Niestety, nikt nie powie Ci czym jest FluxBB - musisz go poznać sam!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Metalowa rękawica? To chyba jego trofeum, że ubił pancernego? bo nie spodziewałbym się że wszystkie ogry z jego klanu mają takie wisiorki.
No cóż - ubicie ogra trochę kosztowało.
Sprawnie poszło. Dobrze jest większą grupą chodzić
Offline
Z jednej strony rzuty na trafienie mieliście pechowe i sam fakt, że wleźliście na niego w bliskim dystansie (równie dobrze mógł być widoczny np. ze 100 metrów i rozstrzelany z daleka). Z drugiej było sporo farta. Z 4k6+1 za żywotność bydlaka mogło być i ze 20HP a nie tylko 9HP. Jako cel wybrał (wylosował) sobie kuca, spadł też fartownie tuż przed swoim "drugim atakiem". Zorin po pechowym strzale nie trafił nikogo z was (też losowałem to hit i w kogo). Tym niemniej 2-3 takie bestie mogłyby spokojnie pozamiatać cały wasz zespół, bo jak widzieliście atakował k20+4 i miał potencjał na zabicie każdego z was jednym trafieniem (k6+2). Mocne bydlaki, choć głupawe.
Referee
Offline
Krótko mówiąc, znowu nam się fartnęło (jako grupie, hehe) i mamy pamiętać, że ten świat jest śmiertelny ;-]
W kupie siła!
Offline
ruszamy dalej ;p
Offline
To się Briborn rozpisałeś.
Do Gospody Na Szlaku docieracie w mniej niż godzinkę. W czasie marszu Dure przypomina sobie, że wczoraj żołnierze wspominali jakoby Kapitan Blake ukatrupił jednego ogre. Dzisiaj drugi i to nieco zastanawiające, że się tak wałęsają choć to nie jest ich teren i raczej siedzą dalej na PN, na wzgórzach.
Referee
Offline
Zapiłbym tego segmentowanego robaka dobrym winem
Offline
Ogr wczoraj ogr dzisiaj to jeszcze nie reguła, może czegoś szukają bo im małe krasnoludki zajumały. I gonią w poszukiwaniu znaleźnego.
Choć gdyby połączyć to z niedawną plotką jakiejś wyroczni, można by popłynąć i się również załamać. Albo się przygotować dobrze.
Chyba nie wiemy kiedy miała by sie spelnić przepowiednia, ale może zdązymy się pobudować i ufortyfikować u siebie. Patrzac na to jak ładnie moze to wyglądać w Przyworowie.
Offline
hmm 2 ogry, zieloni. Wcale bym się nie zdziwił jakąś hordą kilkudziesięciu tysięcy zielonych, która nagle postanowiła zasiedlić te ziemie
Rękawica wisząca na ogrze jakaś szczególna, czy po prostu kawałek zbroi? Może jakieś znaki rodowe, albo coś w ten deseń
Ostatnio edytowany przez amholen (2018-04-05 14:16:02)
Offline
Pancerna rękawica zbroi płytowej, bez znaków szczególnych, choć raczej względnie świeża sądząc z niewielkiej ilości rdzy.
Referee
Offline
Tutaj pewnie powinniśmy zasięgnąć wiedzy odnośnie historycznego ostatnio najazdu na Breath, który zostawił takie ruiny gdzieniegdzie. Może to po prostu zbiera się kolejna fala.
Może na wszelki wypadek weźmy ten naszyjnik ze sobą... Pokażemy go w miejscu gdzie ktoś się chwalił że ubił nie dawno jednego ogra. Śledztwo otwarte
Idźmy dalej.
Offline
Jak wskazałem docieracie do gospody. Tutaj decyzja co ew. oprócz noclegu i żarcia. Czy po prostu szybki wyjzd rano.
Najazd orków na dolinę był ponad 30 lat temu.
Referee
Offline
Z rana zbieramy się do wylotu. Jestem za jak najszybszym dotarciem do miasta - tam można będzie bardziej zasięgnąć języka. Może już dotarły jakieś ciekawe wiadomości. Może to po prostu przypadek.
Offline
no to co zostawmy tę wiadomość w gospodzie niech wieść się niesie, że to już drugi ogr na tym szlaku. Truchło leży, może go nie zdążą kruki rozdziobać.
Jeśli mamy dość racji na powrót, to do domu. Niech nam towarzysze rozplanują fortece przy rzece, najlepiej z podpiwniczeniem żeby można było jeszcze trochę zasobów przechować, tudzież coś lub kogoś przechować w tajemnicy.
Offline
W drogę
Offline
Rozjebany Ryj przyjął wasze informacje z zainteresowaniem, obiecał informować podróżnych.
W Gospodzie Dure stawia kolejkę za Kuca.
Skvald z roziskrzonymi oczami słucha opowieści Marleja i walkach z trupami, widać że historia z ogrem poruszyła w nim jakieś podróźniczo-awanturnicze pragnienia.
