Niestety, nikt nie powie Ci czym jest FluxBB - musisz go poznać sam!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Wypalanki! Wypalanki!
Offline
No, tyle to ja wiem.
Skoro jednak pytam o trasę to widać ma to znaczenie, prosiłbym zatem o konkrety (nie wiem trzymacie się blisko Martwego Lasu czy omijacie go z daleka pod samym uskokiem).
NIe zaszkodziłoby też wskaznie jak podróżujecie - jakiś szyk itp itd.
Referee
Offline
1) Dobra, dla ustalenia uwagi czy dobrze obczajam nasz obecny skład?
Briborn, Lucek, Monoghan, Zorin + Dure, Mnulith + Walter, Marley, Wiewiór, Hobki: Mały Sokół (Pra Batar), Białe Pióro, Zwinna Dłoń i Duża Stopa, Dym o Zmierzchu; wóz+koń Połowców
2) Z sygnałami ja i Briborn proponowaliśmy, reszta na razie cicho to niech może MaBukarapta sobie wybierze z propozycji co mu pasuje.
3) Jak na okolice miasta i mocny skład chyba nie powinniśmy bardzo obawiać się tej krótkiej podróży, więc proponuję najkrótszą (najłatwiejszą z wozem) drogą do celu. Także staram się sobie przypomnieć którędy to będzie ;-)
4) Co do szyku to ja tam idę z prawej strony wozu, z boku. Reszta niech się deklaruje. Jeśli teren będzie bardziej dziki, możemy przodem po bokach wysłać na zwiad hobków i ewentualnie Wiewióra.
Offline
1) Tak
2) Już orzekł, że sobie z jego ludźmi na miejscu ustalicie. Wasze propozycje wydają mu się ok.
3) przyjmuje zatem 16.22--15.22--14.21--13.21. m/w "po środku".
4) teren to w większości miejscami zakrzaczone równiny.
Podróż jest powolna, ten koń to nie zwierze pociągowe, teren nie jest wygodny dla wozu - dużo kęp trawy, doły zapadliska, trzeba się trochę nalawirować a nawet raz czy dwa wyprzęgać konia.
Właśnie podczas jednego z takich działań wydarza się wypadek. Zwinna Dłoń nieopatrznie zakręcił się za koniem, którego coś tam kąsało (a może to hobek sobie jakieś żarty robił ze zwierzaka) i otrzymał niespodziewane kopniecie. Tylko refleks ocalił go od roztrzaskania głowy, ale i tak pada bez ducha, ledwie żywy.
Referee
Offline
Zwinna Dłoń w samej rzeczy
Na wóz go i pod opiekę Monoghana jak będzie tak łaskawy.
Offline
Nieprzytomny, na granicy - ważne pytanie zatem do kapłana: czy coś robi?
Wieczorem waszym oczom ukazuje się wioska Wypalanki. I znowu następuje konieczność wyprzęgnięcia konia, tym razem wszyscy ostrożnie i kręcą się z tyłu. Koń spokojnie daje się odpętać, a potem znienacka daje susa, wyrywa się i galopem w na wolność ku ZACH. Chwile stoicie zmieszani i zaskoczeni, ale po chwili już Białe Pióro daje znaki, że widzi hobków.
Szóstka ich przyczaiła się jakieś 200 metrów od was, bardziej w stronę PD. Pióro coś tam rzuca, tamci odkrzykują i nieco się zbliżają. Marlej coś tam z Piórem szwargocze.
- Ci chyba od Kivanasa.
Referee
Offline
Czekamy spokojnie, bez żadnych gwałtownych ruchów - w sumie, to chyba jesteśmy z nimi w bardzo dobrych stosunkach - poza tym, że wystawiliśmy ich na dożynki (sami chcieli) to chyba nic do nas nie mają. Poza tym pojawił się znienawidzony wspólny wróg więc powinno być jeszcze lepiej . Poczekamy co powiedzą.
Offline
Zajmuję się Zwinną Dłonią rzecz jasna, na początek czary (dzięki o Erebosie!) a potem konwencjonalnie spróbujemy.
