Niestety, nikt nie powie Ci czym jest FluxBB - musisz go poznać sam!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Widać też, że oprócz trzech miotaczy (czwarty padł) jest trzech z lekkimi tarczami i toporkami. Wyróżnia się też jeden z dwuręczną bronią (jakiś rodzaj kościano, krzemiennej szabli), cały w bliznach i skórzanej zbroi z powszywanymi w nią kośćmi.
Wiadomość dodana po 01 min 33 s:
Strzał Zorina trafia w pierś jednego z miotaczy, który z krótki kwikiem zatacza sie do tyłu i pada.
Zostało 4 z bronią ręczną, w tym jeden wyglądający wodzowato z 2-h oraz 2 miotaczy, którzy zaraz będą rzucać - jak tylko miotnie Lucek.
Referee
Offline
Zdychaj poczwaro! Następny strzał po załadowaniu będę celował w tego z bronią dwuręczną.
Offline
Lucek Szybki rzutem posyła do piachu kolejnego hobgoblina, który przykulony zamierzał się do rzutu.
Wiadomość dodana po 27 min 19 s:
Nowa runda jedziemy zgodnie z Inicjatywą.
Dure z Luckiem przygotowują się do przyjęcia szarży - dwa hobki dobiegają do nich z lewej strony, wódz z prawej choć ten robi niewielką przerwę na głośny ryk mający zachęcić do walki jego podkomendnych. Ślina strzela mu z pyska pełnego zadziwiająco białych zębów. Czwarty hobgoblin z szablą i tarczą biegnie po prawej od chłopaków, bardziej w kierunku Zorina i stojącego przed nim Briborna (w znaczeniu dalej a nie w pełni zasłaniającego). Ostatni z rzucających jest kilka metrów naprzeciw Lucka i Dure.
Z punktu widzenia waszych strzelców strzelców i biorąc pod uwagę szybkość hobków:
Zorin I Briborn bez ryzyka mogą strzelać do hobka biegnącego na nich. Z lekkim ryzykiem (i minusem -2 czyli z modyfikatorem 0) w szefa.
No to wio:
1.
Pierwszy jest Marlej, który posyła strzałę w hobgobliną zabiegającego Lucka od lewej. Potwór uniósł szablę do ciosy i strzała trafia go pod ramię, słychać krótki kwik, hobgoblin pochyla się, potyka i upada łamiąc drzewce strzały. Potem próbuje się niemrawo podnieść, ale rozedrgane ręce załamują się pod nim i pada twarzą w trawy.
2.
Drobny, ale żylasty hobgoblin ciska w Lucka krótką włócznią, ale rozproszony trafieniami otrzymanymi prze kompanów posyła pocisk zupełnie niecelnie. Zaraz po rzucie kuli się i umyka zygzakiem do tyłu.
3.
Goblin z szablą dopada Lucka chwilę później, widać jak lękliwie kulił się za tarczą przed świszczącymi strzałami Wiewióra i Marleja. Zadaje grad ciosów, ale to krasnolud paruje je i przejmuje inicjatywę. Silny cios pod tarczę rozpruwa skórzaną zbroję i grot włóczni wbija się w bok hobgoblina odrzucając go do tyłu.
Jest poważnie ranny, ale w jego oczach widać strach, który pcha go do desperackiego ataku.
Podstępny i bardzo szczęśliwy cios trafia Lucka potężnie w głowę, aż zrywa mu hełm. Widać jak krasnolud zatacza się niemal upadając i podpierając jednym kolanem, momentalnie zalewa go krew.
Dure szykujący się na przyjęcie ataku wodza, klnie siarczyście i spycha hobgoblina tarczą, próbując odciąć rannego krasnoluda od obu hobgoblinów.
- No dalej skurwiele1 - wrzeszczy wściekle
Wiadomość dodana po 35 min 02 s:
4.
Hobgoblin z tarczą, szaleńczym spojrzeniem desperata i czerwonymi malunkami na twarzy pędzi w stronę Briborna, który mając problemy z dobyciem strzały odrzuca łuk, zakładając tarczę i wyjmując wbitą w ziemię włócznię.
5.
Zanim Hobgoblin go dopadnie Zorin zdąży oddać strzał.
