Niestety, nikt nie powie Ci czym jest FluxBB - musisz go poznać sam!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Oj tam failed zaraz. Poproś o możliwość osobistych tortur Bukarapty i się wszystkiego dowiesz
Moze sie pospieszyłem ze wskazaniem że odpada opcja dowiedzenia sie. Obecny Wódz nie wie co oczywiście bardzo komplikuje temat.
Referee
Offline
Podsumujmy:
- ustalić, kto ich najął --> FAILED!
- odwrócić kontrakt ----> FAILED!
- uwolnić jeńców -------> FAILED!- sprawić, żeby nie nękali miasta i okolic
- ujść z życiemJak oni nas nie zajebią to lord nas zajebie :-/
Może powinniśmy negocjować wydanie nam MaBukarapty? Co ty na to Briborn?
hmm kurde chodziło mi to po łbie, ale może być cholernie ciężko go stąd wyciągnąć. Możemy zagrać w ten sposób, że jeśli nas szef się dowie, że nic się nie dowiedzieliśmy, to nas oskóruje. Gdyby nam wydali Ma BUkaraptę, to już nasz pan wyciągnie z niego informacje - ma swoje sposoby, żeby go uspokoić, można dodać, że jeszcze nikt takiego przesłuchania nie przeżył. Jeśli to łyknie zbieramy Ma BUkaraptę w ustronne miejsce i przesłuchujemy, jeśli nie łyknie warto go poprosić o możliwość przesłuchania go na miejscu.
Podczas przesłuchania warto szepnąć Ma BUkarapcie, że jak wyda z kim się dogadał może uratować brata. Nie wiem czy się uda, ale warto spróbować na chwilę obecną nie mamy nic do stracenia.
Dalszą akcję widzę tak - jeśli mamy do czynienia z takim kołkiem jak myślimy (równie dobrze obaj możemy się mocno mylić, ale to się okaże już w dalszej części akcji). Dajemy wodzowi te drobne 200sz, które dostaliśmy obiecujemy 10-20x tyle za wstrzymanie się od działań zbrojnych i wycofanie się z tych terenów (20x jeśli będzie się targował). Resztę kwoty prześlemy wraz z jeńcami w umówione miejsce. W sumie możemy mu obiecać cokolwiek i tak nic nie dostanie. Wracamy do Lord informujemy, go że mamy do czynienia z takim kołkiem i psychopatą, że nie mają sensu żadne układy, i możemy zaproponować wyjście następujące. Uwalniamy Wurdoka z jego ludźmi dajemy mu misję, że ma zajebać obecnego wodza, przejąć plemię i wypierdalać stąd gdzie pieprz rośnie (uratowanie mu dupy/danie możliwości zemsty powinno załatwić sprawę). Dla świętego spokoju, gdyby coś nie poszło tak jak trzeba można na miejsce wysłać oddział na dożynki.
Offline
Jeszcze jedna ważna informacja, której nieco zabraķło choć ślady na to wskazywały. Pra Batar mówił, że ten oddział pierwotnie liczył ok 200 głów ( 100 + 50Worduka + 50 wysłanych na Pn). Tutaj jest około 200 wedle waszych szacunków
Wiadomość dodana po 02 min 16 s:
zatem musiały dotrzeć jakieś posiłki i być może grupa Pn wróciła wcześniej (wedle ustaleń mieli właśnie grilować wieśniaków na pn).
Referee
Offline
Kivanasie:
- Pamiętaj skąd się tu wzięliśmy – przyszliśmy wolni, z darami i propozycjami.
- Naszym celem było przede wszystkim dowiedzenie się kto zapłacił za nękanie Braeth i chcieliśmy odwrócić ten kontrakt- skoro nie wiesz kto to zrobił oraz nie masz też naszych jeńców, nie masz nam więc wiele do zaoferowania.
- Sytuacja się zmieniła i zmienia się nasza oferta – przyrzeknij na honor wojownika, że Ty i Twój lud nie będziecie wchodzić nam w drogę, a nasze oddziały nie będą was atakować. Nasz wojska są liczne i silne, konnica szybka, strzelcy celni. W mieście osiedliły się Elfy a ich magia jest potężna, jej działania okrutne. Nie opłaca wam się z nami wojować, w okolicy jest za to wiele plugastwa, które trzeba tępić. Odstąpcie od wojny z ludźmi, a my sowicie was wynagrodzimy za czyszczenie traktów ze wszelkiego plugastwa. Coraz więcej tu tego, możecie wykazać się męstwem. Załóżcie osadę na północy, tępcie plugastwo nadciągające z tamtych stron, bogaćcie się i wsławiajcie.
