Niestety, nikt nie powie Ci czym jest FluxBB - musisz go poznać sam!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Ja teraz czekam na was. To co tam pisaliście o pytaniach do nich traktuje jako deklaracje - teraz możecie je realizować opisując co robicie.
Referee
Offline
Dziwne towarzystwo, ale widać przyjazne.
Witajcie, jam jest Zorin a to moi towarzysze (przedtawiam ekipę) Tego tutaj nieszczęśnika nie znamy - to jakiś myśliwy, zaatakowany przez osy. Podróżujemy do Motte szukając jakiegoś dobrego zajęcia.
Dziękujemy za ciepłe przyjęcie, na szlaku jest dość niebezpiecznie, tym bardziej nam miło, że okazaliście nam dużo zaufania.
Nieczęsto można spotkać Elfy w tych stronach, Wy także podróżujecie do Motte?
Udaję, że częstuję się podanym naparem, ale wcale go nie piję.
Offline
- Na wstępie wybaczcie nasze ewentualne gafy i nie poczytajcie tego za ewentualną obrazę, a jedynie za brak elementarnej wiedzy o Waszych zwyczajach. Jak już wspomniał Zorrin wybierany się do Motte, może macie jakieś informacje co tu się właściwie dzieje, bo na północ docierały tylko mało znaczące plotki i domysły.
Jeśli chodzi o cały ceremoniał to staram się bacznie go obserwować - z czystą ciekawością i bez żadnej podejrzliwości. Jeśli chodzi o kosztowanie napoju to czekam na ruch elfów - w jaki sposób to piją i staram się naśladować.
Offline
Kłaniam się gdy pada moje imię.
Oczywiście zasiadam grzecznie naprzeciw elfom i bacznie obserwuje. Staram się być zrelaksowany tak jak oni. Wyjmuje fajeczkę i czyszczę ją.
Gestem staram się pokazać czy znajdę towarzysza do fajeczki.
Nie odzywam się, czekam na ich ruch.
Z trunkiem poczekam. Mam zajęte ręce.
Offline
Dure z poczerwienioną z emocji twarzą, ale o dziwo w milczeniu jakby onieśmielony, siada i popija razem z elfami (na chwilę ten co gra przestaje ad drugi zostawia myśliwego i baj siadają) i i Amholenem. Marlej także siada zrzucając nieopodal sprzęt i bierze do rąk czarkę, po czym widząc, że elfy piją także pochyla się nad czarką długo wąchając, próbując końcówką języka i zerkając koślawo jednym okiem na odbłyski światła. Wszystko to wygląda tak komicznie, że wyraźnie widać jak jeden z elfów ma lekkie problemy z powstrzymaniem się od śmiechu.
- Verbena, coriosis, Morwa biała - mówi w końcu ten pierwszy z kamienna twarzą, a Marle coś tam bąka i jakby z zawstydzeniem wypija jednym łykiem, co znowu jest źródłem rozbawienia.
Widzicie już, że tutaj raczej nie chodzi o napicie się, a jest to bardziej swego rodzaju ceremoniał (coś jak rytuał parzenia herbaty). Staje się to bardziej oczywiste, gdy wpatrujący się dotąd gdzieś w przestrzeń elf kieruje pytające spojrzenie w stronę Zorina i Lucka, którzy nie pili napoju. Wydaje się, że wszelkie dalsze aktywności uzależniają od zakończenia tego ceremoniału, o czym chyba nie może być mowy dopóty wszyscy poczęstowani nie wychyla czarek.
Referee
Offline
Orientuje się i wypijam czarke. Nabijam faje.
Offline
No nie będę odmieńcem skoro tak się rozwija akcja ;-]
Offline
Elfy wyraźnie się rozluźniają. Najwyraźniej ta ziołowa, orzeźwiająca herbatka jest ważna.
Zamiast jednak wstać z należytą powagą traktują gest Lucka jako kolejny rytuał, któremu w odpowiedzi trzeba zadośćuczynić.
Sel Vendre sięga po faje i ściąga bucha, widać że sama idea palenia nie jest mu obca, choć mieszanka dość drażniąca.
Potem odpowiada na kilka waszych wątpliwości. Są kupcami-ambasadorami (użył jakiegoś elfiego słowa, najwyraźniej bez odpowiednika, potem tak to objaśnił) z Krainy na Zachodzie. Elfy dotarły do Motte, ale nie podjęły decyzji o wejściu do miasta, ponieważ Rada wprowadziła prawo składu. Każdy kupiec wchodzący do Motte musi na miejscu wystawiać swoje towary przez do najmniej miesiąc, albo zapłacić podatek w wysokości 30% ich wartości. Nie są pewni czy chcą spędzić aż tyle w tym urokliwym miejscu.
