Niestety, nikt nie powie Ci czym jest FluxBB - musisz go poznać sam!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Skoro jesteśmy na 10.24, to do szlaku pewnie z pare godzin i to nawet nie przez las. Idźmy do Keroth.
zgadzam się z przedmówcami, najpierw Keroth, a z samego rańca do Breath
Offline
No dobra, goblin zostaje spętany po opatrzeniu przez Marleja, choć ten wyraźnie zaznacza, że nie wiadomo czy pojmany przeżyje. Ma krwawienie wewnętrzne i dojdzie gorączka, może być za parę godzin martwy lub nieprzytomny.
Wiewiór narzuca mocne tempo póki cokolwiek jeszcze widać, choć marsz po wrzosowiskach nie jest łatwy - sporo tutaj zagłębień, splątanych roślin, krzakowisk koniecznych do omiajania. Widać coraz mniej i podejmujecie ryzyko.
Wiadomość dodana po 30 min 49 s:
Po zapadnięciu nocy Wiewiór proponuje krótki popas i odpoczynek bez ognia. Jest całkiem chłodno w nocy a wy zaczynacie odczuwać zmęczenie.
Potem ruszacie w zwartej grupie z Wiewiórem na przedzie, ale niezbyt daleko bo widoczność nie pozwala. jest zachmurzenie i cokolwiek widać, ale gdybyście się teraz napatoczyli na jakąś zasadzkę to nie byłoby nawet jak jej zobaczyć. Wiewiór jedyne co może zrobić to dbać by nie wyznaczyć marszruty przez jakiś jar, doły czy grzęzawisko.
Na szczęście wrzosowisko się kończy i zaczyna łatwiejszy teren, chyba łąkowy na łagodnych wzniesieniach. Marsz jest tu nieco szybszy, choć dalej wolniejszy niż za dnia, co jakiś czas robicie postoje a Wiewiór potwierdza sobie, że nie zbaczacie z kierunku.
Wiadomość dodana po 38 min 39 s:
Jesteście spięci, ale nie natykacie się na nic groźniejszego od spłoszonych nocnych stworzeń. Słychać tylko typowe nocne odgłosy, potem wiatr przegania chmury i na rozległych dzikich łąkach widać daleko, choć oczywiście tylko ponad wysokimi już trawami. Niestety wiatr się wzmaga, nocne łąki falują jak morze siekane podmuchami, trzeba pochylić głowy bo wieje od PN, co utrudnia marsz. W pewnym momencie Wiewiór nakazuje godzinny postój w zagłębieniu, wiatr jest za silny i trzeba przeszczekać. Potem słabnie, pojawi się w nim inna woń jakby woń mokrej żelazistej ziemi. Zmęczenie jest już mocne. Mimo odpoczynków macie w nogach niemal 35 kilometrów bez snu w zbrojach.
Goblin traci przytomność i pytanie czy dowieziecie go żywego.
Wiewiór oczekuje, że na szlak traficie lada chwila.
Wiadomość dodana po 44 min 03 s:
Dure coś tam dyskutuje z Marlejem, potem obaj siadają i ziół Marleja, pajęczej sieci, spleśniałego kawałka chleba i jeszcez kilku składników w tygielku wyjętym przez Dure, ten drugi uciera jakaś papkę, którą wcierają w ranę nieprzytomnego hobka. Marlej zastanawia się czy w ostateczności nie napoić hobka miksturą.
Wiadomość dodana po 1 h 09 min 32 s:
Po wyruszeniu, mija może ze 20 minut o trafiacie na szlak, całkowicie pusty jak to zazwyczaj w nocy a potem całkiem szybko w oddali pojawiają się zabudowania Keroth. Z tego co pamiętacie, to poza tym że mieszka tu rodzina Dure, to rozlokowany jest także mały garnizon straży drogowej.
Referee
Offline
Cholera, ja mam za słabą pamięć, żeby z Wami grać. Gdzie do cholery jest to Keroth?! Nawet szukałem 10 strom wstecz, ale nie widzę...
Nie ma jak nocny, romantyczny spacer z zielonym.
A tak w ogóle jeśli chodzi o leczenie... nasza światła przyjaciółka Mnulith nie zna żadnych czarów leczniczych?
Offline
Ale po co masz szukać 10 stron wstecz? Przecież jest mapka w Temacie Opis świata.
Czary leczące to niestety tylko domena kapłanów, czarodzieje nie maja takiej mocy.
