Niestety, nikt nie powie Ci czym jest FluxBB - musisz go poznać sam!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Monaghan na wszelki wypadek zostań gdzie stoisz, albo spróbuj iść na jakiś otwarty teren z daleka od nas. Niezbyt zdrowo wyglądasz - może po prostu moc przeszła na Ciebie
To może mieć sens, idę w las - tam gdzie czuję się najlepiej.
Offline
To się dzieje wszedzie we wsi, wieć trudno powiedzieć czy odejście 30-50 metrów coś zmieni, wszedzie w koło wciąż widać pasma tej magicznej poświaty. Darcie ryja nie pomaga i nikt do was nie przybiega, trudno się zresztą przebić z krzykiem przez wrzaski ludzi i przeraźliwe odgłosy zwierząt (rżenie, wycie, miauczenie itd).
- Musimy się stad wynosić - krzyczy Marlej - ale nie pojedynczo.
Wskazuje na walczące ze soba cienie, wydające mało ludzkie odgłosy. Drugą ręką trzyma wyraźnie słabnącą Mnulith. Potem zarzuca ją sobie na ramię i dobywa miecza. Pra Batar z toporkiem i nożem osłania jego plecy.
Wiadomość dodana po 02 min 12 s:
Monaghan. Coś tam moze nawet w końcu jesteś w stanie z siebie wykrzesać, ale magia nie pomaga.
Ruszasz sam czy czekasz na nich (ktokolwiek to miałby być)? BTW do lasu parę kilometrów i jest noc.
Wiadomość dodana po 08 min 34 s:
Ocena sytuacji wg Zorina i Briborna wydaje się nastepująca (nie mówię że prawidłowa).
W wiosce ludzie są martwi, szaleni albio miotają się w panice. Niestety do tej pierwszej kategorii wydają się kwalifikować Lucek i Wiewiór. Słychać odgłosy walki, wokół wciąż czuć obecność przerażającej magii a w polu widzenia miotają się oszalałe zwierzęta. Wydaje się, że dłuższe pozostawanie na miejscu zwiększa ryzyko (wpływ magii? stratowanie, atak?)
Do waszej decyzji, co i jak długo robicie na miejscu. W każdym razie Marlej z Pra Batarem zamierzają się stąd wydostać bez dalszej zwłoki.
Wiadomość dodana po 16 min 56 s:
Stan Monaghana jest niepewny. Wygląda dość upiornie, w dodatku taka przemiana dka was osobiście sprawia straszne wrażenie - może nie byłby to tak ogromny szok gdybyście widzieli kolesia po raz pierwszy, a nie podróżowali z nim tyle czasu.
Malej z Prabatarem wydają się nieuszkodzeni, ale zdenerwowani/przestraszeni na granicy utraty panowania nad sobą.
Mnulith bez kontaktu, szara i omdlała.
Walter -?
Dure - wydaje się otumaniony lub w szoku, ale pomimo spowolnienia myśli trzeźwi skoro w pierwszym odruchu chwycił broń i tarcze.
Referee
Offline
Monaghan jesteś w stanie ciągnąć Lucka za nogi? Ewentualnie do pomocy z Dure. Razem z Zorinem może byśmy wynieśli Wiewióra. Wiem, że nie wyglądają na rokujących, ale może uwolnieni od wpływu czaru wrócą do nas. Proponowałbym spieprzać najkrótszą drogą poza wiochę. (tzn w stronę, w którą od wolnej przestrzeni dzieli nas jak najmniej zabudowań. W razie czego broń w pogotowiu i oczy dookoła głowy. W przypadku jakiegoś niebezpieczeństwa upuszczamy balast i walczymy, ale może uda się wydostać bez potyczek.
Offline
Przypominam, że Wioska jest otoczona palisadą i ma dwie bramy.
Wiadomość dodana po 02 min 07 s:
Zorin opakowany swoim sprzętemi i ze swoją siłą powiedziałbym, że niespecjalnie nadaje się do pomaganiu w noszeniu.
Wiadomość dodana po 03 min 10 s:
Dure da rade wlec Lucka sam trzymająć pod pachami, to bardzo silny chłopc
Referee
Offline
dobra Monaghan łap nogi Wiewióra i spieprzamy do bliższej bramy
Offline
Zakładam, że nasze deklarowane akcje dzieją się w miarę równolegle, więc jak pada propozycja wynoszenia denatów, to nie bawię się w objuczanie się pochodniami, kocami, dodatkowymi torbami. Szkoda tylko skarbu, który porzucamy.
Pomagam z Wiewiórem.
Wiadomość dodana po 03 min 35 s:
Briborn miał tu konia i mieliśmy wóz. Jak koń jeszcze żyje to może pierdzielnąć denatów i skarb na wóz i spieprzamy w szybszym tempie?
Offline
Tak, czytam te deklaracje a potem zakładam, że wybieracie optymalnie z propozycji. Coś tam się nie dzieje, inne równocześnie.
Koń rzeczywiście był, stajnia jest jednak nieco dalej. Ktoś musiałby sprawdzić czy się ostał w tym chaosie.
- Wóz? - zastanawia się Marlej. Widać, ze zawahał się i myśli czy dacie radę go toczyć. To na pewno ciężkie, ale może być łatwiejsze niż niesienie trójki towarzyszy. Z Wioski w stronę Braeth jest jako taka droga. Dure jest silny ...
Referee
Offline
To jak damy radę samym wozem to ładujmy i spierdalajmy, chyba, że Pra Batar w tym czasie skoczy po konia ;-]
Offline
Pra Batar wykonuje jakiś zabobonnych gest, widać że obsrany.
