patrzącej Przez Mgłę
Dobrze prawisz, ruszajmy.
Offline
Patrzy wilkiem na Monaghana
Ty mi tu wilkiem nie patrz, jak mamy wędrować razem to chcę wiedzieć, że możemy sobie nawzajem ufać. Zgadzasz się ze mną?
Offline
Nie chce z Tobą gadać. Rzuca jakąś zbitke słowną na której Marlej się potyka (czarne/złe mimowolne misa/naczynie????), robi ruch ręką jakby coś przecinął i potem cię ignoruje.
Referee
Offline
No nic...będę go bacznie obserwował.
Offline
W dziale postacie dodałem posta z mionami co ważniejszych postaci niezależnych. Już sporo ich jest, sam się gubię i taka lista się na pewno przyda. Zapewne ktoś mógł zmienić imię, trudno mamy już tak wiele stron, że szukanie jest bardzo utrudnione. Z tego co widzę, to pewnie mocniej w poniedziałek ruszymy(?)
Referee
Offline
Tymczasem za Rzeką nieopodal Motte, tzn. w odległej galaktyce:
Referee
Offline
Powarczeli, pomruczeli, to co? W drogę?
Piękna armia Cinku, a mi jako laikowi najbardziej w oczy rzuca się... roślinność
Offline
MaBukarapta zamierza ruszyć w stronę Martwego Lasu a potem bardziej na PD przy klifie, skąd będzie dobry widok. Jakieś uwagi przed wyruszeniem?
Razem z bratem ruszają nie tracąc więcej czasu.
Referee
Offline
Brak uwag.
Offline
Zbroję zostawiam na wiosce, zgodnie z wcześniejszymi wytycznymi. Poza Prapra i martwymi hobkami nikt z nich mnie w zbroi nie widział
Offline
Ruszacie liczną grupą w stronę ZACH. Wydaje się, że hobgobliony krytycznie patrząc na wasze obciążenie i umiejętności marszowe nie podejmują próby jakiejś szczególnie skrytej i zamaskowanej wędrówki. Idą może niezbyt szybko, ale uparcie i wytrwale, z pewnością też odznaczają się dużą wytrzymałością. Wurdok co jakiś czas "robi kółeczka" wypatrując śladów, ale przez pierwsze 2-3 godziny wędrówki nie widzicie żadnych żywych istot prócz ptaków i licznych owadów na rozkwitłych bujnie łąkach. Do czasu. W pewnej chwili PraBatar pokazuje samotną sylwetkę, która odważnie zmierza ku wam z PN-ZACH. Okazuje się, że jest to samotny człowiek uginający się pod ciężarem ciężkiej kolczugi z kapturem, Jego przybrudzona żółta szata wyraźnie odcina się od soczystej zieleni łąk. Ponieważ uporczywie skręca w waszym kierunku, hobki zatrzymują się mierząc go w milczeniu uważnymi spojrzeniami. Człowiek, szczupły i blady, z siną od zarostu twarzą, zatrzymuje się na chwilę na ich widok, ale potem rusza dalej, nucąc coś pod nosem. Ma tylko niewielką płócienną torbę i maczugę u pasa. W ręku trzyma coś jak duży różaniec.
-Ave Pelor, podróźnicy - rzuca na powitanie unosząc w górę symbol Pelora i taksując was roziskrzonym spojrzeniem nieco wyłupiastych oczu - Jestem Ojciec Radeusz, pokorny sługa Pelora.
Jest 23 maja. Pogoda przyjemna i dobra do marszu, choć gdzieniegdzie zbierają się chmury. Jest was łącznie 12 sztuk w tym 3 hobgobliny.
Przypominam też, że nie macie koni, ponieważ po waszym aresztowaniu zostały w mieście!
Oto i on, we własnej osobie. Figurkę skończyłem wczoraj, a dziś wylosowało się takie spotkanie (szansa minimalna
Wiadomość dodana po 9 h 18 min 08 s:20190102_222608-01 by Marcin Gawlik, on Flickr
Referee
Offline
Ave, ave wędrowcze. Czegoś potrzebujesz?
Offline
-Wygląda na to, że wy jesteście potrzebujący. Potrzebujący silnego głosu prawdziwego boga. Wielkiego Pelora. W waszych oczach widzę żąrliwe pragnienie wielbienia go i pochylenia głowy przed jego majestatem i dobrocią. Zrozumienia...nawet w tych nieszczęsnych istotach 9wskazuje hobgobliny
Referee
Offline
Ja mam żarliwe pragnienie, żeby dobrze poruchać.