-Jeśli wydasz nam MaBukaraptę mój Pan wydusi z niego kto był zleceniodawcą. Wtedy spotkamy się ponownie i zaproponujemy wam prawdziwe bogactwo za pognębienie naszych wrogów. Nie „martw się” o niego, dostanie na co zasługuje, nasz kat jest okrutny i pomysłowy, narzędzie do tortur sprowadzał z dalekich stron i umie zadawać ból. Tych przesłuchań nikt nie przeżywa.
Mam nadzieję, że potrafisz docenić miecz który otrzymałeś. Dar mojego Pana był hojny, takiej broni zwyczajnie kupić za złoto nie sposobno.
Oprócz naszej przychylności oferujmy Ci 2000 sztuk złota, Rolfie, rzuć sakwę, oto 200 sztuk dostajesz w tej chwili, resztę przywieziemy z miasta jak się dogadamy – możemy razem ze złotem przekazać waszych jeńców. Dodatkowo wypłacimy wam 500 sztuk złota za żywe ścierwo tego tam (wskazuję na MaBukaraptę). Jeśli wyciągniemy z niego zleceniodawcę – dodatkowo nagrodzimy was za tępienie tego zdrajcy i jego ludzi.
Za charyzmę:
Ostatnio edytowany przez Dugel (2018-11-12 14:15:57)
Offline
W czasie tych finalnych propozycji wzbudzasz duże wzburzenie i oczywistą wrogość cześći hobgoblinów: dotyczy to obrażania byłego wodza oraz zapowiedź jego torturowania.
Kivanasowi jednak brzydko się oczka świecą i sprytnie rzuca jakieś hasło, że to bedzie dla MaBukarapty próba i jeśli zdoła przetrwać i uciec Wielki Duch uzna go za godne.
"Będzie poza moją władzą i nie ja zdecyduje o jego losie" - to nieco mityguje protestujących, ale Zorin słyszy głosy o tym, że to nie godne tak traktować honorowego wojownika i pokonany powinien zginąć, by cieszyć się zasłużoną sławą w czasie Wiecznych Łowów. Nie powinien być torturowany, tym bardziej przez Ludzi Kamiennych Domów.
Wódz jednak jest zadowolony z tych propozycji. Zgadza się:
1. nieatakować Braeth;
2. liczy jednak na rychłe wskazanie w czyich szyjach jego mężni wojownicy będą mogli zatopić swe ostrza (wstępnie zgodnie z propozycją Zorina);
3. wyda MaBukarapte (za 500 SZ);
4. przystaje na kasiore (zgodnie z propozycjami Zorina)
dodatkowo wymaga:
5. mocnej wody (chyba wina) dla jego ludzi (wychodzi, że dwie duże beczki załatwią sprawę);
6. pozostania zakładnika do czasu powrotu z popitką i kasą (pozostałę 2300 SZ) - tutaj zgłasza się Rolf. Macie się zjawić za trzy dni.
o dziwo sprawa jeńców nie stanęła jako twardy warunek z jego strony. Jeśli się na to zgadzacie (widać raczej, że nic więcej nie uzyskacie) następuje ceremonia dobicia targu. Każdy z uczestników negocjacji nacina się i upuszcza nieco krwi do czarki z tą mleczną popitką. Potem każdy popija i targ zostaje dobity. W czasie tej ceremoni i zamieszania, podczas poklepywania się na miśka wódz szepcze na ucho Zorina:
- Wurdok ma zginąć, przynieś mi jego skalp.
Potem razem z Bribornem możecie odejść. Nie muszę chyba mówić, że jesteście skrajnie zmęczeni. Czterech ludzi Kivanasa odcina MaBUkaraptę i w asyście kilkunastu innych, odpychających protestujących (ponownie kilka poszczerbionych łbów) rusza za wami popychając spętanego byłego wodza, który usiłuje iść o własnych siłach. Cała kawalkada zatrzyma się u początki podejścia na uskok, na szczycie którego widzicie sylwetki waszych towarzyszy.
Referee
Offline
Po drodze mówię do ucha MaBukarapty - nie zaważaj na moje słowa do Kivanasa, musieliśmy w jakiś sposób Cię oswobodzić.
Jak spotkamy się ze swojakami opowiadam ze szczegółami co i jak, chyba, że już mamy toporki w plecach od popleczników MaBukarapty...
