Niestety, nikt nie powie Ci czym jest FluxBB - musisz go poznać sam!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Widzę, a przynajmniej taką mam nadzieję, jak Marlej ogania się mieczem i jeśli zatrzymuje się on na innym ostrzu to mniej więcej da się próbować trafić.
Jak widać 10 to racjonalniej jest mu przypieprzyć w pierwszej kolejności. Macham na wszelki wypadek przed sobą na wszystkie strony latarnią i młotkiem. Idealnie byłoby go podjarać, ale zdaję sobie sprawę, że to mission imposible
Offline
Dopadliście we dwóch do 10, który zamierzał rycersko zaatakować Marleja od tyłu.
Nie macie na niego drugiego ataku, ale dwa pierwsze trafienia wchodzą - choć Zorina tylko dlatego, że zaatakowaliście we dwóch.
Broczy mocno z ran, cofa się pod naporem, ale odpowiada kąśliwym ciosem w Zorina.
Walenie niewidzialnego to -4 do trafienia.
Wiadomość dodana po 01 min 45 s:
Nacieracie na 10, ale wtedy wyciąga dłoń, coś mówi, i znowu błyska to czerwone światło - tym razem pulsuje oślepiając was.
Dycha korzystając z zaskoczenia zawija się gdzieś w ciemność.
Referee
Offline
A to złamas...
Offline
Nie czekając na odślepienie jadę głębokim łukiem od dołu po skosie w miejscu, gdzie przed chwilą się znajdował.
No niestety obawiam się, że spierdzielił przynajmniej chwilowo. Aczkolwiek baczniej wypatruję krwawych śladów, kropel krwi na ziemi oświetlonej latarnią - wiem, że może to być karkołomne, ale napisz czy jest jakakolwiek szansa powodzenia
Offline
No na razie trwa walka. Pancerni z przodu masakrują waszych ludzi. Marlej Z Wulfem odpierają ataki niewidzialnego, który krąży gdzieś jak sęp. Dziewiątka rozjebany, Trójka ranny, Szóstka ledwo stoi, jako jedyny dając światło waszym z przodu. Wszędzie jakieś ryki wokół.
Możesz próbować.
Referee
Offline
Offline
Zdecydowanie. Dodatkowo bardzo się odsłoniłeś na ew. kontratak.
Referee
Offline
Też próbuję namierzyć niewidzialnego, ile ataków na niego mamy?
Jeśli ataki są dwa, to dorzucę.
Czy w ogóle widać ewidentnie, że niewidzialny walczy z Marleyem/Wulfem?
Tzn. priorytetem by było dla mnie dołączyć do tej walki i zajebać gnoja, ale jeśli w tym sensu nie widzę (możesz sobie za to rzucić w/g Twojej oceny) to przepycham się do przodu, żeby tam pomóc naszym.
Offline
Jak macie dodatkowe, to umówmy się, że będę pisał.
Było widać, Marlej się dziwnie zwijał, mocno zastawiał i kilka razy szczęknęły ostrza. teraz obaj z Wulfe uznali, że atak jest najlepszą obroną i koszą szerokie ciosy, gdzie się da,
Co do przedzierania, to nigdzie się przedzierać nie trzeba - to szeroka sala, a nie korytarz. napastnicy dopadli was od przodu i od tyłu.
Po bokach nie ma ścian (przynajmniej blisko ich nie widzicie).
Po waszym ruszeniu na pomoc Marlejowi ewidentnie słychać, że niewidzialny zwija się gdzieś w bok. Niestety skoro jest niewidzialny, to może się oderwać bez konsekwencji od starcia
Chyba musicie też nieco mechanicznie na te walki patrzeć. Wróg wojownik z levelem 5 potencjalnie robi masakrę piątce waszych ludzi (5 ataków na 1 poziomowców). Jednocześni obecność kogoś z was lub Marleja, drastycznie takie ryzyko zmniejsza - z wami czy nawet Marlejem bilibyście się atak za atak.
Referee
Offline
No dobra, dobra (już sugerowałeś wcześniej, ale się chciałem wczuwać w sytuację a nie mechanikę)... ruszam na przód!
Offline
No przełóż to na sytuacje. Jesteście, i wiecie o tym, dużo lepsi od waszych ludzi.
Sytuacyjnie:
Będąc wojownikami umiecie ocenić jakość przeciwnika i oszacować z praktyki wpływ wyposażenia na szanse w walce.
Nie jest wam zatem trudno oszacować, kto może łatwo sobie z waszymi ludźmi poradzić, a kogo mogą powstrzymać.
Mechanicznie:
Znanie jako gracze mechanikę walki ale ponieważ w/w możecie swobodnie z tej wiedzy korzystać.
Byle Zorin nie mówił głośno, że potwór ma dwa ataki na naszych
Po prostu postać wie, gdzie może być ciężko
Referee
Offline
Sytuacyjnie- to najpierw chciałem wyrżnąć tych co są na naszych tyłach, a potem niewidzialnego, skoro go już i tak w miarę widać (gdzie walczy).