Referee
Offline
No to chyba dodatkowo jestem też ślepy, nie tylko sklerotyk. Widzę w opisie, nie widzę na mapie
Aaaaa.... już widzę
Ostatnio edytowany przez Dugel (2018-10-04 13:50:28)
Offline
Cholera, ja mam za słabą pamięć, żeby z Wami grać. Gdzie do cholery jest to Keroth?! Nawet szukałem 10 strom wstecz, ale nie widzę ...
przyznam szczerze, że też rano za cholerę nie miałem pojęcia o czym mowa nie miałem czasu sprawdzić, ale teraz już wiem
a co do zielonego, to moim zdaniem - przeżyje - super, padnie - trudno. Nie sądzę, żeby był to jakiś ich vice imperator, pociągający za sznurki przy planowaniu inwazji - moim zdaniem co wiedział już nam przekazał.
Offline
Wiadomość dodana po 1 h 09 min 32 s:
Po wyruszeniu, mija może ze 20 minut o trafiacie na szlak, całkowicie pusty jak to zazwyczaj w nocy a potem całkiem szybko w oddali pojawiają się zabudowania Keroth. Z tego co pamiętacie, to poza tym że mieszka tu rodzina Dure, to rozlokowany jest także mały garnizon straży drogowej.
Jeśli jesteśmy w niedalekiej odległości od Keroth to zapitalamy jak najszybciej, rozglądając się na boki, jeśli domy majaczą nam niewyraźnie z odległości kilku kilometrów, to opieprzam Wiewióra, że mieliśmy minąć trakt i zbaczamy ponownie w krzaczory.
Offline
Pół godziny marszu maksymalnie. Kiedy sie zbliżacie widać, że w jednym z budynków pali się światło (słąbe, pewnie jakieś świece), poza tym cała więś tonie w mroku. Wiatr wieje od PN więc psy niewyczuwają waszej obecości, do momentu aż wchodzicie pomiędzy zabudowania. Dopiero wtedy rozlega sie szczekanie a z budynku, gdzie się paliło wychodzi jakiś zaspany jegomość przy mieczu.
- KI czort, coście za jedni?! - pyta lekko piskliwym tonem - Po nocy, na szlaku ...
Wiadomość dodana po 11 h 34 min 47 s:
Marlej zaczyna opierniczać wojaka, że jak pilnuje wiochy, że kupa zbrojnych wjazd zrobiła ... że wróg u bram (tu podnosi łeb złapanego hobka). Rejwach się zrobił, ludzie powychodzili ciekawi co się dzieje. Zaspani zbrojni wysypali się z baraku. O dziwo wśród obudzonych widzicie znajomą zarośniętą twarz Monaghana, z nieodłącznym 'kosturem wszelkich sierści" w łapie. Wreszcie słychać donośne żołnierskie kurwa, robi się ciszej i przez tłum przepycha się znany wam, bo spotkany w drodze do Przyrowa, Kapitan Blake. Widać, że szykował dać sprawcom zamieszania ostry opierniczyć, ale chyba was poznał a potem zerknął na jeńca.
- Sierżancie, postaw ludzi na nogi - mówi i pokazuje na was - co się dzieje?
Wiadomość dodana po 12 h 46 min 39 s:
Śpicie?
Referee
Offline
Zawieszam wzrok na kimś podobnym do Monaghana, próbując sobie przypomnieć, skąd ja go znam.
Opisuje ostatnią deklarację hobka, o Worduku a z nim ponoć 40, mają na kamiennym szlaku wszystkich zabijać. Mamy ze sobą tego co to nam te informacje wyśpiewał, ale nie jesteśmy pewni czy jeszcze to przeżyje. Wczesniej trafiliśmy na ich slady rozbijąc ich oddział przy miejscu postojowym w drodze na Stawy (12.25), o których zgłaszaliśmy w Breath, tylko miało zostac potwierdzone.
Zgłaszamy ponownie, tym razem, zabierajac ze sobą zielonego, jeszcze żyje.
Offline
Znasz go z bycia Monaghanem Uśmiecha sie radośnie i podchodzi się przywitać.
Blake uspokaja rwetes, wydaje kilka rozkazów, a potem przywołuje Starszego i chwilę rozmawiają.
- Zapraszam do środka - mówi w końcu - widzę, że jesteście mocno zmęczeni, macha na jednego z ludzi aby zajął się końmi - porozmawiamy. 40 sztuk to nie w kij dmuchał, ale gdyby teraz zaatakowali to mocno by się zdziwili. Mamy akurat rotację i w obozie jest podwojony skład patroli.
Po wejściu każe położyć jeńca w sieni, dwóch ludzi go pilnuje a on zaprasza was do służbówki (Mnulith zostaje na zewnątrz z Walterem i Dure, twierdzi, ze sami to lepiej załatwicie).