Offline
Zorin - Mistrzu, jakkolwiek Ciebie pochwalić to jak nic nie powiedzieć.
Offline
Na widok Was wychodzących z tej nory wrzeszczacej to ma się wrażenie żeście wszystkich rozwalili jeszcze szefa wzieli jako jeńca.
Offline
Dzięki za dobre słowo, lekko nie było.
To co? Z buta do Lorda?
Po drodze rozmawiam z MaBukaraptą jeśli zechce się odezwać. A może mu język wycieli? :-] Chcę od niego po dobroci wydobyć kto i z kim się układał przeciw Braeth. Wspominam, co mi szepnął na ucho wódz, że mamy jego brata, że Lord jest bezwzględny. Zgrywam wybawcę, który podstępem wydostał go od Kivanasa, raczej po dobroci niż zastraszam. Rzucam ogólną możliwość, że jeśli wyjaśni co to za przewrót w ich plemieniu, to może nas przekona, żebyśmy stanęli po jego stronie, wspominam o oskórowanych hobkach i jeźdźcu na gryfie.
Co nasz zielony przewodnik w ogóle na tą historię o wymianie wodzów?
Ostatnio edytowany przez Dugel (2018-11-13 10:38:50)
Offline
Pra Batar jest w widocznym szoku na widok wodza, prawie ma łzy w oczach. Kategorycznie domaga się także uwolnienia wodza z pęt.
Nie jest także zaskoczony, kiedy dowiaduje się, że Kivanas przejął władzę nad całością grupy. To wódz innej odnogi plemienia, podstępny i okrutny. Jego słowom nie należy wierzyć, w przeciwieństwie do słów MaBukarapty, który jest honorowy. Pra Batar dopytuje o jakichś wojowników będących przybocznymi wodza (rzuca imionami, których nie słyszałeś na spotkaniu) spekuluje, że Kivanas musiał pokonać MaBukarapte podstępem, bo nie jest tak dobrym wojownikiem by zwyciężyć w uczciwej walce. Na wieść o liczebności grupy uważa, że Pn grupa wróciła nie wykonawszy zadania (to byli w większości zwolennicy Kivanasa, podczas gdy Wurdok prowadził ludzi lojalnych wobec MaBukarapty) oraz dodatkowo zapewne jakich nowy oddział ze wschodu, lojalny lub sprzyjający Kivanasowi. Tu wypytuje o nastroje w obozie.
Kivanas chce śmierci braci by raz na zawsze załatwić kwestie dowodzenia, to oczywiste, najlepiej cudzymi rękami, ponieważ opór wojowników przeciwko takiemu rozwiązaniu jest duży (tradycyjnie pokonany w pojedynku honoru powinien ustąpić oraz ew. odejść).
Wiadomość dodana po 06 min 19 s:
Co do MaBukarapty.
Po pierwsze marsz jest ekstremalnie wolny. Wódz był torturowany i jest strasznie słaby (liczne drobne ray, opuchnięte usta, jedno oko niewidoczne i przede wszystkim długie rozpięcie na skórach - dziw, ze ma jeszcze czucie w kończynach), w zasadzie to powinien leżeć nieprzytomny, ale determinacja i duma jakoś pozwalają mu stać. Odrzuca pomoc w prowadzeniu.
Po drugie, z uwagi na pierwsze, rozmowa jest w zasadzie niemożliwa. Mały Sokół napoił wodza z manierki, ale i tak to co się wydobyło z jego ust to jakiś cichy bełkot. Wydaje się skupiać tylko na przestawianiu nóg i jest oczywiste, że zaraz padnie na pysk.
Marlej proponuje pchnąć dwie osoby do wioski z informacją i wnioskiem o asystę.
Referee
Offline
Kurcze, myślałem o tym i zapomniałem napisać. Jestem za, żeby szedł niespętany.
Może jest honorowy i jest super hobkiem, pytanie kto się najął do nękania miasta. Skoro Kivanas puścił go z nami, więc nie obawia się, że wyjawi nam prawdę, także zapewne to sprawa MaBukarapty.
Dla doba sprawy możemy go spoić moją miksturą leczniczą, może się potem odkupi - przedstawimy to Lordowi jako koszt wyprawy.
Offline
..albo poczekaj aż straci przytomność i wtedy posil go miksturą będziesz miał wodza na usługach jak Mały Sokół u Marleja
Offline
Może się udać, choć umierający raczej nie jest ;-)
Referee
Offline
Przyjmuję sugestię i nie marnuję flachy zatem ;-)
To co? Jak Marley proponuje to niech sobie weźmie kogoś do obstawy i popitala do wioski.
