Niestety, nikt nie powie Ci czym jest FluxBB - musisz go poznać sam!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Dela wydyma wargi, wymownie patrzy na krocze Zorina a potem powolnym ruchem wystawia do góry mały palec i znacząco nim kiwa.
Technicznie sala pomieści, tylko sam odpowiedz sobie na pytanie ile trwałoby ściąganie tam ludzi i jak fatalne warunki szybko zaczęłyby tam panować. Nie mówiąc już po możliwości powstania paniki w takim tłumie. Zresztą przybyli dość szybko i otwarcie stwierdzają, że nie maja zbyt wiele pożywienia i wody. Zamknięcie się w podziemiach (choć krasnoludowi na to hasło błyskają oczy), mogłoby oznaczać szybkie zagłodzenie. Raczej upatrywaliby szansy na dalszą ucieczkę, najlepiej za rzekę, krasnolud pyta czy Bae;Reth dalej stoi.
Snorr zauważa, że nie macie za bardzo po co zostawać, gnolle trafią tu bez trudu ich tropem (Już tu były - wtrąca Połowiec pokazując ręką na ślady w trawie) i raczej na pewno was wywęszą. Zatem, ta sprawa chyba się staje wasza sprawą.
Krasnolud chciałby jednak zobaczyć te podziemia, zresztą mimo pośpiechu potrzebują krótkiego odpoczynku, bo konie padną.
- Ah, gdybym tak miał 20 pancernych tunelowców - rozmarzył się krasnolud - Dela, niech Deyson rozstawi perymetr. Lekka piechota niech zajmie pozycje przy tych ruinach.
- Deyson gryzie piach. Nie ma co perymetrować, bo została nas tylko dziewiątka.
- Ah - cmoka Snorr z zatroskaniem - Cóż za niefortunna niedogodność ... Już wiem wcielimy tych tutaj - z zadowolenie stuka w napierśnik Briborna - będzie z nich wyśmienita lekka piechota.
Dela patrzy z powątpiewaniem.
- Lepiej chyba będzie zabrać im broń i rozdać wieśniakom.
...
Krasnolud wypytuje ilu macie ludzi pod bronią.
Wychodzi z tego, że ta dziewiątka to jacyś najemnicy (awanturnicy?), którzy postanowili pomóc ludziom z kilku osad daleko na WSCH.
Są w drodze od 6 dni, a od dwóch zbliżają się do nich gnolle.
Było ich więcej, ale zanim spotkali uciekinierów starli się z gnollami i nie skończyło się to najlepiej. I teraz uwaga.
Krasnolud od dwóch lat ostrzegał przed niepokojami na Stepie i walkami jakie się tam toczą pomiędzy Hobgoblinami i gnollami. Gnolle przestały walczyć między sobą i zaczęły wspólne wyprawy (to się za mego życia nie zdarzało, poza incydentami). To cisza przed burzą a ruch już się zaczął.
Całe szczepy hobgoblinów przemieszczają się za ZACH spychane przez gnolle.
O dziwo gnolle zaczęły stosować szerzej taktyki wojskowe. Ich wyprawy są liczniejsze i lepiej zorganizowane. Luźne i niekarne kupy puszczane są przodem dla siania zamieszania i dla zwiadu. Jednak za nimi idą już bardziej zorganizowane i liczniejsze oddziały. I oni się na taki natknęli. Snorr ocenia, że w tym wypadku to mingghan (1.000 ludu), a teraz ich śladem idą 3 jaghuny (100 * 3). Przy czym zaznacza, że (co wam się wydaje absurdalne), jest to w zasadzie tylko zwiad przed właściwą wyprawa i na wiosnę z głębi stepów ruszy tu co najmniej tumen tych bestii (10.000!). Oby tylko.
Wiadomość dodana po 01 min 11 s:
Tylko to potrwa, bo nie sposób szybko zapewnić aprowizacji dla takiej ilości wojska. I na szczęście nie maja aż tak wiele kawalerii, jak by chcieli (hmm, jak się okazuje oni mają kawalerie. Jeżdżą na wielkich hienach).