- Wygadał dlaczego i jak doszli aż tutaj mijając łukiem miasto? MIejsce jest rzezcywiśćie zaskakujace, ale bardzo utrudnia powrót.
Referee
Offline
Nic więcej nie powiedział, ale zawsze można jeszcze spróbować. Oby to nie była grupa odwracająca uwagę od właściwego zagrożenia, które czeka na nasz ruch. Ale kto to wie. Olbrzym tez były widziany, który zmierzał na pd-zach, ale nie wiadomo czy ma to związek ze sprawą. Raczej nie.
Trzeba by się zastanowić co wróg zyska blokując szlak. My nie mamy takich informacji jak ważne jest by ten szlak był sprawny.
Chętnie byśmy wypoczęli, gnaliśmy tu bez większych postojów od kiedy trafiliśmy na ten ich mało uważny patrol.
Offline
- Z taką liczbą na trwałe zablokowanie szlaku nie mieli by szans, ale wyłapywanie posłańców jest możliwe jak najbardziej. Terroryzowanie napadami na podróżnych, może nawet jakiś rajd na wieś - zastanawia się Blake - Byli też na szlaku na południe. MIeliśmy też zgłoszenie o jakichś pojedynczych osobnikach na PN, po tej stronie rzeki. Być może większa ich liczba została po WSCH stronie rzeki.
Marlej dodaje jeszcze kwestie ustaleń czasowych co do ataku (pół księżyca), bo to wydaje się kluczowe, oraz wasze spekulacyjne wyliczenia.
- Dużo tu pytań, chciałbym go przesłuchać, ale jest nieprzytomny. Tobias! Dasz radę go ocucić do przepytania?
Wiadomość dodana po 03 min 57 s:
Jakis gruby wojak ogląda goblina, podstawia mu pod nos coś z flaszki, osłuchuje, jednak w końcu kręci głową i drapie się po karku.
- I tak nikt tu nie gada po ichniemu.
- To akurat nie problem - zauważa Marlej - znam ich narzecze.
Wiadomość dodana po 2 h 36 min 01 s:
?
Referee
Offline
- U nas jest 2, którzy go w miarę rozumieją, jestem tylko ciekaw, czy po pierwsze go ocucimy, po drugie czy ma jeszcze jakieś rzetelne informacje na temat przeprowadzanej przez nich akcji - ze względu na możliwość wpadki raczej nie trąbili o głównym celu na lewo i prawo - chyba, że mamy do czynienia z jakimś pomniejszym dowódcą. Zawsze warto spróbować.
Offline
Konwencjonalnie nie da się go ocucić, tzn. jest już umierający po prostu.
To jest proste pytanie czy pada czy może poświęcacie flaszkę
Referee
Offline
Nie pamiętam czy znam Monoghana (tech. Miłek?) czy tylko o nim słyszałem, przyjaźnie się uśmiecham w każdym razie...
Zielonemu by się mikstura przydała? ;-) Cóż... na każdego przyjdzie pora, widać teraz na niego ;-]
Offline
Monaghana znasz zdecydowanie. Działa w Domu Złym razem z wami, potem chwilę w Braeth, ale samym mieście siedzieć nie lubi.
Referee
Offline
Sorki, mylą mi się rzeczy o których czytałem (żeby się "wprowadzić") z rzeczami, które "przeżyłem" ;-]
Offline
- a Kapłanów tu nie ma? kogoś kto mógłby uleczyć? w ostateczności zostaje flaszka.
Offline
Z kapłanów tylko Monghan - na razie poza jego możliwościami. Wojskowy cyrulik sprawdzał i się poddał. To że w ogóle kolo żyje to zasługa Marleja i Dure.
Marlej też się nad flachą zastanawia po słowach Lucka.
Referee
Offline
Sądze że, świadomość kapitana o tym że jesteśmy w stanie coś zrobić, a byśmy tego nie zrobili, czysto z punktu ekonomicznego, trochę przekreśla nas w dalszej współpracy. Zdaje sobie sprawę że wartość takiej mikstury może nie być warta życia takiego hobgoblina, ale chciałbym wierzyć że kosztem mikstury kupujemy inne niematerialne rzeczy które nie są zwykle na sprzedaż.
Gdybym ja miał miksturę pewnie bym poświęcił, ale nie mogę oczekiwać tego innych. Może się okazać że zabraknie nam mikstury by uratować kogoś z nas.