Myśliwy powinien odzyskać mowę w ciągi godziny, jutro będzie też widział, większość opuchlizny zejdzie. Równinne osy są niebezpieczne
Referee
Offline
- Fantastycznie się składa. To może warto odwiedzić Breath, miasto na północy. Tak się składa że budujemy tam punkt zaopatrzeniowy, będziemy tam tez wystawiać rzeczy z nastawieniem na rzadkie, unikalne. Współpracujemy z najemnymi grupami poszukiwaczy, które znoszą nam znalezione przedmioty. Było by nam bardzo miło móc wystawiać przedmioty z Zachodu. Ostatnio wystawialiśmy gong naładowany ładunkami Ochrony przed chaosem, który znalazł dla siebie kupca.
- Powiedzcie jakie rzeczy znalazły by Wasze zainteresowanie, ew. jakiego typu rzeczy jesteście w stanie zapewnić... być może znaleźlibyśmy tutaj jakieś pole do współpracy.
Offline
O dziwo elfy po zastanowieniu wyrażają zainteresowanie odwiedzeniem Braeth. Co do propozycji współpracy handlowej z wami, z uśmiechem mówią coś o prawdziwym krasnoludzkim duchu Dopytują jednak o kilka kwestii, w tym obowiązek zatrzymania się na dłużej (wiecie, że nie ma), ogólne stosunki panujące w mieście i informacje o imionach władców miasta oraz położenie. Stwierdzają, że Motte mogą odwiedzić spływając rzeką w drodze powrotnej.
W czasie tych rozmów Myśliwy dochodzi do siebie na tyle, że się przedstawia (Wiewiór) i gorąco, choć chrapliwie dziękuję za pomoc i wam i elfom.
Referee
Offline
- Jeśli to nie będzie duże nadużycie Waszej gościnności, to chętnie bym wysłuchał więcej o Was, bo na chwilę obecną wiedza o Was pochodzi bardziej z opowiadać na pograniczu baśni itp. Interesuje mnie w zasadzie wszystko, czym jesteście skłonni się podzielić
Offline
Zajrzymy tylko do Motte, zobaczymy co w trawie piszczy i w zasadzie możemy ruszać z Wami (tak przed zaglądnięciem do miasta). Nie mamy żadnych towarów na sprzedaż więc nie musimy czekać 30 dni. Zaglądniemy tylko co tam się dzieje - więcej jak 2 dni myślę, że nam to nie zajmie.
Offline
Tak jest. Dziękujemy za popitke i rozmowe. I do zobaczenia w Breath, my zobaczmy co tam w Motte piszczy.
Może by tam wywiad z Wiewiórem?
Co się stało że wpadł w osy? Czy potrzebuje czegoś by wrócić? Kim jest i czym się zajmuję? Jak mógłby się nam przydać, bo z pewnością słyszał naszą rozmowę z Elfami. I czy idzie z nami do Motte?
Offline
Elfy potwierdzają, że chętnie się jeszcze w Braeth spotkają. Nie są skłonne czekać dwa dni na wasz powrót, planują wyruszyć jutro rano, jak zwierzęta wypoczną.
Wiewiór ma w Motte rodzinę, planował opylić te kilka skórek jakie zdobył, więc propozycja odprowadzenia bardzo mu pasuje. Jak rozumiem żegnacie się z elfami i w drogę, Wiewiór nakłania do pospiechu, bo Motte na noc jest zamykane.
Wiadomość dodana po 50 s:
Wiewiór proponuje odwiedzenie siostry i matki, na ślepo jakoś was pokieruje. Śmieje się nawet, że nos wystarczy bo to najbardziej cuchnąca ulica miasta
Referee
Offline
Pływałem kiedyś łajbą rybacką - nie może gorzej śmierdzieć, uwierz przyjacielu
Offline
Zbliżacie się do bramy miasta wraz z ostatnimi grupami różnych podróżnych. Poza murami jest całkiem spora "polowa" infrastruktura - jakieś drewniane zadaszenia, namioty, zagrody sporo kupców i towaru, grupy żołnierzy najwyraźniej pilnujące, aby nikt się spylił. Jest prowizoryczny posterunek przy przewężeniu drogi, gdzie strażnicy was lustrują, ale najwyraźniej nie mają nic do ludzi bez towaru
Cały ten rozległy teren to swoiste miasto poza miastem, aby dojść do bramy położonej za szeroką fosą trzeba się przebić przez ten teren. Wszędzie tutaj widać trwające prac - wnoszone są nowe namioty, budyneczki, ogrodzenia, choć spora część pracujących kończy roboty albo wracając do miasta albo rozpalając ogniska.