Referee
Offline
Do Briborna po cichu: Drugi Lord się trafił, tylko ten nie płaci.
Zorin się zwiesił i coś myśli, może to szok po tym geście pyskatej panny ;-]
Wiadomość dodana po 3 h 56 s:
Czego oni w ogóle oczekują? Że im pomożemy dotrzeć gdzie? Do Braeth? Będą musieli nam zapłacić jeśli już, nawet jak idziemy z grubsza w tą samą stronę nie jesteśmy czerwonym krzyżem - możemy ruszyć inną drogą a psowaci niech sobie tropią ich wozy.
Offline
Oczekiwanie, że gnolle pójdą tropem wozów a was nie wyczają/zignorują jest zdaniem Snorra "delikatnie nieprzystające do rzeczywistości". podobnie jak sugestie, że nie zauważą waszych tropów, gdybyście chcieli ruszyć w innym kierunku. Niestety dla was oni się tutaj zjawili, z daleka widać było wasze konie i się zainteresowali, zatem gnolle też tu trafią. A na ich życzliwość nie ma co liczyć.
- Zatem żelazna logika wojennych zmagań wskazuje, że powinniśmy połączyć siły w marszu na ZACH - stwierdza krasnolud - Macie to szczęście jednak, żeśmy się zjawili. Nic się nie martw synu. Nasze bogate doświadczenie pomoże wam uniknąć wielce niechybnej zguby.
Referee
Offline
(Cinek, ale masz flow ;p - widzę, że jesteś nie do zatrzymania )
Snorr myślę, że jak wspólnie obejrzymy podziemia (a jest co oglądać) i będziesz prowadził podczas zwiedzania to inaczej popatrzymy na Twoją propozycję - ile mamy czasu na wycieczkę?
Jeśli się zgadza bez warunków wstępnych to niezwłocznie ruszamy. Zbieramy całą ekipę własną i na dół. Wiem, że kapłani są "wyprztykani", ale ich wiedza może nam się przydać. Poza tym zdolności inżynierskie i ciekawość Anaksymandera już nas nieźle wzbogaciła.
Offline
Doceniam twoje poczucie humoru starcze. Jaki jest cel waszej podróży?
Wiadomość dodana po 01 min 15 s:
(pisaliśmy równocześnie, ale pytanie jest aktualne)
Offline
Tak dla jasności to oni raczej dłużej niż max 20-30 minut nie planują przystawać, więc za dużo raczej nie zdołacie pozwiedzać. Tym niemniej krasnolud jest zainteresowany i chętnie wkracza w te pierwsze sale (z tą swoją ekipą 3 towarzyszy). Wypytuje też o kłopoty z gnollami (ślady walki są aż nazbyt widoczne), z uznaniem przyjmuje informacje o ich klęsce. Ogląda dociekliwie robotę kamieniarską, z politowaniem wskazuje miejsca gdzie były pułapki (wielce niefrasobliwa robota). Mamroce coś o tych pancernych, ale też politowaniem wskazuje na "słabawy sufit".
Jak rozumiem pokazujecie mu też zejście na niższy poziom, widać bije się tam z myślami, ale koniec końców stwierdza, że czasu na to nie ma, choć ciekawe to i osobliwe. Rzuca kilka technicznych pytań co do charakteru kamieniarstwa na dole, ale niespecjalnie coś z tego rozumiecie.
W końcu oznajmia, że większej szansy upatruje w możliwości dotarcia do rzeki (wypytuje o odległość i przeszkody na drodze).
Tymczasem ludzie są bardzo poruszeni informacją o takiej ilości gnolli, które się zbliżają. Szum się znaczny podnosi.