Offline
No panowie, ale zagadane było, jeszcze z wodzem wrócili /oklaski/.
To do Lorda zatem...
Offline
Jak sobie przypominam to wszyscy jesteśmy wyczerpani, część z nas skorzystała z chwili na drzemkę, choć pewnie i tak niewielu z nas wytrzyma jeszcze ponaglony marsz w stronę wioski by poprosić o asystę. Pewnie mógłbym to być ja. Jeśli nie ma nikogo bardziej wytrzymałego.
Offline
Mnie to język boli od gadania. Wracamy do normalności ;-)
@amholen: widzisz ja się staram, a Tobie niebieska taśma wysycha ;P
Ostatnio edytowany przez Dugel (2018-11-13 21:17:48)
Offline
Bez większej historii docieracie do wioski, z której po wezwaniu Marleja i Lucka pojawia się kilku wojaków konno. W sam raz, bo wódz zaliczył "zgona" i trzeba go taszczyć.
W samej wiosce wzbudzacie sporą sensacje z "dwoma jeńcami", Marlej musi trzymać Pra Batara blisko, aby nie doszło do jakiegoś samosądu. Kapitan Vargas natychmiast pcha do miasta konnego posłańca z odpowiednimi informacjami (wasz powrót, jeniec i co tam chcecie mu przekazać).
Dostajecie jedzenie, wodę do umycia a wojskowi odstępują wam jedno z pomieszczeń (Mnulith jest zaproszona do rodziny Starszego wioski).
Vargas wypytuje o liczebność grupy, uzbrojenie, zamiary i miejsce obozowania (wysyła też kilku konnych by pilnowali podejścia do klifu. Odpowiedzi chyba go uspokajają, bo w końcu kończy "przesłuchanie" a wy padacie jak muchy.
Referee
Offline
No to śpimy smacznie do rana. Trzeba się wyspać bo może o świcie ktoś zechce nas powiesić? Kto wie.
Przykazujemy wojakom, żeby pilnowali jeńca. Nie tylko, żeby nie uciekł (tak, wiem, chwilowo "nieczynny"), ale też, żeby włos mu z głowy nie spadł. Mówię wojakom, że jest bardzo cenny dla Lorda ŻYWY.
Offline
Rano to juz pewnie dawno mineło.
Szkoda że jesteśmy zbyt wyczerpani aby działac samodzielnie, ale niech nas najlepiej wszystkich gdzieś zamkną i "chcemy się widzieć z Lordem".
A wiadomość do Lorda to: "Sam wódz hobgoblinów ma Lordowi do powiedzenia"
Teraz teoretycznie możemy odwrócić bieg i spróbować powieźć tamtą armię gdy znamy ich pozycję. Są dość w korzystnej pozycji by się na nich zasadzić. No dalo klifu. Odbije sie to z korzyścią dla nas taką że podobno mamy % od tego co uda się zostawić z budżetu na targi.
Ale nie mam widoku na szerszą sprawę czy tamta armia hogoblinów jeszcze się nam do czegoś przyda. Teraz jest szansa że jeśli damy szanse odrodzić się temu wodzowi to będziemy mieli z nim układ. Trzeba by ocenic kto jest jakim wodzem.
Ostatnio edytowany przez k0rek (2018-11-14 13:05:57)
Offline
Właśnie nie mamy % z oszczędności. Miało to nas motywować do solidnej roboty a nie oszczędzania.
W/g mnie trzeba się widzieć z Lordem i niech on sobie decyduje co dalej.
Offline
Tak potwierdzam:
że podobno mamy % od tego co uda się zostawić z budżetu na targi
tego na pewno nie macie, nawet Briborn się śmiał, że mu Lord czyta w myślach
Wiadomość dodana po 2 h 27 min 20 s:
Budzą was jakieś dziwne mlaszczące odgłosy i pieczenie między pośladkami...a sory, nie to forum :-)
Spicie resztę dnia i całą noc, budząc się dopiero wcześnie rano 15 maja.
Do Wypalanek przybył Lord w asyście kilku zbrojnych i kapłana, który poskładał do kupy Wodza. W tej chwili Wurdok został zabrany do miasta jako gość (nie był spętany, ponoć dał słowo, że nie będzie próbował ucieczki).