Mechanicznie- mam braki w edukacji
Zorin też nie jest typem bohatera tylko cwaniaczka. Takie wychowanie... ;-)
Ok... ruszam na przód- co tam widać- kogo można próbować lać?
Offline
Jeśli dobrze interpretuję opis, to posypali się nasi najemni. Więc też staram się ruszyć im z pomocą. Niewidzialny szachuje 2, ale jakoś sobie radzą. Wydaje mi się, że z przodu przydamy się bardziej
Offline
Z przodu Przesław wyczynia cuda samodzielnie łatając front. Zarąbali tam jedną bestie, i co najmniej jednego pancernego, ale widać jak Balda i Menhof cofają się na oparach. Cutheberyk oberwał, tylko zadźwięczało o upadł, niemrawo się znierając Juz tam jeden pancerny postępuje go dobić. Strzelcy walą, ale pociski rykoszetują po pancerzach. Wiewór strzela gdzieś w ciemność.
Wiadomość dodana po 21 s:
Pancernych jest chyba trzech.
Wiadomość dodana po 37 s:
Gdzie dopada Amholen?
Wiadomość dodana po 01 min 51 s:
Zorin ma kiepską orientacje i się plącze przy Niewidce.
Tymczasem Trójka coś tam nuci, jak się już pozbierał i możecie sobie dodać +1 do rzutów na trafienie.
Referee
Offline
"Zorin ma kieską orientacje się plącze przy Niewidce. " ---> yyyy?
Wiadomość dodana po 27 min 05 s:
Dopiero niewidka miał gdzieś zniknąć, to już nie kumam. Skoro Marlej i Wulf go związali w walce a ja coś jednak wiem, gdzie on się plącze, to przelatuję parę kroków tak, aby nie być w potencjalnej strefie jego rażenia. Liczę, że M&W go zatłuką, nie chcę zebrać w plecy i chcę pomóc na przodzie z pancernymi.
EDIT:
Nic ważnego. Nawiązuje do twojej zajebistej inicjatywy, czyli orientacji w sytuacji.
Offline
Offline
Nie ma czasu na obchodzenie.
Wasi są spychani (poza Przesławem), lecisz tam gazem albo patrzysz jak Cuthberyk zdycha.
Masz szansę tylko dlatego, że masz wysoka inicjatywę.
Dopadasz jednego. Spadają ciosy, ale skurwiel nie chce umierać. Kosi toporem, na szczęście w ciebie a nie w kapłana, odłupując kawał tarczy.
Wiadomość dodana po 05 min 01 s:
Obok, pod potężnym ciosem, pęka głowa Melvina, pryskając na Briborna posoką i mózgiem.
Nadbiega Zorin i wbija miecz w pancernego atakowanego przez Briborna. Obaj padają na ziemie, pancerny martwy a Zorin zaskoczony. Bo miecz się wklinował w zbroję i kości i za chuja nie da się wyciągnąć.
Referee
Offline
Jak już się "odzaskoczę" to podczas próby wyciągania miecza krzyczę do Briborna: Briborn pomórz!
Chyba, że to absurdalne w tej zadymie (możesz sobie rzucić za bystrość mojego umysłu :-]) to staram się doskoczyć po lewak Melvina. Wezmę w jedną rękę lewak a w drugą mój sztylet.
Offline
Nie mam dodatkowej broni, żeby Cię wspomóc. Zawsze możesz chwycić za ich topór chociaż to też ryzyko.
Uznaję, że szamotanie się z wyciąganiem otwieracza z puszki w takim tumulcie, to chyba nie jest najlepszy pomysł. Staram się napierdzielać następnego. Ci są jacyś lepsi od tych co zwarli się z nami?
Offline
Tak, lepiej im się za Żywotność rzuciło
Referee
Offline
Amholen powala kolejnego - widać, że był ranny i uderza ostatniego. Ten jednak potężnym ciosem powala Przesława, który pada z jękiem pada na podłogę jak ścięte drzewo.
Potem strzała trafia ostatniego z głowę i zapada cisza. Stoicie pośród powalonych pancernych o dwóch martwych bestii.
czerwony snop światła wyławia z ciemności kształt kolejnej bestii, na której ktoś siedzi - bestia i jeździec skaczą gdzieś w ciemność czmychając.
Wiadomość dodana po 14 s:
Zorin dopiero się pozbierał.
Referee
Offline
Briborn - pomóż mi wyciągnąć ten jebany miecz!
Odpalam pochodnię od lampy Briborna.
Co z Cuthberykiem? Przesławem? Innymi rannymi? Trzeba ich jakoś opatrzeć. Jesteśmy w jakiejś w chuj dużej sali? Widać wyjścia?
3. 6. 9. 13. walczyli z nami ramię w ramię i są okej? Da się z nimi cokolwiek dogadać co tu się odjebało? Czy dokładnie taka gadka jak przy pierwszym spotkaniu?
Offline