Ujmę z ogólnych za nocleg, jedzenie i myto.
Rankiem ruszacie w stronę Braeth. Mijacie na szlaku jakichś pojedynczych podróżnych, Dure chętnie wchodzi w interakcje. Po południu docieracie do miejsca, gdzie przy niewielkich krzakach odpoczywa dwóch ludzi o dość "najemniczym" wyglądzie. Obaj w przeszywanicach, obaj przy mieczach. Jeden duży łysy i mrukliwy. Drugi szczupły z ryjem sinym od zarostu i nieco cwaniakowatym uśmiechem na twarzy. Obaj mają niewielkie torby podróżne, witają się z daleka i grzecznie pytają czy się mogą dołączyć do podróży, bo na szlaku nudno.
Brog i Dabas, najemnicy w podróży do miasta po sławę i pieniądze. Dobrym zarobkiem nie pogardzimy - jak mawiają - a gdzie łatwiej o zarobek jak w Braeth?
Bystre oczka Dabasa czujnie was omiatają.
Choć widzę tu konkurencja jakowaś poważna
Referee
Offline
-Na szlaku niebezpiecznie, ogrów coraz więcej. W końcu i tak idziemy w tym samym kierunku.
- Ja jestem Zorin, a to moi towarzysze...
(jak znowu zacznę do Was strzelać to statystycznie będzie jakaś tam szansa, że w nich trafię ;-) )
Offline
Brog i Dabas skąd przybywacie? Mogą podróżować z nami - Zorrin swoim argumentem przekonał mnie ostatecznie.
Offline
- czym sie możecie pochwalić? co jest waszą zaletą? oraz z kim przyszło Wam już walczyć?
Offline
Kręcimy się za plotkami. Szukaliśmy szczęścia w Okolicach Dwimmorgen potem nawet na wzgórzach, ale o zarobek trudno teraz.
Walczyć umiemy - łysy kiwa głową - orki się już zabijało i z bandziorami sprawa była, na wzgórzach nawet trolla próbowalim ale nam uciekł.
Referee
Offline
Uciekł?
Ostatnio edytowany przez Dugel (2018-04-06 15:07:16)
Offline
- Heh, z tym trollem to zabrzmiało jakbyście chcieli go upolować na strawę Dobrze zapraszamy, będzie raźniej, w kupie większe szanse na przetrwanie. Zapewniamy dobrą zabawę. Zorin prowadzi szkolenia ze strzelania z kuszy
Offline
Nie za darmo
Offline
Maszerujecie tak sobie raźno, niemal widać już zabudowania Keroth, a przynajmniej Dure świergocze, że to za następnym zagajnikiem, kiedy zupełnie niespodziewania rozlega się mocno akcentowany, skrzekliwy głos:
- Stójcie bladawce!
Jesteście kompletnie zaskoczeni. Miejsce wydaje się bardzo bezpieczne, blisko miasta i niemal na progu osady Keroth, teoretycznie na dobrze widocznym szlaku, kto by się tu spodziewał jakiejś zasadzki, tym bardziej że teren mocno niesprzyjający. A jednak stoi za wami trójką szczupłych stworów o oliwkowej skórze. Hobgobliny, których trudno byłoby spodziewać się po tej stronie rzeki. Jak się ukryli w tej niskiej trawie pozostaje zagadką.
Twarze mają zacięte, ale ten który was okrzyknął, poszramiony niczym katowski pieniek, trzyma łuk opart na zgietym przedramieniu. U pasa wisi mu lekki toporek i mała skórzana tarcza. Jego towarzysze mają krótkie włócznie, raczej dziryty ale dzierżą je w opuszczonych rekach. Wszyscy odziani w lekkie skórzane i płócienne stroje, w które powtykane są barwione ptasie pióra (indiańskie wyobrażenie ich stroju wskazane).
Referee
Offline
- O! Tak się nam raźno szło że nawet Was nie zauważyliśmy przy drodze. Przepraszamy że się nie zatrzymaliśmy, nie ma co się obrażać. Czy mógłbyś nie mierzyć w nas z tego, jeszcze się komuś krzywda stanie.
Może wypalimy fajkę na porozumienie? - wyciągam faję którą zajumałem hobgoblinom.
Offline
Nie mierzą do nikogo na razie, ale groźnie patrzą. Kiedy pokazujesz tą fajkę przywódca wciąga głośno powietrze, ale na twarzach jego gorzej panujących nad emocjami towarzyszy wprost widzisz wściekłość.
Teraz takie techniczne pytanie - nigdzie tego wprost nie potwierdzaliśmy, ale nie kojarzę dyspozycji pod tytułem sprzedaję czy zostawiam, zatem zakładam, że tarabanisz ze sobą hełmoczachę znalezioną w Domu Złym. Jeśli jednak coś przeoczyłem to daj mi znać.
Referee
Offline