Zorin
Wiadomość dodana po 42 min 59 s:
6. W tym samym czasie Dure zderza się z szarżującym wodzem. Widać, że to groźny wojownik, jego ruchy są wypracowane i szybkie, z dużą wprawą obraca swoją dwuręczną bronią umiejętnie spychając Dure od rannego Lucka. Dwaj wojownicy w pełni skupiają się na sobie, Dure widzi, że nie może sobie pozwolić na rozproszenie, bo skoczy się to dla niego tragicznie. Wódz rzuca mu wyzwanie w chrapliwym języku hobgoblinów, a Dure odpowiada i idealnie balansując ciałem wali korbaczem w pierś tamtego.
Słychać głośne łupnięcie i trzask pękających kostek wplecionych w zbroje ale wódz utrzymuje się na nogach, choć robi kilka chwiejnych kroków do tyłu. Jakby zaskoczony ryczy a potem wali się ręką w pierś i naciera, zadając krzyżowe ciosy.
Dure choć spychany umiejętnie ich unika i paruje, choć z tarczy idą drzazgi.
Referee
Offline
Hobgoblin zasłaniał się tarczą, ale wpakowałeś mu bełt tuż nad jej krawędzią, pod obojczyk. Zatoczył się i zwolnił, a potem upadł na kolana i tak pozostał wciąż przytomny, ale z potężnym krwawieniem i całkowicie w szoku.
Briborn widząc to rzuca się w stronę Lucka i Dure, pokonując kilkanaście metrów imponującymi susami swoich patykowatych nóg. Dopada do wodza od prawej i z impetem dźga włócznią zrywając z czaszki wodza płat pobliźnionej skóry. Krew szeroką kaskadą zalewa mu jedno z oczu i lewy policzek.
Hobgoblin, który ranił Lucka, sam poważnie ranny, wykorzystuje sytuacje i zgięty wpół wycofuje się najwyraźniej niezainteresowany dalszą walką.
Wiewiór przemieszcza się skosem, odbiegając od strzelającego Marleja, a potem przyklęka na jedno kolano i posyła strzałę prosto w krzyże umykającego hobgoblina. Słychać krótki krzyk i trafiony pada szeroko rozpościerając ręce. Wyrzucona w powietrze szabla długo wiruje w powietrzu, by w końcu wbić się sztorcem w ziemie.
Wiadomość dodana po 07 min 46 s:
Stoi już tylko skrwawiony wódz, zbyt dumny a może zbyt głupi by uciec. Już w sporej odległości jest zmykający zygzakiem włócznik.
Koniec Rundy.
Marej, wciąż z łukiem w ręku biegnie w stronę Wiewióra cały czas mając na oku wodza.
Dure wykorzystuje chwilowe oszołomienie wodza, unika jego źle wymierzonego ciosu i szerokiem ciosem od lewej z ohydnym, mokrym plaśnięciem rozbija głowę wodza niczym dojrzały arbuz.
Wiadomość dodana po 11 min 55 s:
Briborn rusza w stronę domu, gdzie pozostałe cztery hobgobliny zajęte są odczepianiem koni, zwalaniem towaru. Z domu dochodzą piskliwe kobiece i dziecięce wrzaski.
Lucek przez chwilę ocenia swoją sytuację, a potem na dźwięk krzyków klnie i rusza w stronę domu, tuz za nim rusza Dure.
Zorin?
Referee
Offline
Ruszam pełnym speedem w stronę domu i drę japę: Arghhaaaa!!!!
Offline
Biegniecie nierówną linią, cały czas słysząc krzyki, w które wdziera się nagle chrapliwy bolesny krzyk, wydobywający się najwyraźniej nie z ludzkiego gardła. Z ciemnego otworu drzwi wychodzi powolnym krokiem chudy i wysoki hobgoblin, niezbornym ruchem sięgający po nóż wbity w plecy, przekręca się i ciężko pada na twarz. Drugi przeskakuje go jak oparzony i ucieka za budynek. Pozostali dwaj widząc was nadbiegających, porzucają rabowanie dobytku z wozu i zwinnie jak karaluchy znikają między trawami, widać tylko pochylone w ucieczce karki.
Zbroje dają o sobie znać i Zorin z Wiewiórem wysforowują się do przodu, pozostali z was biegną już ciężej i wolniej. Myśliwy przyklęka nagle i oddaje dwa szybkie strzały, pierwszy pocisk wbija się w sąg drewna, ale drugi trafia prosto w kark przeskakującego akurat przez murek hobgoblina-włócznika. Pada bez jęku jak ścięty.