Wiadomość dodana po 20 min 14 s:
BTW: pół-orc warczy na Pra-Batara, a sam wzbudza co najmniej rezerwę wśród ludzi. W zasadzie dziwi was taki osobnik w otoczeniu krasnoluda.
Wiadomość dodana po 24 min 47 s:
Krasnolud tylko dobrotliwie uśmiecha się na tekst Zorina a odpowiada Bribornowi.
Odpowiedź jest raczej oczywista. Pomagają uciec ludziom, pytał o Braeth (choć podał dziwnie zniekształcona formę) i mówił o schronieniu się za rzeką ...więc.
- Trzeba pomóc tym ludziom. Taka trudna logistycznie operacja, cywile na wojnie to zawsze najtrudniejsza część układanki. W sam raz wyzwanie dla sprawnego dowódcy i ostrego umysłu, ot co.
Referee
Offline
Ostrego umysłu, Zorin się dobrotliwie uśmiecha i puszcza oko do Briborna
Offline
jeśli 20 minut to zejścia na dół nie pokazujemy ;p.
No cóż chyba nie mamy wyboru co do podróży powrotnej - chłopaki nie będę ukrywał, że miało być inaczej, ale na chwilę obecną raczej musimy porzucić nasze plany eksploracji podziemi. No chyba, że małe głosowanie kto jest za pozostaniem, a kto za powrotem?
Jeśli ekipa zdecyduje się na powrót, to możemy wracać razem. Do momentu, kiedy nie zarządzisz jakiejś samobójczej dla nas misji nie będę się mocno wychylał z zarządzaniem. Możemy pomóc w miarę możliwości, ale mamy po drodze sprawę do załatwienia - trzeba ostrzec hobgobliny, które obozują praktycznie po drodze.
Offline
Po cichu do Briborna: niech to się nazywa, że się zgadzamy, by pomóc hobkom ;-]
Offline
Marlej stwierdza, że: "po ptokach" i raczej powrót jest wskazany. Kapłani w tej sytuacji zdecydowanie optują za powrotem (pomoc ludziom i zawiadomienie Braeth). Ktoś tam z ludzi upewnia się tylko, że pensja wpadnie normalnie za te dni.
Krasnolud chciałbym na szybko dowiedzieć się o trasie do Braeth. Tymczasem nie czekając na was "konwój" ruszy, są wolni więc po podniesieniu waszych ludzi (chwilę to zajmie, bo i konie i sprzęt trzeba na szybko przygotować), Snorr proponuję że ich szybko dojdziecie. Chcą iść także nocą, co dla wozów może być trudne (fartem noc jasna). Sugeruje tylko, aby już teraz ruszyło z nimi ze dwóch ludzi (w tym ten uroczy hobgobliński młodzian, ani chybi niezrównany tropiciel i przewodnik) i ktoś kto mu na szybko zda relacje i drodze/hobkach/osadach w okolicy. Sam na tych krótkich nóżka nie zasuwa. Ładuje się na wóz, na którym stoi jak kapitan na okręcie i dogląda co i rusz rzucajac jakieś uwagi.
Marlej patrzy na was pytająco - ja mogę ruszyć z Pra Batarem.
W każdym razie decyzje Zarządu - co, jak, ustawienia, tempo, sugestie dla Snorra itp.
Referee
Offline
W dzisiejszych czasach zarząd to ciało wykonawcze ;-]
Jak Ci pasuje Marlej to ruszaj.
Skoro jest jak jest, to trzeba się szybko zawijać. Sugestia jest taka, że tłumaczymy mu ukształtowanie terenu i żeby "górą" jechali tak jak my. Niech ich Marley poprowadzi - my ruszamy z buta jak najszybciej ale musimy zahaczyć o hobków.
