Niestety, nikt nie powie Ci czym jest FluxBB - musisz go poznać sam!
Nie jesteś zalogowany na forum.
O ile nie da się tak po prostu koło nich przejść bez żadnej zwady między nami nie omijając ich specjalnie szerokim łukiem, to jestem za przetramplowaniem. Tylko nie dowiemy się pierwszego bez utraty przewagi zaskoczenia.
Zastanawiam się czy warto mieć sojusz z hobkami? Móc z nimi gadać, byc może handlować, wymieniać się informacjami? Warto?
W ogole to możliwe?
Albo olać to, to tylko 5 hobków.
Offline
Wszystko jest możliwe Na pewno pomocą może być znajomość hobgoblińskiego. Z tego co widzę to Marlej zna, Lucek od biedy może się dogadać bo zna podobny gobliński.
Referee
Offline
A nie znał nikt Olbrzymiego?
Offline
Co na to grupa? Ja z Marlejem wychodzimy im się pokazać, by nawiązać kontakt. Gdyby chcieli zaatakować, reszta będzie ukryta tuż za nami.
Offline
Kurcze więcej hobgoblinów spotykamy niż ludzi. Zawsze możecie spróbować pogadać. Jeśli się nie uda przemówimy inaczej. Przy okazji jak będziecie negocjować, to niech dadzą nam jakiś ich pokojowy znak szczególny, żebyśmy nie musieli negocjować co 15 minut z kolejnymi grupami . Jakby to udało się ugrać to byłoby miodzio - tak jak napisałem, próbować zawsze warto.
Offline
Wiewiór zauważa, że to może być część tej 40 osobowej bandy co obozowała przy nekropolii i ruszyła stamtąd na ZACH
Wiadomość dodana po 02 min 12 s:
Btw to zupełnie nie są ich tereny. Nie widywano hobków na zachodniej stronie Rzeki Gromów a na wschodniej ich tereny leżą gdzieś daleko na wschodzie.
Referee
Offline
możemy się zaoferować, że poszukamy tego, czego oni szukają jak tylko udzielą nam paru wskazówek i za "drobne" znaleźne
Offline
Trzymam się z tyłu grupy, żeby w razie czego szybko załadować "tłumacza" bełtem ;-]
Offline
No to ruszajmy. Wyłońmy się tylko trochę z ukrycia, tak żeby było nas widać. I hobgoblińskim "Howgh!" zwróćmy na siebie uwagę. Pokazując nagie dłonie:
- Nie szukamy zwady. Jesteśmy częścią większej grupy i chcemy pogadać.
Offline
- Dlaczego mam wrażenie, że to kiepski pomysł - mruczy Marlej. Zostawił włócznie i tylko zawiesił młot z tyłu za pasem.
Wiewiór czai się blisko, ukryty, reszta w gotowości nieco dalej. Zblizacie się powoli w kierunku wskazanym przez Wiewióra, w stronę grupy starszych drzew. Słyszycie nieco gardłową mowę, sądząc po pojedynczych słowach i śmiechach hobgobliny wyśmiewają kogoś o imieniu Worduk, który ich tu wysłał na zwiady?
Po chwili stajecie w ich polu widzenia, Marlej przemawia po hobgoblińsku, hobgobliny zrywają się zaskoczone (6) sięgając po broń. Wstrzymują się jednak skonfudowane waszym pojawieniem się, pokojową postawą i hobgoblińską mową. Trwa chwila zawieszenia ...
(tzn. tu jest pewnie ten moment, że możecie wrzucić jakąś gadkę, która ma szanse coś zmienić ;-)
Referee
Offline
No erudyci, do boju
(czekam spokojnie na rozwój wydarzeń)
Offline
- Masz coś jeszcze zachecajacego do powiedzenia czy mam kurwa zazbulgotać sam? - rzuca półgębkiem Marlej powoli sięgajac za siebie po młot.
No ja też poczekam na Lucka i jego koncepcje, zanim włącze odczapowca Marleja ;-)
Referee
Offline
- Spokojnie. Rozumiem Wasze zmieszanie. Niski człowiek mówi w zrozumiałym Wam języku i nie chce z Wami walczyć. Do tego pewnie cuchnie gorzej niż łajno. Niespotykana sytuacja. Zazwyczaj widujemy się tylko w walce, zapewniam jeśli zachowamy obecny stan do niczego nie dojdzie i będziemy mogli się rozejść każdy w swoją stronę.
Całe to nasze pierwsze spotkanie mogło się zupełnie inaczej zacząć, dlatego proszę o odrobinę zaufania, nie chcemy niczyjej śmierci. Możemy wspólnie wypalić fajkę dla zbudowania relacji.
Nie jesteśmy żadnym patrolem i nie szukamy Was w tym lesie. Aczkolwiek szukamy różnych ciekawych miejsc.
Co Was tu sprowadza? Słyszałem wymieniane imię Worduk, to Wasz herszt?
Offline
Marlej podpowiada Ci słowa i sam coś dopowiada, bo to jednak inny język a przemowa skomplikowana.