Referee
Offline
Dobra w tyle osób spoko damy radę z wozem. Poza tym w razie zagrożenia nie trzeba będzie rzucać rannych
Offline
To ładujemy i spierdalamy czym prędzej. Bramy są na wschodzie i zachodzie? Jak tak proponuję zachód.
Offline
Podtaczacie wóz wśród krzyków i w blasku pożaru, który powoli pożera jakiś dom po drugiej stronie. Wydłużone cienie sprawiają upiorne wrażenie.
Jakiś skołowany człowiek zmierzał w waszym kierunku, ale wśród rżenia wpadł na niego spanikowany koń, miotający się jak oszalałby i dosłownie wbił go w ziemie. Trafiona kopytem głowa pękła jak przejrzała dynia. Gdzieś dalej widzicie jednego z żołnierzy, który śmiejąc się szaleńczo idzie otoczony koroną płomieni z palącego się na nim ubrania.
Nie jest łatwo zbierać sprzęt i pakować się do do wymarszu w takiej sytuacji.
W pewnej chwili, wybiegająca nie wiadomo skąd kobieta wpada z impetem na Zorina obalając go na ziemie. Szlocha i woła pomocy, macha gdzieś ręką w tył, czepia się ubrania rozumiesz tylko tyle, że oni się nie ruszają.
Referee
Offline
Masz wyobraźnię. Lubię to
Bohaterstwa dziś nie będzie, odpycham ją i robię swoje.
Offline
- Jeśli chcesz żyć wskakuj na wóz! Drę się do baby. Ale nie mam czasu jej pomóc/porozmawiać itp.
Pchający wóz przechodzą w cwał.
Offline
Dawajcie....wóz..i w nogi.
Kurka wodna co się dzieje, czysta definicja chaosu.
Offline
Baba wczepia się w kogoś, pchnięta lub zaczepiona pada i wóz przewala się przez nią, przy wtórze wrzasku. Odczołguje się potem gdzieś w ciemność, ale Marlej nie pozwala sie zatrzymać, ponagla kurwami i kuksańcami.
Z wozu coś tam się sypie, troche gotówki czy jakieś strzały z niedopiętego kołczana - chuj z tym, byle szybciej z tego koszmaru.
NIemal poddajecie się panice, gdy okazuje się, że ZACH brama zawarta na głucho. Jakiś wisielec malowniczo wkomponował się w ten koszmarny pejzarz, świeży widać, bo jeszcze podryguje na przybramnym słupie. Marlej warczy jak zwierze, doskakuje do bramy i wali bezrozumnie mieczem w potężny skobel, raz za razem, aż w końcu dźwięczący jęk łamanej stali przeszywa noc, a pęknięta klinga odlatuje gdzieś w ciemność rozbłyskując na chwilę w łunie pożaru. Marlej zastyga z drgajacą twarzą, podchodzi jednak Dure i z nieodganionym, milczącym spokojem odwala ciężki kawał drewna zamykający odrzwia bramy. Rzucacie się w noc jak w wybawienie, jeszcze tylko kilka kroków i już jesteście poza wioską, krzyki i szaleństwo zostają z tyłu. Ciemne sylwetki innych uciekających, migają gdzieś po bokach, mija was spanikowany koń.
Bezpieczni.
Referee
Offline
Ja bym odbiegł jeszcze kilkadziesiąt metrów i zobaczył co z naszymi. Ewentualnie jak poczujemy osłabienie wpływu złej mocy
Offline
Monaghan
Wiadomość dodana po 04 min 53 s:
Briborn - oddbiegacie jeszcze trochę.
Wasi towarzysze bez zmian, Mnulith nieprzytomn a Wiewiór Luckiem niestety bez widocznych oznak życia.
Referee
Offline
Bezpieczni, zaprzężeni do wozu z dwoma "trupami" i zaginionym Walterem... Monaghan w końcu zniknął gdzieś w lesie?
Jak wygląda nasza ekipa? Poza Luckiem i Wiewiórem i nieprzytomną Mnulith (całkiem czy w cudzysłowie?) jakieś widoczne dziwactwa? Jakaś poświata? Zmieniony wygląd? Nakrywam "śpiących" swoim kocem, żeby nie straszyli przechodniów.
No to do miasta...
Offline
NIe widać Monaghana. Na pewno wybiegał razem z wami, ale teraz go nie widzisz.
Referee
Offline
Offline
Monaghan
Wiadomość dodana po 07 min 33 s:
Jak rozumiem zmierzacie do Braeth, dokąd jest kilka solidnych kilometrów po nocy. Zdaje się jednak, że rzeczywiście nic lepszego nie da się teraz zrobić. Wydaje się, że cześć innych uciekinierów obrała ten sam kierunek, choć nikt nie reaguje na wołania, jeśli podejmujecie takie próby.
Zorin, Marlej, Dure i Pra Batar - zdrowi i w pełni sił. Briborn dość poważnie ranny (pozostało 3hp).
Mnulith - nieprzytomna
Wiewiór i Lucek - bez oznak życia
Walter - zaginiony
Monaghan - nieobecny, może skorzystał z sugestii Briborna
Referee
Offline
Ja bym po kolejnych 100 metrach spróbował cucenia Mnulith. Jeśli nie daje rezultatu wysłałbym Pra Batara po hobgobliny. Niech nam pomogą raz z wozem, 2 może któryś ma jakieś ciągoty szamańskie. Jeśli stawią się na wezwanie 2-3 odesłałbym do głównego obozu hobgoblinów.
Offline
No Panowie, zasłyniemy jako Ci, którzy przynieśli zgubę Wypalankom. Coś czuję, że Lord zechce to wykorzystać :-]
Offline
Offline