My Wiewióra przodem puszczamy i zwartym szykiem zaiwaniamy parami (opisów wklejonych mi się nie chce kasować):
1. Wiewiór (free) łuk, noże
2. Briborn (30%) płytówka, hełm, tarcza, młot, długi łuk, włócznia
3. Niechybny (20gp) weteran, łucznik, ma ciekawy łuk refleksyjny, blizny na twarzy
3. Zorin (30%) kolczuga, hełm, miecz, sztylety, łuk
4. Dambert (10% + 10gp) mag. miecz i zbroja
5. Anaksymander (30gp) kapłan
6. Cuthberyk (tydzień służby w św.) kapłan, ZR-3
7. Wulf (10gp) kolczuga, tarcza, krótki miecz, krótki łuk
8. Przesław syn Masława (20gp) weteran, płytówka +2h sword, niski i silny
9. Melvin Menhoff z Motte (20gp) zadufany, kompetentny, kolczuga, rapier, lewak
10. Balda Brider (20gp) zbroja łuskowa i ciężka włócznia
11. Gulfa (20gp) nieco nerwowy
12. Mściwój (20gp) tatuaże na twarzy
13. Narder (20gp) imponująca blizna na twarzy
14. Gyleon (20gp) kusznik, cichy i zawsze zawstydzony
No i nam się wyprawa spierdoliła, a co gorsza w ogóle miejscówka spalona
Offline
Co do hobów, to można próbować trasę bliżej ich niż urwiska. Jak by się udało trafić to do nich nie będzie daleko.
Poza tym po zebranu się i ruszeniu w ciągu godziny dochodzicie spokojnie uciekinierów. Niestety nawet na piechotę jesteście szybki niż wozy w tym terenie. Są bardzo wolne: noc, brak drogi, obłądowanie nie pomagają. Widać też, że wszyscy są zmęczeni, i ludzie i ta garstka najemnikó. Poważnie sie zastanawiacie czy są szanse zwiania gnollom.
Snorr zaleca jednak nie tracić głowy. Wskazuje, że:"dołączenie licznego oddziału takich zbrojnych chwatów na pewno mocno skonfuduje te bestie. Jeśli dopisze nam szczęście zechcą zbadać te katakumby, albo się nawet rozdzielą" Bo wiecie, na wojnie szczęście sprzyja lepszym" (i się tu pręży, aby nie było wątpliwości, że w gron tych lepszych się zalicza). Tym niemniej trzeba nam zastosować jakiś fortel.
Połowiec na koniu, bada tyły długimi i dalekimi wyjazdami.
Wiadomość dodana po 17 s:
Wydaje się, że widzi w nocy nie gorzej niż jego koń.
Referee
Offline
dobra ruszmy z kopyta i z buta do chobbów im szybciej się z tym uporamy tym lepiej - też będą potrzebować pewnie sporo czasu na zebranie się.
Co do wozów - może je trochę odciążyć? Najcenniejszy dobytek będzie niczym jeśli nie ujdziecie z życiem. Ruszajcie jak szybko się da umówmy się na trasę i postaramy się dołączyć z hobkami. Gdybyście spotkali oddział hobgoblinów z ludzkim kapłanem przekonajcie ich, że trzeba się wycofać pod miasto i tak rzecze Sitka Ponga
Offline
Raczej dobytku za wiele na wozach nie ma. Wiekszość to kobiety, dzieci i starcy z pakunkami. Żadnych tam mebli czy innych tego typu rzeczy.
Poczekaj. Nie rozpędzaj się tak z hobkami. Polecam mapę. W okolice gdzie można myślec o oddzieleniu się do hobów jest 5 heksów - robiliście to 1,5 dnia w tą stronę, a oni mają słąbsze tempo.
Wozy dochodzicie po godzinie, a wy już instrukcje dajecie na kolejne dni marszu? NIe kumam. Macie zamiar iść zupełnie inną trasą?
Referee
Offline
ok, trochę się rozpędziłem. Ale Marleja i Pra Batara można wysłać przodem. Niech skłonią hobbki do pakowania, bo sytuacja zrobi się za chwile mega nieciekawa. mogą się przerzucić bliżej miasta - choć nie wiem na ile to pomoże - tak czy inaczej w rejonie obozowania nie mają szans.