Referee
Offline
Jest szansa dowiedzieć się od Wiewióra, czym był spowodowany ten obecny stan w mieście? Dlaczego statek blokuje na rzece, po co te patrole, czemu handlarze są na celowniku?
Offline
... czemu miasto się wyprowadza pod mury? Jeśli to przybysze, to czemu ich tak dużo - do czego się tak garną?
Offline
Wiewiór mało wie, w mieście nie mieszka.
Marlej jest zdania, że to kupcy i handlarze, którzy zostali zmuszeni do składowania towaru - gdzieś ten towar trzeba rozkładać i najwyraźniej w samym Motte nie ma dość miejsca. Statek i strażnicy na zewnątrz najwyraźniej po to, aby nikt nie spylił przed czasem.
Słusząc rozważania Marleja i wasze wątpliwości mentorskim tonem odzywa się jakiś grubawy jegomość, pewnie kupiec:
- Prawem składu nie kosi się handlarzy tylko konkurencje. Jak masz do wyboru siedzieć trzydzieści dni na miejscu po to, aby potem jechać z towarem dalej to pewnie nie wytrzymasz i sprzedaż na miejscu. Jak ktoś ma towar, który nie może dłużej poleżeć to w ogóle nie ma wyboru. W tym wypadku, ponieważ handel szedł dużo mocniej od strony Motte, prawo składu uderza w Braeth, do którego z tej strony przez 30 dni pewnie nikt nie trafi (ktoś może ominie lądem Motte). To jest po prostu wojna handlowa, a konkurencją jest Braeth. Z jakiegoś powodu się władycy pożarli.
Referee
Offline
- Panowie, ja tu widzę okazję. Skoro Breath nie ma dostaw. To wystarczy tutaj kupić i zawieźć do Breath. Nie rozumiem czemu cokolwiek tutaj uderza w Breath przecież tutaj powinno kwitnąć od przewoźników, którzy kupują od tych którzy zdecydowali się zostać w Motte na miesiąc i wywozić dalej. Czy jest coś jeszcze o czym nie wiem, jakieś opłaty dla tych którzy pozyskali towar w Motte i chcą go wywieźć?
Offline
He he dać palec to cała rękę wezmą, płot postawić na drodze to sami opłaty za przejazd zaczną pobierać
Temat pewnie jest złożony i szczerze mówić nie chce sam rozkminiać. Idea jest logiczna, można te powiedzieć, że logiczne byłoby jakieś przeciwdziałanie. Skoro z jakichś powodów Motte chce zaszkodzić Braeth to może wymyślono taki mechanizm, który ogranicza/blokuje to co proponuje Lucek, a może wszystko działo się na tyle szybko i świeżo, że nikt o tym nie pomyślał. Niech zdecyduje los Na razie jednak wyniku wam nie pokaże
Wiadomość dodana po 23 min 23 s:
W czasie tych rozważań wkraczacie do miasta. Strażnicy przy bramie zatrzymują was i pytają o powody wizyty (innych nie zatrzymują), jednak po wyjaśnieniach i spojrzeniu na Wiewióra, a zwłaszcza kilku miedziakach tytułem opłaty od Marleja wchodzicie.
Zabudowa jest tu ciasna, ulice brudne i pełne nieczystości oraz ludzi, którzy przesiadują na skrawkach suchego bruku. Czuć smród nieczystości i potu. Momentalnie otaczają was żebracy (Marlej daje kilka kopów i razów włócznia) i jacyś sprzedawcy (ciasteczka, ostrzenie noży, szarfy, magiczne kremy) a Wiewiór ostrzega, żebyście pilnowali sakiewek. Kieruje was do najciemniejszej i najbrudniejszej okolicy miasta, gdzie pełno typków patrzących na was spode łba, brzydkich dziwek wystających w bramach i podejrzanych lokali.
Siostra Wiewióra mieszka w starej wąskiej kamienicy, w której bramie leży zarzygany jegomość a dalej kopuluje jakaś para. Słychać jakieś głośne śpiewy i kocie miałczenie. Mieszkanie jest na piętrze po chwiejnych schodach, ekstremalnie małe ale czyste. Siostra ma dwójkę dzieciaków, wielki brzuch (trzecie) i dość marudne usposobienie. Dzieciaki zasmarkane i ekstremalnie ciekawe obcych "lycezy".
Referee
Offline
- no gdzie ten dziki kapitalizm? normalnie lukę w systemie zauważyłem, przecież ta ustawa w Motte zamraża handlowców na miejscu, wiec powinno automatycznie powstać drugie tyle by upłynniać dalej towar. Jeszcze miejsca pracy tym zabiegiem stworzyli. Niby jak mieliby to powstrzymać?