Najwyraźniej jednak szybko zgubili wątek, skupiając się na tym, że jest was tylko dwóch a ich sześciu. Jeden z nich burknął coś, co Marlej zrozumiał jako:
- Jebany goblin, w pęta go. Drugiego zabić.
I hobgobliny, wszystkie lekko zbrojne w jakieś toporki i dziryty, powoli ruszają w waszą stronę, tworząc pólkole. Śmiga toporek ciśnięty bardzo zręcznie "z biodra".
Przelatuje gdzieś między wami.
Rzucić na inicjatywę
Deklaracje działania
i ew. rzut na atak.
- Atakują skurwiele! - drze się Marlej - chyba im kurwa zapomnieliśmy powiedzić, że nie jesteśmy sami
Referee
Offline
Offline
Żeby nastąpiło pełne zrozumienie.
Pozostała część grupy nie widzi Marleja i Lucka a Hobgobliny nie widzą grupy. Siedziały sobie w zagajniku i zamiast czaić się w zasadzce, do czego miały świetne warunki bimbały gdzieś głebiej. Tak je zastał Wiewiór, który się podkradał i nie został wykryty. Zbliżyliście się wszyscy na kilkadziesiąt metrów do zagajnika, tak by hobgoby nie usłyszały was i koni. Marlej z Luckiem weszli w zagajnik i krzaki, doszli do hobgoblinów (Wiewiór czai się z tyłu, blisko). Wyszliście zza krzaków zaskakujac Hobgoby i rozpoczynając rozmowę. One są 8-10 metrów od was.
Tak więc nie ma mowy o jakichś odchodzę w bok by mieć lepszy widok, raczej na rzut też może być za późno. Jest na pewno opcja szybkiego odwrotu do grupy lub przyjęcia ataku w miejscu. Grupa słyszała też krzyk Marlej więc Dure już rusza, podobnie Briborn. Wiewiór nie w ciemie bity siedział w krzakach z napiętym łukiem więc teraz wypuszcza strzałę:
Wiadomość dodana po 02 min 20 s:
jednak najwyraźniej gęste liście utrudniły mu celowanie. Inicjatywa jego i pozostałych NPC na potem:
Wiadomość dodana po 04 min 43 s:
hobgobliny ruszają do ataku, ale widząc wystrzeloną strzałę i słysząc krzyki przez moment się wstrzymały, ale potem ruszają ponownie.
Przyjmujecie ich miejscu czy odwrót?
Referee
Offline
"Wyszliście zza krzaków zaskakujac Hobgoby i rozpoczynając rozmowę."
Czyli w końcu kto bo nie kumam? Cała grupa czy dwóch mówców? A... czaję (chyba) z trzeciego akapitu ;-]
Tak wiec załóż proszę, że Zorin będąc tam zaczaił więcej niż Dugel siedzą tu i założył wcześniej hełm.
Po krzyku Marleya miecz w dłoń i buta do boju, szczególnie widząc, że robi to Dure i Briborn.
Ostatnio edytowany przez Dugel (2018-10-01 08:15:33)
Offline
No ja to tak odczytałem, ale odległości do nich aż takiej to sobie nie wyobrażałem. Tym bardziej odwrót.
Jak tak będą dalej biec za nami to spotkają się z szarżującymi trzema dzikami
Wiewiór w zaroślach to go nawet nie zauważą.
Ja bym się przegrupował w momencie gdy zauważę nadciągających naszych w odległości odpowiedniej że zaraz przy mnie będa, wówczas odwracam się i zapieram się z dzidką.
Offline
OK. Marlej razeme z tobą robi odwrót, hobgobliny wyją z radości i ruszają za wami, chwila przedzierania się przez krzaki, gdzieś z tylu słychać bolesny krzyk, potem wypadacie z gęstwiny wprost na czterech pędzących wyjców w postaci – Briborna, Waltera, Zorina i Dure. Dołączyłą się nawet Mnulith hałłkując jak jakiś konny nomad. Hobgobliny stają jak wryte, jeden nawet zarył ryjem w glebę tak się zaplatał we własne nogi – widok pięciu zbrojnych w tym konnego (na szybko pewnie nie do oceny, że to słabo zbrojny, laska w dłoni jest) widać mocno ich zszokował.
Referee
Offline
Skoro to się wszystko rozgrywa na kilku metrach, to czas chyba na zwarcie. Drę mordę "zabić!" i nacieram na najbliższego przeciwnika.
Offline
Hobgobliny zarządziły odwrót, poddają tyły i zawracają w krzaki. Walter dopada tego, który upadł i przyszpila go ziemi, a potem wierci włócznia w ranie uśmiechając się z lubością na wycie ranionego.
Dure i Briborn nieco zostali z tyłu. Zorin, szybki jako lekkozbrojny, dopadł jednego z uciekających i może sieknąć po plecach z +2 do trafienia. Rzucaj. Marlej z Luckiem - sytuacja tak szybko się zmieniła, że czasu na cios nie było ale Lucek może rzucić z + 2 .
Można podjąć pościg, wasza decyzja. Hobki są teoretycznie wolniejsze ale to krzaki i drzewa, oni są zwinni i lekkozbrojni więc łatwo być nie musi.
Referee
Offline
Offline