Nie wiem czy da się to szybko zorganizować, ale mogę dać konia do przyspieszenia wozu, bo mój to taki słabo wierzchowy jest, ewentualnie niech ktoś mniej sprawny na nim jedzie
Offline
Nie wiem czy da się to szybko zorganizować, ale mogę dać konia do przyspieszenia wozu, bo mój to taki słabo wierzchowy jest, ewentualnie niech ktoś mniej sprawny na nim jedzie
o, to może usprawnić akcje. Analogicznie się zadeklaruje Marlej do drugiego wozu. Wy i tak bardziej jesteście jak dragoni (powiedzmy piechota walcząca na piechotę, ale przemieszczająca się konno , a nie jazda. Macie tylko na tych wozach nieco dobra, które trzeba gdzieś wrzucić (nieść) ale wydaje mi się, że per saldo wyjdzie zdecydowanie na plus.
Wydaje się, że koniecznością jest udanie się do wody - inaczej będzie krucho z ludźmi o zwierzętami.
BTW, czy dobrze Marlej kojarzy, że Zorin zabrał ze sobą zabawki w postaci pułapek?
Wiadomość dodana po 03 min 10 s:
Co do Marleja i wysyłki przodem to jeszcze niech się Zorin wypowie.
Pra jest dobrymi oczami konwoju, zwłaszcza w nocy. Marlej z kolei nieco się krzywi. By myśleć o sensownym wyprzedzaniu was i w drodze do hobków musiałby się pozbyć zbroi. Z drugiej strony rzeczywiście, albo ktoś z waszej trójki albo marne szanse. Hmm...
Referee
Offline
Tak, zabrałem pułapki. I przypominam, że też mam konia, którego można spożytkować (nie mylić ze spożyć).
Marlej niech zapiernicza.
Offline
OK, Marlej tylko wziąłby Gyleona. Zbroję musicie mu przechować, tak jak i większość sprzętu z latarniami i oliwą na czele. Weźmie tylko łuk i miecz.
Referee
Offline
Ok Gyleona możemy odstąpić
Offline
OK, zatem Marlej z Gyleonem ruszają przodem, mając nadzieję że nie pobłądzą - kierują się wstępnie do wodopoju.
Zorinowy koń zostanie w takim razie wykorzystany, zapewne jako luzak do zmiany tych, które mocno meczą się przy wozach.
Marsz jest wkurwiając wprost wolny. Wysokie trawy, kepy, jakieś dołki tu i tam drastycznie spowalniają tempo wozów. Są miejsca, gdzie dla bezpieczeństwa woźnice każą ludziom złazić
Jest nieco rannych, którym pomagają kapłani.
Anaksymander jest w swoim żywiole, od razu proponuje kilka "szybkich modyfikacji" - począwszy od równego i prawidłowego rozłożenia ładunków i ludzi na wozach (sporo pomaga koniom). Daje też kilka pomysłów, efektem której powstaje idąca szerokim łukiem przed wozami "drużyna inżynieryjna". Za wczasu można w ten sposób odrzucić trudne kierunki. Proponuje też nieco inne mocowanie koni i przy kolejnym postoju (potrzebny koniom) testuje z powodzeniem te rozwiązania. Krasnolud z uznaniem wchodzi z nim w dyskusje.
Wiadomość dodana po 02 min 12 s:
Anaksymander część pieszych angażuje też w okresowe "podpychanie" wozów, nawet w tym celu z zapasowych osi tworzy wirusopodobne poprzeczki, które można pchać idąc przy wozie. Zawsze ulżenie koniom, od których wydolności w pełni zależy tempo ucieczki.
Wiadomość dodana po 03 min 50 s:
Z kolei Snorr z uznaniem akceptuje wasz podział na zespoły, przy czym sugeruje że wobec braku Marleja bezpośrednio obejmie komendę nad jego drużyną, którą zamierza potraktować jako odwody w razie ew. starcia.