Co do hobków to czekam na decyzje specjalistów od public relations w drużynie
Offline
Co do hobków to czekam na decyzje specjalistów od public relations w drużynie
Że niby na mnie i na Lucka? ;D
Offline
Że niby na mnie i na Lucka? ;D
Hahahahahaha.....jak się czujecie na siłach to nie mam nic przeciwko
Myślałem jeszcze o Bribornie...ostatnio się rozgadał, odkrył w sobie jakieś inne talenty poza naparzaniem
Offline
- Co oni tam kwaczą? - pyta Walter. Marlej nadstawia ucha i z kamienną twarzą tłumaczy:
- Być nas tu prawie setka ... odrzucić broń i oddać kosztowności ... potem odejść... Siwy Wąs zostać, rozpiąc spodnie i pochylić się ...
- Pierdolisz - Walter wyraźnie blednie
Wiadomość dodana po 09 min 24 s:
- NIe mamy szans. Oddajmy im te złoto i nie ryzykujmy - ciągnie dalej Marlej patrzać na zbliżajace się hobgobliny, a potem omiatając wzrokiem okolicę. Ciska włócznie i tarczę o ziemie a potem podnosi ręce w górę pokazując sakwę.
- To wszystko co mam! Siwy Wąs jest wasz, ale jak skończycie darujcie mu życie.
- eee...
Walter, stojąc z rozdziawioną gębą, jakoś dopiero po dłuższej chwili i coraz głośniejszych parskaniach Dure skumał, że Marlej się z niego nabija.
Wiadomość dodana po 20 min 48 s:
Tymczasem hoby podchodzą całkiem blisko, z rezerwą ale bez agresji. Ewidentnie poznały swoich i Briborna (ciężko nie poznać 2 metrowej łysej pały). Pozdrawiają siebie (bez entuzjazmu) i was (z ichniejszym uśmiechem).
- MaBUkarapta powrócił i znowu jest wodzem - wypala dyplomatycznie Białe Pióro przyjmując wyzywającą pozę.
Szóstka patrzy po sobie zmieszana.
- Wódz Kamiennego Miasta nie kazał go zamęczyć?
- Męczył go trzy dnia, ale potem pojawił się Wielki Duch, uwolnił Wodza, uleczył i nakazał pomóc w pokonaniu zdrajcy Kivanasa - kontynuje z kompletnie kamienną twarzą Białę Pióro - Wódz Kamiennego MIasta wyznaczył swoich najodważniejszych wojowników do pomocy (pokazuje was, co chyba nie podlega dyskusji bo kto, kurwa przyszedł do Kivanasa, gdy inni kitrali się za murami). Wódz rozgromił armie gnolli a Sitka Ponga, znany niegdyś jako Długa Dzida, zabił wodza Skaze, oto jego tarcza.
- Fiu, Fiu - gwiżdże Marlej konspiracyjnie patrzać na szóstkę hobków, których gały wytrzeszczają się coraz bardziej - dobry jest, jebany. A taki był cichutki...
Tłumaczenie Marlej
Referee
Offline
słuchamy dalej z wypiekami na twarzy tłumaczenia Marleja - daje jak rdzenny hobgoblin, aż przyglądam się mu wnikliwiej na kolor skóry i uszy
Offline
Białe Pióro już skończył, teraz wasz moment
Referee
Offline
Marlej , dawno nie dostałeś w ryja? :-] Tłumacz tym koleżkom, że mają niepowtarzalną szansę zmyć plamę z honoru i dołączyć do nieśmiertelnego MaBukarapty. Ale najpierw, żeby zmyć swoją hańbę muszą pomóc nam z tym wozem w drodze do miasta :-]
Offline
Nie do miasta - starczy do Wypalanek. Stamtąd skołujemy jakąś kobyłę.
Żeby dużo nie gadać, to pod wodzą MaBukarapty przepędziliśmy 5x liczniejsze siły gnoli zadając im potężne straty i uwalniając 2 ręce po jedna ręka jeńców (pół setki). Bardzo niewielka część łupów wojennych przypadła i nam niegodnym, możecie zerknąć na wóz i pomóc nam dopchać go do Wypalanek, albo przynajmniej pomóc przenieść, a po wóz wróci się z koniem. Teraz MaBukarapta zbiera wszelkie siły, aby ruszyć i dokończyć rzeź gnoli, zamieniając te podłe psy w stertę zgniłego mięsa.
Ale pewnie wasz przywódca Kivanas poprowadził Was do równie spektakularnego triumfu pod kamiennym miastem. Pewnie łupów i jeńców trudno zliczyć? Powiedzcie coś o tamtym starciu.
Offline
Dobry Briborn ;-)
Offline
- Wódz Kivanas pobładził - mówi w końcu jeden zmieszany, inni coś mruczą - Szaman leje mu do serca truciznę ... podejrzewamy, że...-zacina się jakby mu tu ledwo przez gębę przechodziło - nie służy już Wielkiemu Duchowi...