Wiadomość dodana po 01 min 49 s:
Zorin dobiega do domku jako pierwszy, hobgobliny już czmychnęły, nie widać ich biegnących gdzieś po drugiej stronie (sztuk 3 z 11), choć pewnie są jeszcze w zasięgu strzału. Z tyłu słyszysz Wiewióra i głośne sapanie Dure.
Referee
Offline
Staję 5 metrów przed chatką, rozglądam się i krzyczę: Nie bójcie się, pomożemy! Hobgoblinów już nie ma! Wychodźcie...
Co z Luckiem?
Offline
Łeb solidne rozbity, ale już Marlej się nim po chwili zajmuje jak tylko chłopaki dobiegają.
Briborn obiega domek z drugiej strony i jeszcze odpala raz z łuku - sądząc z bluzgów zupełnie niecelnie. Podobnie Wiewiór. Wewnątrz są cztery osoby, małżeństwo i dwójka dzieci w tym małą dziewczynka. Grubawy ojciec z dużym kijem, chłopak i matka z nożami. Chwile zajmuje ich uspokojenie, wygląda na to, że nie są poważnie ranni - chłopak ma na twarzy duże limo i spuchnięte oko.
Rodzice szlochają i dziękują Pelorowi, a potem jak do siebie dochodzą to i wam. Trójka hobgoblinów zbiegła, pozostali są martwi lub konający.
Wiewiór obszedł okolicę i stwierdził, że śladów innych nie widział. Hobków było 12 i podzielili się na grupy 8+4 podchodząc postój, przyszli z PN-WSCh.
Bełty stracone, strzały połowa do odzyskania. Przeszukanie, którego jak rozumiem dokonacie, nie ujawnia nic ciekawego i zabitych (tylko bronie z opisu, dziryty do rzucania były po dwa), poza wodzem który dysponował dwoma zdobionymi miedzianymi obręczami na ramionach (oceniając po poprzednich mogą być całkiem sporo warte).
Referee
Offline
- Zawsze tego najmniejszego bijo! Hmpf!
Swój dzid bym odzyskał (mogę się dzirytem doposażyć). Obręcze zgarniamy. Obozujemy z rodzinką, a z rana ruszamy w swoją stronę.
Tymczasem na pogadanki co by rodzinkę zając innymi myślami.
Offline
Rodzinkę, a przynajmniej głowę rodziny - gdzieś na boku - chciałbym też zająć myślą, że część Hobgoblinów uciekła, więc niestety mogą wrócić. Niech przemyślą, czy warto na odludziu siedzieć, może by się lepiej było do wioski lub miasta przenieść?
Resztę planu Lucka popieram, ruszajmy z rana, a w nocy przydały by się jakieś warty, tak jak poprzednio.
Ostatnio edytowany przez Dugel (2018-08-07 09:58:19)
Offline
Dzidę odzyskasz. Dziryty hobgobów raczej specyficzne i odstręczają
Rodzina jechała do Motte tam nieco towarów spylić bo w Braeth się bida robi, ponoć Lord poważnie rozważa jakieś zbrojne odpowiedzi, a tu sporo wojska posłał na jakichś bandytów, co po lasach siedzą.
Bardzo są wdzięczni, choć nie trudno zauważyć, że na słowach się kończy. Zdeterminowali jechać dalej jutro rano. Obiecują modlić się i pamiętać o was. W nocy nie da się jednak nie zauważyć, że się was jednak nieco obawiają (za wyjątkiem chłopaka, który z podziwem patrzy na wasz ekwipunek) . Noc spokojna, choć jak rozumiem czujność była z uwagi na ryzyko powrotu. Rankiem sprytnym kupiec obleciał trupki zgarniając sprzęt; "zmarnuje się, zmarnuje panowie a tak będzie za co chlebek kupić". Syn mimo jego połajanek zostawił sobie tarcze i szable oraz kilka kościanych ozdóbek zabitego przez nich (niego?) hobgoblina. Gdy się zbieracie z niechęcią patrzy na wóz i ojca a z nadzieją na was.
Jak kontynuujecie? Teraz już traktem czy znowu nieco na Zachód i wzdłuż niego jak do tej pory?