Chyba ze ja czegoś nie rozumiem i handlarze w Motte są zmuszani do sprzedaży w detalu... jakby nie mógł ktoś przyjść i powiedzieć, Panie kupuje wszystko co Pan ma i się wynoszę. Towar zmienia właściciela więc może wyjechać, a ten bez towaru już chyba nie musi odczekać az mu karencja 30 dni minie skoro nie ma już towaru. Przeciez to może być nawet sam pracownik danego handlarza, spółka córka. Banał. Ustawa niczym jak te które są wymyślane w naszym rządzie Ja taka ustawa trafia w Breath? Bardziej trafia lokalnie w miasto wprowadzając stan gdzie wojsko chodzi i trzepie wszystkich na ulicach by miedziaki wyłudzić
- Wiewiór, ja się wcale nie dziwie że zostałeś myśliwym, las, twój nowy dom, jest jednak bardziej przestronny. Tak się teraz zastanawiam, po co nas tutaj zabrałeś, skoro wszyscy na stojąco już zabieramy całą wolną przestrzeń?
Offline
- no gdzie ten dziki kapitalizm? normalnie lukę w systemie zauważyłem, przecież ta ustawa w Motte zamraża handlowców na miejscu, wiec powinno automatycznie powstać drugie tyle by upłynniać dalej towar. Jeszcze miejsca pracy tym zabiegiem stworzyli. Niby jak mieliby to powstrzymać?
Chyba ze ja czegoś nie rozumiem i handlarze w Motte są zmuszani do sprzedaży w detalu... jakby nie mógł ktoś przyjść i powiedzieć, Panie kupuje wszystko co Pan ma i się wynoszę. Towar zmienia właściciela więc może wyjechać, a ten bez towaru już chyba nie musi odczekać az mu karencja 30 dni minie skoro nie ma już towaru. Przeciez to może być nawet sam pracownik danego handlarza, spółka córka. Banał. Ustawa niczym jak te które są wymyślane w naszym rządzie
Ja taka ustawa trafia w Breath? Bardziej trafia lokalnie w miasto wprowadzając stan gdzie wojsko chodzi i trzepie wszystkich na ulicach by miedziaki wyłudzić
- Wiewiór, ja się wcale nie dziwie że zostałeś myśliwym, las, twój nowy dom, jest jednak bardziej przestronny. Tak się teraz zastanawiam, po co nas tutaj zabrałeś, skoro wszyscy na stojąco już zabieramy całą wolną przestrzeń?
Zauważyć tylko trzeba, że to wymaga kasy, a ludzie którzy mają kasę na handle to uwaga ... handlarze, których to prawo w dużej mierze dotyka. Ci co są spoza Motte utknęli z towarem, miejscowi kupcy też przecież na tyłku wszyscy nie siedzą tylko część jest gdzieś w innych miastach/krajach w celach handlowych. Skoro to taki banał to w propozycji może kryć się odpowiedź, widać tak się nie da inaczej by się dwóch kupców wymieniło towarem (wzajemna sprzedaż i jazda, aby za miastem wszystko odwrócić). Pierwsze co przychodzi na myśl to 30 dni dotyczy towarów, zatem żadne machlojki z fikcyjnymi kupnami nie pozwolą tego ominąć i trzeba pewnie mieszać w jakichś dokumentach dot. towarów (pewnie biurokracja i łapówki kwitną Dodatkowo niewykluczone, że osoby wywożące towar na PN są obłożone jakimś dodatkowym pretekstowym podatkiem, aby zniechęcić do wywożenia towarów do Braeth ... zechcecie posiedzieć i popytać to się wszystko okaże, choć zgadzam się, że w takiej sytuacji jest okazja do spekulacji
No, rodzina Wiewióra biedna raczej.
Referee
Offline
Ja bym zgłębił temat tego statku, co blokuje drogę wodną na północ. Podpytuję Zorina, czy jest bardzo wojskowy, czy to typowa rzeczna krypa. Ile załogi potrzeba, aby coś takiego obsłużyć? Czy w mieście są podobne jednostki? Czy ta jest największa? - bo jakoś mi się nie chce piechotą do Braeth wracać . Z Zorinem konwersuje dyskretnie, żeby nic się nie wydostało poza naszą czwórkę.
Jeśli u Wiewióra bidnie, to nie będziemy się do niego zwalać, może nam polecić jakąś knajpę - tam będzie łatwiej pewnie zasięgnąć języka. Może nam polecić jakiś pewny kontakt w mieście, który za niewielką opłatą rzeczowo i solidnie, bez żadnych ubogaceń streści nam sytuacje geo-ekono-polityczną zastaną w Motte - potrzebujemy namiaru na jakiegoś handlarza
Offline
- to może rozejrzyjmy sie po mieście i spotkamy sie u Wiewióra i ustalimy co dalej.
Offline