Offline
dobra niech Wam będzie możemy to wrzucić w koszty - chociaż w sytuacjach nie stresowych wolałbym nie szastać potionkami, bo potem możemy się obudzić z ręką w nocniku. Podsumowując jestem na tak, ale jak nic z siebie nie wydusi, to go chyba uduszę własnymi rękami.
Offline
Miksturki były do kupienia w Motte u alchemika
Dobra - Marlej leje z flachy, w gębę goblina, który wraca z zaświatów mocno zdziwiony. Z pomocą Marleja goblin jest przepytywany przez Blake'a. Potwierdza rewelacje o oddziale, który ma zacząć atakować szlak na ZACH i zabijać każdego, kto będzie tamtędy jechał.
Z nowości (tak, patrzyłem wtedy o co pytacie wyszło, że cały ich oddział przybyły z dalekiego WSCH liczył z górą 40 rąk (ponad 200 chłopa). 10 rąk zostało wysłanych przez rzekę na PN, reszta została w obozie 2 dni drogi od rzeki. Jak Marlej przetłumaczył ilu ich jest to wśród zebranych przeszedł szmer zaskoczenia. naciskany goblin (tego wątku też nie pogłębialiście specjalnie) wyznał, że ataki powinny zacząć się "pojutrze".
Blake uciszył ludzi i zarządził, że natychmiast do Braeth ruszy posłaniec a ludzi we wsi trzeba postawić na nogi.
Goblin coś jeszcze dość cicho zaszwargotał, ale już tylko do Marleja, tamten się zdziwił wyraźnie, coś rzucił ale nie tłumaczył wymiany wskazując, że to nie dotyczy tej sprawy.
Poszła jedna z 3 mikstur (od Marleja)- zostały u Briborna i Zorina. Przypominam, że Lucek ma miksturę bohaterstwa.
Wiadomość dodana po 02 min 04 s:
Lucek spoiler:
Wiadomość dodana po 05 min 01 s:
Z powodu wskazanego przez Blakea w Keroth jest prawie 20 konnych, w tym dwóch sierżantów i kapitan, więc wieś wydaje się chwilowo bezpieczna. Blake będzie miał jednak dylemat, bo połowa obsady powinna wrócić do Braeth...
Co teraz?
Referee
Offline
ja bym się przekimał kilka godzin i ruszał dalej do miasta, jak przedstawimy zielonego władzom miasta, to zawsze będzie lepiej widziane niż przekazanie wiadomości przez posłańca - mogą więc teraz puścić ze 2 jeźdźców po rozkazy/posiłki/itp. spokojnie zdążą obrócić, a jak coś zaatakuje, to nawet mogą nas obudzić
Za dnia ruszyłbym dalej do Braeth przekazać zielonego władzom. Jeszcze chciałbym go spytać ile ich jest w głównej siedzibie i ile dni drogi stąd się znajduje. Nie wypytuję zbyt dokładnie, po prostu takie podstawowe informacje. Jeszcze chciałbym wiedzieć, kto dowodzi główną grupą.
Offline
Czyli jednak armia na której się skupiliśmy to zaledwie 1/4 całości. Z pewnością miała odwrócić uwagę i osłabić front z którego zaatakują. Czyli mamy dzień by się przygotować. Zdecydowanie władze Breath powinni się o tym czym prędzej dowiedzieć, sądzę że już bez znaczenia z czyich ust, jak ktoś będzie dociekał skąd posłaniec to wie i jakie jest źródło informacji to wystarczy. I tak nas wezwą na dywanik, teraz jest to mało ważne. Zastanawiam się czy elfia ambasada jest tu w stanie jakieś ruchy wykonać.
Też bym wolał wrócić mimo to do Breath. Ostrzec budowniczych, krasnala Teldorthana (może sypnie zbroją .. Tak jak mówi Briborn, w kime, po przebudzeniu okaże się co jeszcze możemy zrobic.
Offline
Co do pożałowanej mikstury, cóż, mimo wszystkich rewelacji "strategicznych" i ogólnie fabularnych, dalej jestem zdania, że lepiej "życie w buteleczce" trzymać dla członka drużyny niż dla jakiegoś zdychającego goblina.
Zgadzam się Bribornem - odpocznijmy i ruszajmy do miasta. Posłańca i tak nie zatrzymamy, bo kapitan zna swoje obowiązki i nie będzie czekał z takimi wiadomościami aż się nasza grupa wyśpi. Posłaniec zakładam też konno i jeździć potrafi... W każdym razie zielonego trzeba do Breath zawieść, będą mieli namacalny dowód a jak zechcą to i sobie z nim jeszcze "porozmawiają".
Offline