Offline
- Pan zesłał mi wizję misji do wykonania i oto jesteście. Wspomogę was zgodnie z wolą Pelora i poprowadzę wasze dusze do nawrócenia. To co, w drogę? - chyba zamierza z wami iść - NIech wiedzie nas światłość Pelora (i zaczyna nucic jakiś psalm)
Hobki ruszają zadziwione a kapłan dopada Wurdoka i i wymachując paluchem napiernicza mu jakieś ustępy z ksiąg kapłańskich.
Wiadomość dodana po 1 h 58 min 44 s:
Śpią wszyscy jeszcze po Świętach?
Referee
Offline
- Witaj, kapłanie, możesz z nami podróżować pod warunkiem, że nie będziesz nas zbyt silnie namawiał na żarliwe pragnienie wielbienia Pelora, niektórzy z nas słyszą już silny głos prawdziwego boga i nie zawsze jest to ten sam bóg, co twój także....hmmm....rozumiesz mam nadzieję, co chcę rzec.
Ostatnio edytowany przez Monaghan (2019-01-04 20:16:45)
Offline
Kapłan wyraźnie się oburzył i patrzy na Monghana jakby dopiero teraz dostrzegł, że to może być kapłan.
- Pelor jest prawdziwym bogiem - rzuca z emfazą - I wszyscy go potrzebują, nawet te nikczemne istoty. Moim zadaniem jest krzewienie tej wiary i pomoc potrzebującym - i już bardzo cicho -0 nawet jeśi im się wydaje, że tego nie potrzbują.
Ruszacie dalej i jakieś dwie godziny mijają w spokoju. Hobki milczą, kapłan cicho nuci śpiewne modlitwy, w tym czasie jednak pogoda zaczyna się szybko zmnieniać. obki wskazują szybko narastające wały chmur i wzmagajacy się wiatr. Zbliżą się burza. Zaczynają padać pierwsze krople deszczy a hobki rozbierają się do samych przepasek, chowając ubrania w cienkich skórzanych sakwach. Zaczyna padac mocniej, widać zblizającą się ścianę szarości.
- Zajebiście - mruczy Marlej
Referee
Offline
"No i masz kurwa opatrzność Pelora", syczę pod nosem.
Żadnej opcji na jakieś schronienie na horyzoncie? Może jakiś szybki szałas albo coś? Jak nie to zagryzamy zęby i z buta.
Offline
Niestety wkrótce zaczyna walić tak, że budowa jakichś prowizorycznych schronień nie ma sensu. Hobki cieszą się jak dzieciaki wznosząc ręce ku niebu i radośnie coś tam gadając. Nie widać w okolicy żadnych drzew i krzaków zresztą przy takiej intensywności opadów nie na wiele by się zdały. Szybko mokniecie, wkrótce też zaczyna mocno wiać i nawet hobki tracą animusz. Wurdok znajduje jakieś obniżenie terenu i coś jakby wykrot, gdzie można zrobić przerwę i przeczekać największe podmuchy oraz się posilić. Nawałnica trwa ze 2 godziny, deszcz siecze a wiatr dudni i świszcze, szczęśliwie jest względnie ciepło, choć siedzenie w przemoczonych kompletnie ubraniach jest nieprzyjemne. W końcu wiatr gwałtownie cichnie, deszcz traci na intensywności i hobki postulują dalszy marsz. Łąki zrobiły się wilgotne od od gwałtownych opadów, gdzieniegdzie postały lokalne rozlewisk i maszeruje się marnie. Mokre tkaniny obcierają, buty szorują i chlupocą. Kiedy deszcz w końcu przestaje padać i niebo się przeciera hobki wyjmują ze swoich impregnowanych sakiew suche ubrania i je zakładają.
Jesteście gdzieś na 15.22 mając na PN-ZACH Martwy Las.
Wszyscy poproszę rzuty na RO (im więcej tym lepiej oczywiście).
Wiadomość dodana po 06 min 25 s:
Dure od dłuższego czasu głośno beka, Mnulith skarży się na bóle brzucha, podobnie jak Wiewiór. Marlej dostał chyba rozwolnienia, kilka razy biegał na bok i jest blady jak ściana. Nawet Pra Batar jakoś się z lekka słania an nogach, ale chyba duma mu nie pozwala czegokolwiek przyznać. Kapłan i bracia Hobki nie wyglądają na dotkniętych dolegliwościami.
Referee
Offline
To chyba jakaś grubsza sprawa, a może raczej ... rzadsza, w tym wypadku. Czujesz nieuzasadnione ilością marszu i narastające osłabienie, "mulenie" w brzuchu i nudności.
Referee
Offline