- Zaniedbał ceremonie ...
- Nie odprawiał Czerwonego Zachodu - dorzuca inny
- Nocą z namiotu dochodzą złowróżbne szepty...
Kiwają głowami strapieni.
- Bój pod kamiennym miastem był srogi i chwalebny...dla tych co nie odeszli - dodaje nieco pogardliwie patrząc na waszych hobków - wrogowie mieli metalowe skóry, ale my swoją dzikość. Wielu naszych poległo, ale zabiliśmy więcej wrogów i spaliśmy wielki pływający Dom...
- ale to zwycięstwo nie cieszy... umarłym nie odprawiliśmy obrządków a Kivanas zachorował na Zółtą Żądze. Zgarnął metal, który tak mami ludzi zamiast napawać się dumą z dobrej walki...
....
- Powiedz jeszcze o walce z gnollami - piszczy do Marleja proszalnie najmniejszy po chwili ciszy - pozostali kiwają głowami, spojrzenia im iskrzą, widać emocje.
Referee
Offline
Dobra, jest tu was kilku, a ilu przeżyło? Gdzie wasz obóz?
Offline
To zwiadowcy na patrolu. Obóz jest tam gdzie poprzednio - 14.22, niedaleko zejścia z Uskoku. Jest ich ponad 8 dłoni.
Referee
Offline
Czy nas tak naprawdę interesują tak bardzo te hobie sprawy? Misja wypełniona. Informacje mamy - niech któryś z "naszych" hobków zamelduje wodzowi i tyle. A ci jakby byli tak mili, niech pomogą potężnym wojom dotrzeć do wioski.
No chyba, że nas bardzo zainteresował plugawy metal zgarnięty przez Kivanasa? ;-]
Offline
To po wuj pyta, jak niezainteresowany
Referee
Offline
To po wuj pyta, jak niezainteresowany
Nie wyczułeś chwili ;-) Najpierw wypytałem, wiem co chcę i teraz stwierdzam, że to nie do końca może nasz priorytet
Offline
Ja też się cieszę z uzyskanych informacji
Ruszamy do Wypalanek
Do Hobbków na koniec rzeknę:
- Nie mnie o tym decydować, od tego są Wasi wodzowie, ale moim zdaniem warto by się było zjednoczyć. W tak małej grupie będziecie łakomym kąskiem dla gnoli. Znam Wasze męstwo i wiem, że łatwo skór nie sprzedacie, ale mają nad Wami ogromną przewagę więc ja bym był za połączeniem i wspólną ofensywą na te psie syny.
Offline
Marlej rzuca im dosłownie z 8-10 słów, potem się odwraca i szczerzy szyderczo do Briborna.
6 hobków patrzy po sobie, a potem zabiera się do pomocy w toczeniu i ciągnięciu wozu.
Zwinna Dłoń tymczasem, solidnie zmacany przez Monaghana, dochodzi do siebie
MONAGHAN
Nie mija wiele czasu i dotaczacie wóz blisko Wypalanek, widać tam przy palisadzie kilku zbrojnych, dojrzano was z daleka, ale też i poznano, bo wielkiego zamieszania nie ma.
Z szóstki hobów Kivanasa 5 oświadcza, że chce odstąpić i przyłączyć się do MaBukarapty, ale o dziwo ten najmniejszy po chwili namysły stwierdza, że mimo wszystko dał słowo i zostanie przy Kivanasie
Przez chwile wisi w powietrzu taka niewypowiedziana myśl by go zarżnąć, pozostałe hoby patrzą po sobie, ale ten jeden wygląda tak żałośnie i dumnie zarazem, że w końcu pozdrawiają się tylko o on wraca na samotny patrol.
- Nie mamy zwady z Kivanasem - wzrusza ramionami Marlej
Wszystkie hoby (poza Pra), teraz już 10 oświadczają, że noc spędzą poza wioską (pewnie i tak by nie weszli w takiej liczbie) - na wszelki wypadek nieco dalej na PN.
Referee
Offline
Co tam im znowu nagadałeś Marlej?
Przypominam, że ostatnio jak tu byliśmy ktoś nas otruł. Trzeba pogadać ze starszym wioski i z dowódcą żołnierzy.
Rano pasowało by wysłać jednego-dwóch z "naszych" hobków do MaBukarapty z wieściami w/s Kivanasa.
Offline