Referee
Offline
Lucjusz proponował, więc niech dalej prowadzi.
Jak głowa Lucek? Którędy dalej?
Offline
Prowadził to chyba Wiewiór
BTW u Lucka lekkie wstrząśnięcie mózgu jest i gorsze samopoczucie plus mdłości (pewnie się przełoży na -1 w razie konieczności walki dzisiaj, więc uprzedzam).
Referee
Offline
Technicznie Wiewór, mentalnie Lucek ;-)
Offline
- Chłopcze, może gdy będziecie jeszcze kiedyś wracać do Breath, odwiedź nas przy mostku w pobliżu Błękitnego Księżyca (pobliska pijalnia piwa[23]), dostaniesz lekcję z fechtunku.
Zdaje się z tego miejsca to już granice Breath, więc już szlakiem normalnie można iść.
Muszę przyznać Wiewiór bardzo przydatny. Teraz przydałby się nam jeszcze ktoś z wybitną umiejętnością mówienia. Miałby tak mówić bym bez wahania kupił od niego swoją własną kupę. Ludzie nawet nie wiedza że mają takie umiejętności. W Breath bieda, więc powinniśmy nie mieć trudności ze znalezieniem zdeterminowanych osób by szukali sposobu na kupców dla naszych gratów.
W drogę. Ciekawe jak tam prace budowlane.
Offline
Szczerze mówiąc w dziedzinie wzbudzania szacunku słowem, posłuchu czy przekonującej gadki to obaj z Zorinem nie macie się zdecydowanie czego wstydzić - ze wskazaniem na Zorina. Czy jest to poziom przedstawienia gówna jako schabowego to nie wiem, ale na pewno zdecydowanie ponad przeciętny.
Wiewiór chciał jeszcze rankiem zbadać nieco śladów hobków i odszedł kawałek, a kiedy rodzina odjechała powrócił szybkim krokiem.
- Coś znalazłem, chodźcie.
Prowadzi was kilkaset metrów za PN Zachód, pomiędzy zalesione gęsto małe wzgórza, gdzie pośród dużego krzakowiska nieoczekiwanie ujawnia się spora niecka terenu, gdzie widać zamaskowane ślady kilku ognisk. Zdaniem Wiewióra:
- obozował tu oddział 40-50 hobgoblinów, który całkiem niedawno się podzielił i jego większość pomaszerowała na zachód
- hobki przybyły zza rzeki (znalazł coś jak pęcherz zwierzęcy i twierdzi, że na takich zapewne przepływali rzekę - pytanie tylko w którym miejscu)
- obozowali tu co najmniej kilka dni
Znalazłem coś jeszcze - mówi i prowadzi was nieco dalej, gdzie jedno ze wzniesień w naturalny sposób zapadło się odsłaniając jakąś starą kamienną komorę zionąca ciemnością. W okolicy widać też jakieś stare omszałe kamienie. Przed zapadliskiem stoi kilka patyków, z których wiszą jakieś sznurki i barwione pióra (świeże) - jakby płotek łukiem okalający zejście.
- Wygląda to na stary grób, może jeden z wielu (Wiewiór pokazuje inne wzgórki w okolicy).
Wiadomość dodana po 47 min 20 s:
- Coś dużo tych zielonych - zauważą Dure - mieliśmy fart. Musze przyznać, że nie ma z wami nudy. Chyba muszę złożyć podanie i podwyżkę.
Marlej drapie się po jajach spoglądając w czarny otwór.
-Trochę kusi, ale po ostatnim spotkaniu z umarlakiem mam chyba dość cmentarnych klimatów.
Referee
Offline
Pytanie techniczne: Marley jest taki zwinny, że drapiąc się po jajcach dał radę zajrzeć w swój czarny otwór? ;-]
Jeśli umarlak był majętny nie mam nic przeciwko, to co? Wchodzimy?
Offline
Odpowiedź techniczna: tak, jest tak zwinny
- Dziura nam nie ucieknie - zauważa Dure - pamiętajmy, że po okolicy kręci się duży oddział hobgoblinów. Warto by chyba zawiadomić miasto, tak by ostrzeżono też wioski. Wiem, że dobrze nam poszło ale 40 osobowy oddział może narobić sporo szkód. No nie ja tu decyduje...ale chyba czas jest ważny.