Wiadomość dodana po 16 min 15 s:
W czasie drogi siłą rzeczy jest okazja usłyszec i zobaczyć to i owo. Wielce Osobliwa Trupa Imć MOrgansona:
Krasnolud - Snorr Morganson
Murzyn - Machina
Kobieta - Dela
Połowiec - Sebudej
Młodzian z Warkoczykami - Derfel
Rudy Grubasek - Sigtryg
Pół-ork - Padlina (Ej, stary co wojownik robi, kiedy chce wyprowadzić w pole liczniejszego wroga? - Udawać padlina.)
Kark z nosem jak ziemniak (i łapami jak bochenki) - Cavielli. Długo myśleliście, że to jeden z koni, tak był załadowany ekwipunkiem.
Milczący Mąż - Rydyger ("ale on nie gada"). Jako jedyny nosi tarcze, starą i nieporęczną, ale zadbaną. Widnieje na niej jakiś herb - wieża rażona piorunem. Niesie na barana jakaś dziewczynkę i jej kota.
Referee
Offline
Jestem chory na maksa i trochę słabo z nawet mini-koncepcjami, ale właściwie Zroin może sobie grzecznie iść, póki nic się nie dzieje ;-]
Offline
Jestem chory na maksa i trochę słabo z nawet mini-koncepcjami, ale właściwie Zroin może sobie grzecznie iść, póki nic się nie dzieje ;-]
Zdrówka. A co Cię dopadło?
Co do naszej wesołej kompanii, to robię co się da, aby przyspieszyć naszą procesję
Offline
Wygląda jak klasyczna zwałka zaziębieniowa, no chyba, że Covid ;-]
Offline
Zorin jakoś dycha, a jak reszta?
Offline
Sorki ja zapomniałem poinformować, że uciekłem na wieś
Będzie mniej opisów, więcej skrótowców.
Marlej z Gyleonem ruszyli do gnolli.
Maszerujecie nocą z postojami.
Piętrzą się trudności: dwójka rannych wieśniaków dostaje gorączki i musi jechać na wozie/wymaga jakiejś tam opieki. Jedno dziecko ma z kolei gorączkę i biegunkę z wymiotami. Kapłani mają kiepskie miny i nakazują oddzielić dziecko i rodziców o tłumu (dziecko ląduje na luzaku).
Tempo wolne w kierunku fatalnego.
Ruszacie rankiem dochodząc do wodopoju, gdzie dochodzi do wypadku z drugim wozem. Niespodziewane zapadlisko - łamie się prawe koło i oś, ludzie spadają. Jeden trup.
Druga fatalna wiadomość jest taka, że według Sebudeja gnolle wydzieliły spory oddział szybszych gnolli, które są już blisko i dojdą was w 2-3h.
No wisienka na torcie.
Po drugiej stronie rozlewiska wodnego z szuwarów podnosi się jakiś wielki humanoid. W poszarpanym odzieniu, z tarczą przywiązana do przedramienia jak karwasz i wielką maczugą, chyba z młodego drzewka. Pokręcone rude włosy, zwaliste ciało, wzrost około 3 metrów. Jest nieco zakoszony,. Konie się płoszą na jego widok.
- To zaiste ciekawe - zauważa Snorr - niech mnie wiatr wysmaga, jeśli to nie gigant wzgórzowy. Cóż go zagnało na te równiny?
Wiadomość dodana po 06 min 17 s:
Czyli: część ludzi i zwierzęta ruszyły do wody, wóz się wywalił i są ranni plus trup, a na to wszystko wstaje gigant.
BTW
może to już wywnioskowaliście z mapki, ale spotkanie was uratowało konwój przed ruszeniem prosto w stronę bagien (szli na 18.25) - pewnie by odbili do góry, ale nie trafiliby na wodę i pewnie gnolle mogłyby ich dorwać wcześniej.
Referee
Offline