Lord uprzejmie poczekał, aż się przebudzicie i spotkał was przy śniadaniu (w sumie nawet dziwne, że nie zależało mu na pospiechu), na którym oprócz was jest tylko on. Nie ma za to Mnulith, która wykonuje dla Lorda pewne delikatne zadanie. Lord dziękuje wam za poświecenie i wydobycie poprzedniego wodza. Niestety ten nie chciał powiedzieć kto ich wynajął, bo dał słowo (honorowy skurczybyk). Za to wyszło, że został okłamany, bo opowiedziano mu jakoby tutejsi ludzie zabili posłów jakich hobgobliny wysłały na WSCH kilka miesięcy temu - co było jednym z powodów zgody na atak na Braeth.
Szkoda, że stracił władze, gdyby nie to sprawa byłaby już załatwiona. Jego następca to inna para kaloszy. Kilka słów mi o nim opowiedział, teraz poproszę o wasze wrażenia ...
MaBukarapty nie zamierzam zabijać ani torturować (tu jakby zerka z rozbawieniem na Małego Sokoła), Wurdok na razie też jest bezpieczny.
Lord chętnie wysłucha wszystkiego co macie do powiedzenia an temat negocjacji, domyśla się że brak Rolfa oznacza, ze został jako zakładnik. macie jednak wrażenie, że słucha nieco z roztargnieniem i nieuważnie. W każdym razie wydaje się być pod wrażeniem waszej skuteczności. Zakładam, że mówicie o wszystkich ustaleniach negocjacyjnych, a Lord uśmiecha się tajemniczo na informacje o winie. Prosi też o zwrot pierścienia.
- Myślę, że najniebezpieczniejszą cześć zadania już wykonaliście, jednak misja nie została jeszcze ukończona. Jest 15 maj, 17 musicie stawić się z pozostałymi pieniędzmi oraz winem...a także propozycją dla tych gorącogłowych hobgoblinów. Wygląda na to, że nie uspokoimy ich samą tylko obietnicą ziemi i zapłatą, potrzebują ... rozrywki.
- Zostańcie w Wypalankach i odpoczywajcie ... wkrótce dotrze wóz z winem, wrócę też i ja. A wy dokończycie zadanie i odzyskacie swoje dobre imiona i trzosy, nieco bardziej pękate.
Wiadomość dodana po 2 h 28 min 34 s:
Jeśli chcecie coś dodać, zapytać oraz zrobić coś konkretnego przez te dwa dni piszczcie.
Potem "przewinę"
Referee
Offline
Czyżbyśmy z doprawionym winem mieli ruszyć w podróż? ;-]
Opowiadamy co i jak i zwracam szczególną uwagę Lorda na fakt, że miałem wrócić ze skalpem MaBukarapty. Widzę w tym spory problem...
Oczekuję od Lorda jasnych wskazówek jakie "zajęcie" możemy zaproponować Kivanasowi i jego ludziom, chyba, że bawimy się w zaprawiane wino i hobgobliński przewrót?
Aha... ten pierścień... w dalszej drodze będzie nam niezbędny...
Offline
Spokojnie Zorin, oni chcieli skalp Wurdoka (jakby to coś zmieniało)
Może warto by było samego zainteresowanego zapytać co sugeruje by jako możliwe do spreparowania, tak by się mógł sam nabrać?
Dla takich dzikich to rozrywka to koniecznie z przelewem krwi, i co igrzyska mamy im zapewnić? Turniej z nagrodami, MMA bez broni.
Nie mam pomysłu, ale nawet i tak gdybym je miał to na ich realizację musielibyśmy mieć przyklepane od Lorda. Nie czuje się kompetentny by wypowiadać się na temat ich rozrywki. Może ich wódz powinien się wypowiedzieć jaki miał by plan dla swojego ludu, czego by się spodziewał, co by ich zadowoliło.
Raczej nie spodziewam się że wyśle swojego brata by mógł stoczyć tam kilkanaście bitew zanim go oskalpują.
Offline
Hehe, dobre, pomyliłem Wurdoka z MaBukaraptą na etapie czytania wpisu Erachlina i tak mi zostało ;-] Sorki.
Co do rozrywki to raczej to widzę jako cel typu: "idźcie i wytnijcie w pień orków na pólnocy, będzie zabawa, będzie się działo i znowu nocy będzie mało, a potem jeszcze wam łaskawy lord zapłaci" innymi słowy - zajmijcie się czymś zamiast walczeniem z ludźmi.
Offline