Referee
Offline
- Jest w tym wiele racji. Dziura może poczekać, to jest odrębny wątek do którego można wrócić. Możemy to czymś przykryć, gałęziami, lekki kamuflarz by nie rzucało się aż tak w oczy nawet przypadkowe.
Co do zawiadomienia owszem, ważna sprawa. Atak 40 hobków z zaskoczenia może zdziesiątkować duzo większą liczbę, nawet wioskę.
Zdaje się że gdy wyjeżdżaliśmy z Breath mijaliśmy patrol zbrojnych z miasta, gdyby udało się nam teraz też na nich trafić nie musielibyśmy wracać aż do centrum Breath.
Pytanie czy jeśli by się tak stało, to wracamy do grobu czy potrzebujemy się doposażyć w mieście? Czy mamy dość prowiantu by eksplorować grób, tam równie dobrze mogą być korytarze. Przydała by się pewnie też Mnulith jako wsparcie magiczne. Ew. może warto by było pobieżnie rozejrzeć się co tam na dole jest. Zejść na linie z latarnią i ocenić czy to jest tylko skromne pomieszczenie z grobem czy jednak cos rozległego.
Offline
Wygląd jak początek czegoś większego.
Referee
Offline
No to zostawiamy.
Musimy tu wrócić przygotowani w tym celu. A nie z gratami od Gorazda na handel. Przypominając sobie "Dom Zły", to możemy tutaj biwakować z kilka dni zanim. Ponadto ostatnio dość często spotykamy się z przeciwnikiem na którego działa tylko określona broń. Mamy za mało takich broni, powinniśmy mieć więcej. I tutaj teoretycznie takie grobowce mogą być źródłem dla nowej broni, mamy też pośrednio dostęp do broni od Gorazda, tylko musimy swoje wysłużyć zanim ciekawe sprzęty otrzymamy na handel. Poza tym trzeba wziąć pod uwage ile skarbów będziemy w stanie zabrać skoro nie mamy wierzchowca. Może warto by było chociaż z mułem przyjechać? Wynajem wozu ogarnąć gdy będziemy w mieście? Tak na wszelki wypadek.
Czyli w drogę do miasta. Ukryć wejście do grobu. Podczas drogi wyptywać gdzie znajduje sie okoliczny patrol. Zgłosić niech się dzieje. My mamy swoje sprawy. Oby nam te hobki nie popsuły dostaw surowca do budowy domu.
Ostatnio edytowany przez k0rek (2018-08-09 14:13:00)
Offline
W drogę.
Wiadomość dodana po 1 h 18 min 42 s:
Proszę o <BOT-MODE-ON> do 20.08... bywajcie! ;-)
Offline
Wiewiór odetchnął a Dure odzyskał humor, kiedy zapada decyzja o powrocie do Miasta.
Droga jest jednak pustawa, w szczególności nie widać żadnych patroli, tak jakby upał wygonił wszystkich (a może wybiły hobgobliny).
Po dłuższym marszu widać jednak coś innego, z odległych o jakieś sto metrów krzaków wychodzi jakiś człowiek odziany w futra i szmaty. Coś jednak wydaje się być nie tak z perspektywą, dopiero po chwili zdajecie sobie sprawę, patrząc na mijane przez niego drzewa, że to nie 100 metrów, ale chyba co najmniej dwa razy tyle a "człowiek" musi mieć chyba ponad 4 metry wzrostu.
-Ja pierdole ...- słychać drżący głos pobladłego Marleja.
- Ol..ol..ol - bęłkoce Wiewiór
Wiadomość dodana po 01 min 35 s:
Wielkolud chyba was dostrzegł, bo na moment jakby się zawahał. Potem jednak ruszył dalej kontynuując marsz z PN-WSH na PD-ZACH.
Wiadomość dodana po 02 min 21 s:
Widok czegoś takiego, w dodatku tak blisko Braeth, wydaje się tak absurdalny, że przez dłuższą chwilę jesteście po prostu zamurowani.
Wiadomość dodana po 04 min 35 s:
Urlop? To ja wobec tego bym proponował na razie spauzować. Grzesiek też ma trudności z forum, wobec czego chyba nie nieco bez sensu byłoby botowanie wszystkich poza Luckiem
Referee
Offline
Dobra jest 20, więc odwieszam i jedziemy. Ktoś coś w związku z powyższym opisem?
Referee
Offline